Polska bez awansu na dużą imprezę – smutne lata 90.


Przypominamy eliminacje do wielkich turniejów w wykonaniu Polski w latach 90. Jaka jest przyczyna tego, że nie udało się awansować ani razu?

17 kwietnia 2020 Polska bez awansu na dużą imprezę – smutne lata 90.

Polska drużyna narodowa miała w swojej historii zdecydowanie lepsze i gorsze momenty. Te dobre chwile wspominamy wszyscy – świetny mundial w 1974 oraz w 1982 roku, z najnowszej historii udane Euro 2016. Jest jednak taki okres, który na pierwszy rzut oka wydaje się okropny. Od 1986 aż do 2002 roku Polska nie wystąpiła bowiem na żadnej wielkiej imprezie. Jaka może być tego przyczyna?


Udostępnij na Udostępnij na

Przesądni mogą stwierdzić, że winny temu wszystkiemu jest… Zbigniew Boniek i jego słynna „klątwa”. Po nieudanym mundialu w 1986 roku na kadrę spadła fala krytyki. Poirytowany całą tą sytuacją ówczesny kapitan reprezentacji stwierdził, że już sam awans był sukcesem i jeszcze zatęsknimy za udziałem na dużej imprezie. Tak po latach prezes PZPN skomentował swoją wypowiedź:

(…) Nie uważałem tego za klątwę. W 1986 roku w Meksyku były pretensje do drużyny, że nie poradziła sobie z Brazylią, więc powiedziałem, że już sam awans na mistrzostwa świata był sukcesem i że jeszcze zatęsknimy za polskimi awansami. To była jednak po prostu obiektywna ocena sytuacji…Zbigniew Boniek dla Polskatimes.pl

Czy Boniek chciał czy nie, jego słowa się sprawdziły. Polska nie zagrała na wielkiej imprezie przez 16 lat. Dopiero w 2002 roku Jerzemu Engelowi udało się odczarować niemoc reprezentacji i awansować na mundial w bardzo dobrym stylu. Przyjrzyjmy się jednak wszystkim eliminacjom, jakie miały miejsce w latach 90. Chociaż na papierze Polska dysponowała solidnymi zawodnikami, to ta dekada jest jedną z najgorszych w historii. Jakie powody za tym stoją?

Euro 1992 – zabrakło niewiele do historycznego awansu

Pierwsza duża impreza w szalonych latach 90. to Euro 1992 w Szwecji i pamiętne sensacyjne mistrzostwo Duńczyków, którzy mieli na tym turnieju nie wystąpić. Ich grupę eliminacyjną wygrała Jugosławia, lecz z powodu wojny została wykluczona z udziału w mistrzostwach. Jak jednak wyglądały eliminacje do tego turnieju? Państwa podzielono na siedem grup, z czego pięć z nich liczyło sobie pięć zespołów, a dwie – cztery.

Polska trafiła do grupy czterozespołowej, a jej rywalami były Turcja, Irlandia oraz Anglia. Z każdej grupy awansowała jedna reprezentacja. W turnieju brało więc udział tylko osiem drużyn, licząc gospodarza. Polacy mieli trudne zadanie. Ostatecznie skończyło się na trzecim miejscu. Zespół prowadzony przez Andrzeja Strejlaua uzyskał siedem punktów, pokonując dwukrotnie Turcję, remisując trzykrotnie – dwa razy z Irlandią, raz z Anglią, oraz przegrywając z „Synami Albionu” (za zwycięstwo przyznawano wtedy dwa punkty). To właśnie Anglicy ostatecznie pojechali na Euro do Szwecji, zdobywając dziewięć „oczek”.

Promykiem nadziei okazał się piłkarski turniej na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie. Polacy prowadzeni przez Janusza Wójcika ulegli dopiero w finale gospodarzom, a pierwszoplanową rolę w drużynie odegrali Wojciech Kowalczyk oraz Andrzej Juskowiak.

Mundial 1994 – Norwegia rewelacją eliminacji

Każdy, kto interesuje się historią futbolu, stwierdzi, że eliminacje do mistrzostw świata 1994 pełne były niespodziewanych zdarzeń. Na ten mundial nie pojechały takie ekipy jak Anglia, Portugalia, Francja czy mistrz Europy, Dania. Polacy niejako przyczynili się do tego, że Anglicy, których ponownie mieli w grupie, po raz trzeci w historii oglądali mistrzostwa świata w domach.

Polska jednak nie miała co marzyć o wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. Oprócz Anglików „Biało-czerwoni” mierzyli się z San Marino, Turcją, Holandią oraz Norwegią. To właśnie Skandynawowie niespodziewanie wygrali tę grupę eliminacyjną, mając pięć punktów przewagi nad trzecią Anglią.

Zajęliśmy ostatecznie czwarte miejsce, zdobywając 11 punktów. Aż pięć porażek nie pozwalało myśleć o lepszym wyniku. Co więcej, złą sławą okryło się domowe spotkanie z San Marino, które Polacy wygrali zaledwie 1:0, i to jeszcze po golu zdobytym przez Jana Furtoka ręką. Z pozytywów można wymienić dwa remisy z mocniejszymi rywalami – z Holandią 2:2 oraz Anglią 1:1, co okazało się gwoździem do trumny dla wyspiarzy.

Euro 1996 – Polska bez awansu mimo powiększenia turnieju

Euro 1996 w Anglii po raz pierwszy w historii gościło 16 drużyn i ten stan utrzymywał się aż do 2016 roku. Niestety Polacy mieli pecha i trafili do silnej grupy eliminacyjnej. Azerbejdżan, Izrael, Słowacja, Rumunia, Francja – z tymi rywalami musieli się zmierzyć piłkarze prowadzeni przez Henryka Apostela.

