Lech Poznań w wielkim stylu pokonuje 3:0 Pogoń Szczecin. Serię zwycięstw Pogoni Szczecin zatrzymuje Niels Friederiksen, który po raz kolejny daje bolesną lekcję futbolu Robertowi Kolendowiczowi. „Kolejorz” w tej kolejce nie straci już na pewno pozycji lidera. Świetny występ skrzydłowych i bocznych obrońców Lecha Poznań.
Pierwsze 20 minut meczu wskazywało zdecydowanie na Pogoń Szczecin. „Portowcy” wyglądali lepiej, pewniej w każdym aspekcie. Neutralizowali akcje Lecha Poznań. Gdy podopieczni Roberta Kolendowicza mieli na koncie osiem strzałów, goście nie oddali ani jednego. Bramką dla Pogoni Szczecin pachniało naprawdę bardzo mocno.
Kontra, która obróciła losy spotkania
Losy spotkania zdecydowanie się odwróciły. Jedna kontra. Fenomenalny rajd nieuchwytnego Daniela Hakansa, strzał obroniony przez Valentina Cojucaru, dobitka Mikaela Ishaka i Szwed wreszcie strzelił gola. Rumuński bramkarz już nie mógł nic zrobić. Jakiś ruch mogli wykonać gospodarze, ale od tego momentu „Kolejorz” przejął kontrolę nad meczem. To Pogoń Szczecin miała kłopoty z wychodzeniem z własnej połowy. To Lech Poznań praktycznie non stop utrzymywał się przy piłce.
Nieuchwytny Hakans, jakościowy Carstensen
Pomagał temu Daniel Hakans. Fina trudno jednoznacznie ocenić. Na boisku zostawił serce. Wykonał niejeden rajd swoją stroną boiska. Wahlqvist i Przyborek mogli być zawstydzeni. Nieco gorzej Hakans radził sobie z podaniami. Fin przyzwyczaił nas do dobrego tempa, umiejętności stworzenia szansy na lewej stronie boiska, ale kluczowe podania czasem leżą i kwiczą. Bo przecież kilkukrotnie Hakans przedobrzył z mocą podania bądź podawał zupełnie do nikogo. Podejmuje coraz lepsze decyzje na boisku, ale przełożenie pomysłu na praktykę niekiedy kuleje.
LECH PROWADZI! Ishak miał przed sobą właściwie pustą bramkę i co prawda od słupka, ale jednak trafił do siatki ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/S0Dn1YxzNG
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 1, 2025
Doskonale poradził sobie Rasmus Carstensen. Duńczyk we współpracy z Ali Gholizadehem kreował akcję za akcją. Obaj panowie doskonale się rozumieją. Jeden i drugi byli bliscy goli, finalnie ani jednemu z nich nie udało się zanotować ani gola, ani asysty. Niemniej ich wkład w końcowy triumf „Kolejorza” był kolosalny.
Problemy z Antonim Kozubalem
Brakowało za to tego Antoniego Kozubala, który w rundzie jesiennej dużo biegał, był wszędzie, kreował akcje strzeleckie, był ogarnięty żądzą utrzymywania piłki przy nodze. Grał niczym jakościowy piłkarz, który ma już jakieś doświadczenie za granicą. Dziś był niewidoczny, nieskuteczny. Z pewnością brakuje jego aktywności na boisku. Obecnie dużo lepiej prezentuje się Islandczyk Gisli Thordarson.
Gol stadiony świata. Co zrobił Joel Pereira!?
Crem de la crème to Joel Pereira. Portugalczyk, choć jeszcze parę miesięcy temu trudno było w to uwierzyć, trafił na ławkę. Wszystko to za sprawą świetnej dyspozycji Carstensena. Dziś przypomniał o swoim istnieniu w sposób iście zjawiskowy. Gol, który strzelił w 85. minucie spotkania, przejdzie do historii klubu i całej polskiej piłki. Poezja, palce lizać. Cojocuru nie spodziewał się strzału z takiej odległości – Pereira to wykorzystał, podjął właściwą decyzję, choć ta na pierwszy rzut oka wydawała się skrajnie irracjonalna. Właśnie w takich momentach widzimy, że mamy do czynienia z Panem Piłkarzem – gdy nieszablonowe myślenie przekłada się na korzyści.
