Według gracza AC Milan jego powrót do gry w ojczyźnie jest bardzo prawdopodobny. Nad ściągnięciem Brazylijczyka w styczniu zastanawia się kilku potentatów z Kraju Kawy, w tym jego rodzinny Santos.
Robinho bardzo źle znosi trudy obecnego, dość chimerycznego sezonu dla ekipy „Rossonerich”. Reprezentant Brazylii zanotował dotychczas tylko pięć rozegranych spotkań, z czego zaledwie dwa w podstawowej jedenastce. Jedynym momentem przebłysku była kontrowersyjna bramka po rzucie karnym w konfrontacji z liderem – Juventusem Turyn.
Drużyna AC Milan po czternastu rozegranych kolejkach zajmuje dopiero ósme miejsce w rozgrywkach Serie A. Nieustabilizowana postawa zespołu oraz rzadkie występy na boisku skłaniają Robinho do przemyśleń nad grą w innym klubie.
– Nigdy nie możemy przewidzieć, co stanie się jutro, jednak stanowczo zaprzeczam głosom stwierdzającym, że obecnie nie gram na sto procent swoich możliwości. Bez względu na to, w którym klubie się znajduję, zawsze daję maksimum swojego zaangażowania, choć tak naprawdę jedynym klubem, który kocham i noszę w sercu, jest Santos. Wiem o jego planach ściągnięcia mnie z powrotem do Brazylii. Słyszałem także o zainteresowaniu ze strony Gremio, Atletico Mineiro czy ekipy z Sao Paulo. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – kwituje Robinho.