Skończyło się ponownie na czwartym miejscu. Do drugiej lokaty, dającej grę w barażach, Polakom zabrakło siedmiu „oczek”. Bardzo słaba gra na wyjeździe (zero zwycięstw, dwa remisy i trzy porażki) oraz strata punktów z Izraelem czy Azerbejdżanem były czynnikiem decydującym o tym wyniku. Jedynymi pozytywami były remisy z Rumunią czy dwukrotnie z Francją. Nawet zwycięstwo ze Słowakami 5:0 nie pozwoliło myśleć o tym, żeby zająć chociaż trzecią lokatę. Grupę wygrała niespodziewanie Rumunia z Gheorghem Hagim w składzie.

Mundial 1998 – Ponownie trudna grupa

Anglia, Włochy, Mołdawia, Gruzja. Z takimi rywalami przyszło się mierzyć Polakom w ramach eliminacji do mistrzostw świata w 1998 roku. Śmiało można powiedzieć, że dzisiejsza reprezentacja prawdopodobnie nie awansowałaby na mundial z takiej grupy, a co dopiero ta z Piotrem Świerczewskim czy Jackiem Dembińskim. Antoni Piechniczek miał więc przed sobą zadanie z kategorii „niemożliwych”.

Sensacji nie było. Anglicy wygrali grupę, tracąc punkty jedynie z Włochami. Tuż za nimi uplasowali się właśnie „Azzurri”, tracąc do Anglii zaledwie jedno „oczko”. Oprócz remisu ze zwycięzcami eliminacji podzielili się punktami jeszcze z Gruzją oraz Polską. To zadecydowało o tym, że musieli zmierzyć się w barażach z Rosją, którą pokonali w dwumeczu 2:1.

Polscy kibice z tych eliminacji zapamiętali bramkę Marka Citki na Wembley, która dawała Polakom prowadzenie. Skończyło się jednak porażką 1:2 po dwóch trafieniach Alana Shearera.

Euro 2000 – Niewiele brakło do szczęścia

Ostatnia duża impreza rozgrywająca się w XX wieku miała miejsce w Holandii oraz Belgii. Reprezentacja Polski, aby myśleć o pierwszym w historii udziale w mistrzostwach Europy, musiała zaprezentować się z dobrej strony w grupie eliminacyjnej ze Szwecją, Bułgarią, Luksemburgiem i ponownie z Anglią.

Chociaż dwumecze z Luksemburgiem czy Bułgarią były bardzo udane w wykonaniu „Biało-czerwonych”, to o braku awansu zadecydowały mecze ze Szwedami oraz Anglikami. Łącznie ówcześni podopieczni Janusza Wójcika zdobyli z tymi rywalami zaledwie jeden punkt, remisując z „Synami Albionu”. Sprawiło to, że Polakom zabrakło bardzo niewiele, aby zająć drugie miejsce w grupie, które dawało udział w barażach.

Ostatecznie to Szwecja wygrała grupę eliminacyjną, zdobywając aż 22 punkty. Drugie miejsce zajęła Anglia, mając na swoim koncie 13 punktów, tyle samo co Polska. O ostatecznym miejscu w tabeli zadecydował bilans bramkowy, który wyspiarze mieli korzystniejszy. W barażach Anglicy podejmowali Szkocję, którą ostatecznie pokonali 2:1. Więcej o eliminacjach do tego turnieju można przeczytać w naszym artykule.

Najbardziej z tych eliminacji zostały zapamiętane stroje Polaków, w których grali z Luksemburgiem. Wystąpili oni bowiem w tym meczu w czarnych koszulkach.

Dlaczego Polska nie mogła awansować?

Dzisiaj można już tylko przypuszczać, czemu przez tak długi czas reprezentacja Polski nie mogła awansować na mistrzostwa świata bądź Europy. Pierwszym czynnikiem może być pech w losowaniu. Trzeba przyznać, że praktycznie w każdych wspomnianych eliminacjach Polacy trafiali na mocnych rywali, którzy byli faworytem w swoich grupach. Zwłaszcza Anglicy, prawdziwa zmora naszej reprezentacji. W latach 90. Polska nie grała z nimi tylko w eliminacjach do Euro 1996, gdyż wyspiarze byli gospodarzem. Oprócz tego Francja, Włochy, Holandia, silna wtedy Rumunia czy Skandynawowie. Z takich grup awans na turniej byłby ogromnym sukcesem oraz niespodzianką.

Należy też wspomnieć o niewykorzystanym potencjale polskich piłkarzy bądź o ich dziwnej niemocy w koszulce z orłem na piersi. Roman Kosecki, Krzysztof Warzycha czy Wojciech Kowalczyk. Wszyscy trzej piłkarze grali na dobrym, europejskim poziomie, lecz nie przełożyło się to na grę w reprezentacji. Chociaż uznawani są za jednych z najlepszych piłkarzy lat 90., to łącznie strzelili dla reprezentacji 39 bramek w 158 meczach. Nie pomogła również obecność na boisku Tomasza Wałdocha, kluczowego wówczas zawodnika Schalke. Polacy grali wtedy w naprawdę niezłych klubach, lecz okazało się, że nie jest to żaden wyznacznik. Nie pozwoliło to awansować na żaden turniej, lecz niekiedy reprezentacja zaprezentowała się z naprawdę dobrej strony w pojedynkach z silniejszymi od siebie rywalami.

Najnowsze