Polska dawaj do domu


„Biało-czerwoni” przegrali z Kolumbią 0:3 i z Japonią zagrają o honor

24 czerwca 2018 Polska dawaj do domu
Marcin Kuźnia/iGol.pl

A miało być tak pięknie. Kolumbia okazała się o kilka klas lepsza i pokonała polską drużynę 3:0, choć mamy wrażenie, że skończyło się najniższym wymiarem kary. Polska przegrywa i odpada z mistrzostw świata w Rosji.


Udostępnij na Udostępnij na

Rewolucja w składzie Polaków

Nasz mecz o wszystko na mistrzostwach świata rozpoczęliśmy w ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami. Adam Nawałka zdecydował się zmienić system gry na ten, który testowaliśmy przez ostatnie kilka miesięcy. W tym zestawieniu wyszliśmy na drugą połowę z Senegalem i prezentowaliśmy się lepiej niż z czterema defensorami z tyłu.

Miejsce w składzie stracili Thiago Cionek, Jakub Błaszczykowski, Kamil Grosicki oraz Arkadiusz Milik. Selekcjoner postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował się w wyjściowym składzie między innymi na Dawida Kownackiego, który po raz pierwszy wystąpił od pierwszej minuty w seniorskiej reprezentacji. Jacek Góralski miał za zadanie wzmocnić środek pola, który mocno kulał w poprzednim spotkaniu.

Sztab nie podjął ryzyka i nie wystawił w podstawowym składzie Kamila Glika, który ciągle dochodzi do pełni dyspozycji. Selekcjonerowi z pewnością zależało na tym, aby obrońca AS Monaco zaczął spotkanie w wyjściowej jedenastce ze względu na ustawienie z trójką defensorów. Ostatecznie mecz z Kolumbią rozpoczął Jan Bednarek.

Trener naszych rywali, Jose Pekerman, również zdecydował się na cztery zmiany w porównaniu z przegranym spotkaniem z Japonią. Carlos Sanchez przez obejrzenie czerwonej kartki był zawieszony na rywalizację z Polską, miejsce w pierwszym składzie stracili również: Oscar Murillo, Jefferson Lerma i Jose Izqueierdo. Za nich w wyjściowej jedenastce wyszli: Yerry Mina, Abel Aguilar, Wilmar Barrios oraz James Rodriguez.

Zero argumentów w ofensywie

Pierwsze minuty Polacy rozpoczęli tak, jak się spodziewaliśmy. Agresywnie, nie bali się rozgrywać piłki i szybko atakować, dzięki czemu już w drugiej minucie wywalczyli rzut rożny i nie pozwalali Davidowi Ospinie na choćby chwilę dekoncentracji. Piętnaście minut gry odbywało się na dużej intensywności i szczerze zastanawialiśmy się, kiedy tempo się uspokoi, gdyż mieliśmy spore wątpliwości, czy piłkarze zdołają dotrwać do końca spotkania.

Początek w naszym wykonaniu był naprawdę obiecujący, jednak w kolejnych minutach za rzadko przebywaliśmy w polu karnym przeciwnika. David Ospina w pierwszym kwadransie narzekał na uraz i była szansa, że opuści boisko. Do kolejnej akcji Polaków mógł jednak tę kontuzję kilka razy wyleczyć, gdyż słabo radziliśmy sobie w ofensywie. Nasza drużyna nie istniała w ataku pozycyjnym, środek pola funkcjonował poprawnie w obronie, ale nie było zawodnika, który potrafiłby rozgrywać futbolówkę do Roberta Lewandowskiego czy Dawida Kownackiego.

Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że obie drużyny przegrały swój pierwszy mecz na mistrzostwach świata i teraz jak ognia potrzebują wygranej, aby nadal mieć szanse na awans do fazy pucharowej. Zaangażowania nie brakowało, jednak z czasem coraz bardziej aktywna przy naszym polu karnym była Kolumbia, która ostatecznie dopięła swego i zdobyła bramkę po wykorzystaniu dośrodkowania Jamesa przez Yerry’ego Minę. Reprezentacja Polski została pierwszą ekipą na tym mundialu, która nie oddała celnego strzału w obu pierwszych połowach.

Jedno wielkie rozczarowanie

Druga połowa nie przyniosła poprawy w grze naszej drużyny, a co najważniejsze nie zdołaliśmy zdobyć wyrównującej bramki. Niby chcieliśmy atakować, odrabiać straty, jednak mieliśmy wrażenie, że Polacy nie wiedzieli, jak się tego podjąć. Nie mieliśmy pomysłu ani jakości, w przeciwieństwie do Kolumbijczyków, którzy często zaledwie dwoma podaniami potrafili znaleźć się pod naszym polem karnym.

Zadanie odrobienia strat utrudnił strzelony gol przez Falcao, któremu rzadko zdarza się zmarnowanie sytuacji sam na sam z bramkarzem, której kilkanaście minut wcześniej nie wykorzystał Robert Lewandowski. Kolumbia nie grała wybitnej piłki, ale prezentowała się znacznie dojrzalej, potrafiła kontrolować to, co dzieje się na murawie. Zdobycie trzeciej bramki przez podopiecznych Jose Pekermana było całkowicie zasłużone i pokazało różnicę klas, jaką widzieliśmy na boisku w Kazaniu. Byliśmy pod każdym względem gorsi.

Wyjście z grupy? Dobre żarty

Nie zasłużyliśmy na awans do fazy pucharowej. Nie stworzyliśmy sobie ani jednej akcji, którą będziemy wspominać za tydzień czy miesiąc. W przeciwieństwie do naszych grupowych rywali, nie pokazaliśmy żadnych argumentów, które przemawiałyby za tym, że moglibyśmy okazać się od nich lepsi. A przecież Polska, razem z Kolumbią, były wymieniane jako główni faworyci do awansu z grupy. Nie mieliśmy ani jednej dobrej połowy, na mistrzostwach świata prezentowaliśmy się kilka klas niżej niż powinniśmy. Nie mamy wątpliwości, że drużyna prowadzona przez Adama Nawałkę jest mocnym kandydatem na najgorszą drużynę mundialu w Rosji.

A miało być tak pięknie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze