Polska – Argentyna: zagrać ze spokojem i zaskoczyć


W arcyważnym spotkaniu z „Albiceleste” nie stoimy na straconej pozycji

30 listopada 2022 Polska – Argentyna: zagrać ze spokojem i zaskoczyć
Fotoarena/SIPA USA/PressFocus

Polska – Argentyna. Na ten mecz czekamy wszyscy. Mecz, którego wynik zdecyduje o naszym być albo nie być na mistrzostwach świata w Katarze. Łatwo nie będzie, ale kadra Czesława Michniewicza nie jest skazana na pożarcie, a jeśli zagra mądrze i nie popełni głupich błędów , a spotkanie uda się chociaż zremisować, to będziemy w piłkarskim raju.


Udostępnij na Udostępnij na

Do tej pory, zwłaszcza ci młodsi, futbolowi fanatycy zdążyli się przyzwyczaić do tego, że mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy to dla polskiej reprezentacji trzy mecze: otwarcia, o wszystko oraz o honor. Małym wyjątkiem od tej reguły były ME z 2016 roku we Francji, ale to tyle. Polacy na dużych turniejach nie pokazywali niczego dobrego i szybko wracali do domu. Inaczej jest teraz, bo mimo, że styl „Biało-czerwonych” nie rzuca na kolana, to po dwóch kolejkach w grupie jesteśmy jej liderem, a o tym, czy w turnieju gramy dalej, zdecyduje środowa potyczka z Argentyną. Wszystko w nogach „Lewego” i spółki.

Jak zagrać z Argentyną?

Reprezentacja Polski ma na koncie cztery punkty, zdobyła dwa gole i żadnego nie straciła. Rezultat przyzwoity i choć wielu uważa, że kadra gra topornie oraz słabo, to właśnie ta toporność okazać się może atutem podczas środowej rywalizacji. Ekipa Michniewicza prezentuje się dobrze w defensywie i ta formacja będzie kluczowa. Obrona z Kamilem Glikiem na czele (powinien zagrać) ma predyspozycje do tego, żeby wyłączyć z gry Messiego i kolegów – to nie jest wcale niewykonalna misja, a dodatkowo Argentyńczycy też miewają swoje problemy, ich zespół nie jest pozbawiony słabości, dlatego trzeba również szukać swoich szans z przodu.

– Zagramy wycofani, bo z Argentyną nasza reprezentacja nie może pójść na wymianę ciosów przez 90 minut, ale szkopuł w tym, jak daleko od własnej bramki będziemy bronić. Jeżeli damy się zepchnąć we własne pole karne, to jest proszenie się o kłopoty. Jeżeli ustawimy się na 30. metrze i tam będziemy aktywnie bronić, wtedy zwiększamy swoje szanse. A być może trener Michniewicz zastosuje fortel, jak w spotkaniu z młodzieżówki z Portugalią, kiedy mało kto dawał szansę w rewanżu jego drużynie, a jednak Polacy na początku meczu potrafili zaskoczyć faworytów i wypracowana wtedy przewaga wystarczyła do końca – mówi nam Łukasz Olkowicz z „Przeglądu Sportowego”.

Potrzebny będzie też spokój. W spotkaniach z Meksykiem czy Arabią Saudyjską brakowało go w niektórych momentach i gra podopiecznych Michniewicza bywała czasami mocno szarpana. W środę jego piłkarze muszą wznieść się na wyżyny, ale co więcej, nie zaszkodzi odrobina luzu. Gol Zielińskiego przeciwko Saudyjczykom zdjął trochę presji, zawodnicy odetchnęli i poszło. Tym razem musi być podobnie.

W naszej kadrze było widać ulgę po golu i więcej luzu. Nasza gra była płynniejsza w stosunku do tego, co widzieliśmy z Meksykiem. Argentyna znowu zagrała średnio. Przez pierwsze 45 minut praktycznie nic nie zrobiła. Uratował ją błysk geniuszu Messiego. Nóż na gardle mają Argentyńczycy, więc oni będą dłużej przy piłce. A to daje nam szanse, bo na razie ta taktyka głębszej defensywy zdaje egzamin. W końcu obok Brazylii i Maroka jako jedyni nie straciliśmy gola. W tym można upatrywać nadziei. 