CO TO BYŁ ZA STRZAŁ! JOEL PEREIRA DOBIŁ POGOŃ NIESAMOWITYM LOBEM! 😱😱😱
📺 Mecze @_Ekstraklasa_ oglądajcie w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/MhHZmwtYmk
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 1, 2025
Pogoń Szczecin oddała mecz po pierwszej straconej bramce
Pogoń Szczecin była zmęczona. Po tej jednej skutecznej kontrze Lecha Poznań zgasła – być może psychicznie. Z jednej strony trudno się dziwić. Mecz wyglądał tak, jakby gol dla Pogoni był pewniejszy niż śmierć, podatki i amen w pacierzu. To miała być kwestia czasu. Tak podpowiadały logika, intuicja, wszystkie znaki na niebie. We właściwym momencie zadziałała szybkość Daniela Hakansa, strzelecki instynkt Mikaela Ishaka i to „Kolejorz” wyszedł na prowadzenie. Mentalne, psychologiczne skrzydła Pogoni opadły, a i z każdą minutą zespół tracił siły.
Koniec serii Pogoni Szczecin
Być może stwierdzenie „Pogoń Szczecin została zweryfikowana” jest zbyt ostre. Dziś jednak „Portowcy” mieli swego rodzaju sprawdzian. Oczywiście, zwycięstwa nad Zagłębiem Lubin, Stalą Mielec, Górnikiem Zabrze i Widzewem Łódź to wciąż wygrane mecze. Są warte trzy punkty, tyle samo, ile Pogoń otrzymałaby za ewentualne zwycięstwo nad Lechem. Ten mecz pokazał jednak, ile dzieli podopiecznych Roberta Kolendowicza od walki o mistrzostwo. Jeszcze trochę pracy i wysiłku trzeba włożyć, by dalej móc zwyciężać i spróbować powalczyć o eliminacje do europejskich pucharów.
Koulouris i Grosicki nie zadziałali, Pogoń przegrała mecz
Dziś było widać także zmęczenie po meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice. Spotkanie z „Piastunkami” miało prawo być wyczerpujące – trwało aż 120 minut. Już wtedy Pogoń wydawała się nieco słabsza niż w PKO BP Ekstraklasie. Sytuację uratował Koulouris, ale Grek nie zawsze będzie w stanie Pogoń uratować. Dziś wykonał dużo pracy, ale poza pierwszymi 20 minutami nie pokazał nic wielkiego. Podobnie zresztą jak Kamil Grosicki, który także w pucharowej konfrontacji dał Pogoni naprawdę wiele.
Na pewnym etapie zabrakło sił, pomysłu i w jakiejś części wiary, że dzisiejszego Lecha można pokonać.
Tak się cieszy Lech Poznań, tak się cieszy król Mikael Ishak 👑
To są te chwile – bezcenne!#POGLPO pic.twitter.com/Ilcnwmqm4O— Monika Wantoła (@mwantola) March 1, 2025
Nie jest to szczególnie dziwne. Ali Gholizadeh świetnie zastąpił Patrika Walemarka. Mikael Ishak nawiązał swoją grą do swoich najlepszych dni w barwach „Kolejorza”. Daniel Hakans pędził tak, że w środku pogoni za nim można było dostać niemałej zadyszki. Carstensen bawił się na swoim boku.
Lech Poznań wreszcie rozegrał dobry mecz. Pogoń Szczecin zakończyła swoją godną pochwały serię. Lech – Pogoń 3:0. Ishak, Ishak z rzutu karnego i to arcydzieło sztuki piłkarskiej na koniec…