Prawdopodobnie nikt nie spodziewał się tak znakomitego rozpoczęcia sezonu przez Granadę. Trzecie miejsce po pięciu kolejkach to zaskoczenie nawet dla najbardziej optymistycznie nastawionych kibiców. Dobre ruchy transferowe, osoba trenera i ofensywne nastawienie drużyny to części składowe, które do tej pory w połączeniu przynoszą nadspodziewanie dobre efekty.
Najwyższy poziom rozgrywkowy w Hiszpanii nie jest dla Granady straszny. Przynajmniej na razie wszystko układa się wręcz idealnie. Dobra gra, dużo goli i, co najważniejsze, dziesięć zdobytych punktów. Te czynniki pozwalają już na starcie sezonu mówić o Granadzie jako o objawieniu i jednym z największych pozytywnych zaskoczeń rozgrywek. I chociaż prawdziwa weryfikacja przyjdzie wraz z kolejnymi miesiącami, nie można nie docenić pracy, która została wykonana w tym klubie.
Beniaminek bez strachu
Gdy wchodzimy do miejsca, w którym od jakiegoś czasu nas nie było i chcemy przypomnieć się starym kolegom, najlepiej zrobić to w stylu Granady. Pierwszy mecz po powrocie do Primera Division, osiem goli, szalone widowisko i rozgłos na całą ligę. Dobre pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, Andaluzyjczykom na pewno się to udało.
To, co można wyróżnić w grze podopiecznych Diego Martineza, to ofensywna gra, która przynosi sporo goli. Mogą pochwalić się strzeleniem 11 bramek, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Pod tym względem znajdują się w ścisłej czołówce ekip La Liga. Nie najgorzej wygląda także statystyka oddanych strzałów. Na uderzenie decydują się średnio ponad 12 razy na mecz, z czego co trzecia próba jest strzałem celnym. O tym, że warto próbować swoich sił z dalszych odległości, przekonał się Yangel Herrera, który może pochwalić się takim trafieniem.
https://www.youtube.com/watch?v=rbPlIHe4-Ks
Bez wątpienia najważniejszym z rozegranych dotychczas meczów było pokonanie Barcelony. Zwycięstwo nad tak mocnym przeciwnikiem zawsze smakuje wyśmienicie. To, co może cieszyć podwójnie, to fakt zachowania czystego konta. Nie jest o to łatwo, gdy naprzeciwko od 1. minuty meldują się takie gwiazdy jak Griezmann czy Suarez. Granada pokazuje innym drużynom, że tak właśnie trzeba żyć. Bez kompleksów i bez strachu.
Final | ¡Festejemos! ¡Disfrutemos!
El #Granada se impone al @FCBarcelona_es en Los Cármenes.
¡Sí, se pudo!#GranadaBarça #EternaLucha pic.twitter.com/ehpxGcGazX
— Granada CF ❤️⚪️ (@GranadaCF) September 21, 2019
Dobre transfery
Jednym z kluczowych czynników wpływających na dobre wyniki Andaluzyjczyków było solidnie przepracowane lato. I nie chodzi tylko o ciężką pracę na boisku, ale starania działaczy w biurach w celu skompletowania jak najmocniejszej kadry. Na wyciąganie ostatecznych wniosków oczywiście trzeba jeszcze poczekać, ale po tych kilku meczach niektóre nazwiska rzucają się w oczy.
Jednym z zawodników, który z miejsca wskoczył do składu i zadomowił się w nim na dłużej, jest Domingos Duarte. Portugalczyk do Granady przyszedł ze Sportingu CP. Jest liderem obrony i stanowi mocny punkt swojego zespołu. Najgłośniejszym nazwiskiem, które sprowadzono w ostatnim okienku, był Roberto Soldado. Hiszpan wyrobił sobie solidną markę w Europie i miał wziąć czynny udział w zdobywaniu bramek przez Granadę. Do tej pory strzelił jedną bramkę, ale dołożył do tego dwie asysty, więc ogólny bilans jest pozytywny.
Na uwagę zasługuje fakt, że w dwóch ostatnich meczach na dziesięciu zawodników z pola aż czterech to piłkarze sprowadzeni w letnim okienku transferowym. Nowi gracze od początku stanowią wymierną korzyść dla Granady. Niektórzy, tacy jak chociażby wspomniany Herrera, zdążyli już w efektowny sposób przywitać się z nowymi kibicami.
Trener
Sukces każdej drużyny piłkarskiej poparty jest ciężką pracą trenera. Nie inaczej bywa w przypadku Granady. Diego Martinez w Andaluzji znajduje się od ponad roku i z całą pewnością może być zadowolony z osiągniętych dotychczas wyników. Jednak jego obecny sukces, mimo że warty odnotowania, nie był wcale taki oczywisty w momencie, gdy przychodził na Nuevo Estadio de Los Carmenes. Doświadczenie Martineza na ławce trenerskiej nie było imponujące. Pracował między innymi w CA Osasunie, w której nie odniósł większych sukcesów i po roku pożegnał się z pracą.
Zupełnie inaczej potoczyły się jego losy w poprzednim sezonie, gdy na zapleczu hiszpańskiej ekstraklasy wywalczył drugie miejsce i bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Obecny rok to najlepszy czas w jego trenerskiej karierze, a co najważniejsze, udaje mu się osiągać dobre wyniki, nadal grając zgodnie ze swoją filozofią.
Czy utrzymają formę?
To pytanie nasuwa się pewnie wielu osobom. Ile jeszcze będziemy mogli oglądać Granadę w górnej części tabeli i oczekiwać na jej zwycięstwa z mocnymi rywalami? Czy obecne wyniki to nagły wystrzał formy i zbieg szczęśliwych wydarzeń, czy może drużyna przez cały sezon będzie utrzymywać tak wysoki poziom?
Pewni możemy być tego, że Andaluzyjczycy sezonu na trzecim miejscu nie zakończą. Jeżeli nie jest to niemożliwe, to na pewno bardzo, bardzo mało prawdopodobne. Walka o europejskie puchary wydaje się też mało realna. Dlaczego? Cóż, parafrazując klasyka, sezon jest ciemny i pełen strachów. Kadra Granady może nie udźwignąć trudów sezonu i w pewnym momencie dołek na pewno jej się przytrafi. Nie oznacza to jednak, ze czeka ją brutalny spadek w ligowej tabeli. Kolejne pięć meczów, nie licząc Realu Madryt, to spotkania z rywalami z dolnej dziesiątki tabeli. Więc szansa na korzystne wyniki w najbliższych tygodniach jest dość spora.
Jak należy zaczynać rozgrywki w Primera Division, pokazała Granada. Dobra gra i jeszcze lepsze wyniki mówią wiele o początku sezonu w jej wykonaniu. Zaskoczyła wszystkich, po części pewnie też samą siebie, ale przede wszystkim pokazała, że każdego, kto w tym sezonie będzie z nią grał, czeka bardzo trudna przeprawa. Ostatnio przekonała się o tym Barcelona, niedługo przyjdzie czas na kolejnych gigantów hiszpańskiej piłki. Teraz pozostaje ściskać za nią kciuki, żeby swoją dobrą dyspozycję utrzymywała jak najdłużej.