Pewnie początek meczu dużo nam powie, jaki będzie obraz spotkania przez 90 minut. Chciałbym żebyśmy spróbowali zagrać na wygraną, bo to nam może dać ewentualnego łatwiejszego rywala w 1/8 finału (lepiej ominąć Francję) – komentuje Michał Krzeszowski z naszej redakcji.

Nie taka Argentyna straszna, jak ją malują?

Przed turniejem Argentyna, obok Hiszpanii, Brazylii czy Francji, stawiana była w roli faworytów, ale jak pokazał pierwszy mecz, „Albiceleste” są w stanie przegrać z każdym. Piłkarzom Scaloniego zdarzają się błędy, a nie da się liczyć w nieskończoność na błyski Leo Messiego. On sam wszystkich meczów nie wygra. Chociaż by chciał. Nie brzmi to podobnie, gdy pomyślimy o Lewandowskim?!

Gra Argentyny zależna jest w dużym stopniu od pomocy. To drużyna pomocników, która kreuje wszystko od środka. Kiedy im się to uniemożliwi, dobrze pokryje i skróci dystans, wtedy zaczyna się problem. To największa słabość. Nie boimy się Polski, ale mamy do niej duży respekt. Mamy narzędzia do tego, żeby pokonać wasz zespół, jednak wiemy też, że wy macie podobne – komentuje dla nas Luciano Garcia z „La Pagina Millonaira”.

Odkąd w drużynie pracuje Lionel Scaloni, Argentyna się zmieniła, nastała pewna rewolucja. Selekcjoner wraz ze swoim sztabem, z którym na co dzień pracuje i analizuje kolejnych, potencjalnych zawodników do powołań, znacznie odmłodził „Albicelestes”. Od razu nawiązał dobre relacje z Leo Messim, który jak wiemy, w ostatnich czasach po drodze z reprezentacją narodową nie miał, a teraz czuje się tutaj najlepiej. Argentyńczycy jechali na mistrzostwa z serią 36 meczów bez porażki i w pierwszym spotkaniu już przegrali. Scaloni ze swoim sztabem zawsze myśli – przygotowujemy się pod siebie, nie pod rywala. To mogło mieć wpływ na mecz z Arabią Saudyjską, widocznych było wtedy sporo wyćwiczonych schematów, nie zawsze dających to, co by chcieli, później stracili szybko dwie bramki i zaczęły się nerwy, chaotyczna gra. Z Meksykiem bezbarwna pierwsza połowa, w drugiej dwie bardzo ładne bramki i zwycięstwo. „La Scaloneta” ma bardzo zrównoważony zespół, z głębiami o podobnych, światowych umiejętnościach na większości pozycji, lecz jeśli sami się nie rozkręcą i nie będą od początku drużyną o najwyższych obrotach, to da się im postawić. Sam sztab, zawodnicy mówią, że dużo łatwiej im się gra, gdy strzelą pierwsi bramkę. 

Od kiedy Michniewicz przejął polską reprezentację, dalej nie straciliśmy bramki w kluczowym meczu (Szwecja, Meksyk, Arabia Saudyjska). My mamy odmienny styl, za każdym razem przygotowujemy się pod rywala. Jako naród jesteśmy głodni sukcesu, ale do tej imprezy podchodzimy z zauważalną wśród kibiców dużą pokorą, spowodowaną porażkami na ostatnich turniejach. Prawdziwa weryfikacja będzie dopiero dzisiaj. Jeśli odpadniemy, nikt Michniewicza za poprzednie dwa mecze chwalić nie będzie, jak wygramy, selekcjoner będzie pierwszą postacią całego sukcesu. Jeżeli Argentyny się nie przestraszymy, to uważam, że mamy szansę na korzystny wynik, bywały drużyny pewniejsze w momencie grania z nami, trudniejsze do rozpracowania, nie zmienia to faktu, że gramy dalej z kandydatami do złota. Osobiście jestem bardzo spokojny i dobrej myśli – dodaje Marcel Zakrzewski, znany szerzej jako „młody dziennikarz”.

Argentyny nie można się bać. Trzeba wyjść i zagrać o zwycięstwo, trzeba powalczyć i dać trochę więcej z wątroby, a wtedy powinno być dobrze. Dobrze dla nas oczywiście. Do boju Polsko!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze