W tekstach podsumowujących sezon 2010 w lidze rosyjskiej nadszedł czas na ocenienie polskich zawodników grających w klubach Premier Ligi. Niestety, tegoroczne rozgrywki nie były zbyt udane dla futbolistów znad Wisły. Pora przypomnieć sobie, jak prezentowali się Rafał Murawski, Wojciech Kowalewski, Bartłomiej Grzelak i Marcin Kowalczyk.
Rafał Murawski (Rubin Kazań) – 23 mecze/0 goli
Jedyny polski zawodnik zatrudniony w rosyjskim klubie, który ma pewne miejsce w reprezentacji prowadzonej przez Franciszka Smudę. Nie powinno to jednak dziwić, ponieważ „Muraś” naprawdę dobrze spisuje się w jednym z najsilniejszych klubów zza naszej wschodniej granicy. Szkoleniowiec Rubinu, Kurban Bierdyjew, nie daje Murawskiemu tyle swobody na boisku co Smuda w Lechu Poznań. Polak jest w ekipie „Tatarów” człowiekiem od czarnej roboty, który zabezpiecza środek pola, dzięki czemu Christian Noboa może się skupić na atakowaniu bramki rywala. Trzeba jednak przyznać, że urodzony w Malborku zawodnik skorzystał też na nieszczęściu kolegi, Bebarsa Natcho. Izraelczyk od momentu przenosin do Kazania był trapiony przez kontuzje i dlatego w pierwszej części sezonu więcej czasu spędzał w gabinetach lekarskich niż na boisku.
Rafał Murawski zagrał w 23 spotkaniach, z czego w 20 pojawił się na boisku od pierwszej minuty. Były gracz Arki Gdynia i Lecha Poznań regularnie pokonywał dystans ponad 10 kilometrów w trakcie meczu, co daje mu tytuł najwięcej biegającego piłkarzu Rubinu. Jak na środkowego pomocnika „Muraś” wyjątkowo rzadko oglądał kartki. Sędziowie ukarali Polaka trzema żółtymi kartonikami, ale dwa z nich otrzymał w jednym spotkaniu, przez co musiał wcześniej udać się do szatni. Niestety, Murawski nie strzelił żadnej bramki ani nie asystował przy trafieniu kolegi, co jest gorszym wynikiem niż przed rokiem (wtedy reprezentant Polski zdobył jednego gola). Należy jednak wierzyć, że w przyszłym sezonie Murawski poprawi ten element w swojej grze.
Wojciech Kowalewski (Sibir Nowosybirsk) – 14 meczów/0 goli
To nie był dobry rok dla Wojciecha Kowalewskiego. „Gibon” powrócił do Rosji po dwuletniej przerwy na występy w Koronie Kielce i Iraklisie Saloniki, ale spisywał się dużo gorzej niż wtedy, gdy bronił barw Spartaka Moskwa. Klub polskiego golkipera, Sibir Nowosybirsk, był zdecydowanie najgorszym zespołem Premier Ligi, a Polak i jego koledzy z obrony zdecydowanie za często popełniali błędy. Wystarczy powiedzieć, że Kowalewski w 14 spotkaniach aż 34 razy wyciągał piłkę z siatki.
Wychowanek Wigier Suwałki stracił pozycję w wyjściowym składzie na początku sierpnia i od tej pory tylko raz pojawił się na boisku. Trener Sibiru Igor Kriuszczenko wolał wtedy postawić na Aleksieja Sołosina i Petra Vaska. Białoruski szkoleniowiec nie widzi już dla Kowalewskiego miejsca w zespole i dlatego Polak prawdopodobnie wróci do ojczyzny.
Bartłomiej Grzelak (Sibir Nowosybirsk) – 8 meczów/3 gole
Były zawodnik Legii Warszawa miał za zadanie zastąpić sprzedanego do Rubinu Kazań Aleksandra Miedwiediewa i chyba nie zawiódł oczekiwań włodarzy Sibiru. Tuż po podpisaniu kontraktu z nowym pracodawcą Grzelak stał się podstawowym zawodnikiem beniaminka i na ogół był jego najgroźniejszą bronią w ataku. Wystarczy powiedzieć, że Polak w ośmiu meczach trzykrotnie trafił do siatki rywala, podczas gdy jego konkurent do miejsca w składzie, Aleksandr Antipienko, w 19 spotkaniach strzelił tylko jedną bramkę. Bartłomiej Grzelak nie uratował jednak Sibirowi miejsca w Premier Lidze i dlatego przez najbliższe półtora roku będzie musiał walczyć o powrót swojej drużyny do rosyjskiej ekstraklasy.
Marcin Kowalczyk (Dynamo Moskwa) – 8 meczów/0 goli
To był trzeci i prawdopodobnie ostatni sezon polskiego prawego obrońcy w lidze rosyjskiej. Kowalczyk nie cieszył się zaufaniem zarówno Andrieja Kobieliewa, jak i jego następcy, Miodraga Bożovicia, i dlatego najczęściej zasiadał na ławce rezerwowych lub trybunach. W całym sezonie gracz Dynama tylko dwa razy spędził na murawie pełne 90 minut i wyróżnił się głównie czerwoną kartką (po dwóch żółtych) w starciu z Terekiem Grozny. Kontrakt Kowalczyka z „Niebiesko-białymi” wygasa 31 grudnia i nic nie wskazuje na to, żeby miał zostać przedłużony.
Wygląda na to, że w przyszłym sezonie ligi rosyjskiej będziemy mogli śledzić poczynania tylko jednego Polaka, Rafała Murawskiego. CSKA Moskwa zamierza pozbyć się przebywającego ostatnio na wypożyczeniu w Belgii Dawida Janczyka, klub Wojciecha Kowalewskiego i Bartłomieja Grzelaka spadł z ligi, natomiast Marcin Kowalczyk jest murowanym kandydatem do opuszczenia Dynama. W rosyjskich mediach nie mówi się również o związanych z polskimi zawodnikami planach transferowych tamtejszych klubów. Szkoda, bo jeszcze niedawno pewne miejsca w swoich drużynach klubowych mieli Wojciech Kowalewski, Mariusz Jop, Damian Gorawski i Krzysztof Łągiewka.