Polonia Warszawa przeszła z piekła do ćwierćfinału Pucharu Polski po epickim starciu


Polonia Warszawa pokonuje Wisłę Kraków w meczu, który będzie kandydatem do hitu tegorocznej edycji Pucharu.

4 grudnia 2024 Polonia Warszawa przeszła z piekła do ćwierćfinału Pucharu Polski po epickim starciu
Krzysztof Porebski / PressFocus

Puchar Polski był świadkiem bardzo ciekawej rywalizacji pierwszoligowców, bowiem Polonia Warszawa podjęła u siebie aktualnego triumfatora tych rozgrywek, jakim jest Wisła Kraków. Były gole, dramaturgia, karne - było wszystko. Gospodarze byli już w piekle, ale dzięki dubletowi Durmusa i bramce Poczobuta powędrowali do nieba, za jakie należy w tym momencie rozumieć ćwierćfinał krajowego pucharu.


Udostępnij na Udostępnij na

Polonia w ostatnim czasie była w całkiem niezłej dyspozycji, a przynajmniej nie tak koszmarnej, jak na początku sezonu, o czym wspominał z nami w rozmowie Michał Grudniewski. No ale rywalem był nie byle kto – Wisła Kraków, aktualny obrońca Pucharu Polski. Zapowiadał się pasjonujący bój w stolicy Polski. Choć zaczęło się od małego zgrzytu związanego z zachowaniem pewnej części kibiców obu zespołów przy okazji minuty ciszy dla Jana Furtoka, a zwłaszcza Lucjana Brychczego, to koniec końców ujrzeliśmy prawdziwe show.

Wisła nie rzuca wszystkiego na Puchar? Patrząc na wyjściowy skład, chyba tak

Obrońcy tytułu mając zeszłoroczne doświadczenie, chyba nie chcieli stawiać wszystkiego na jedną kartę. W porównaniu do ich ostatniego ligowego meczu z ŁKS-em Łódź, na mecz pucharowy dokonali aż dziewięciu zmian. Na ławce pozostały takie strzelby jak Angel Rodado i Łukasz Zwoliński. Dlatego jako napastnik musiał zagrać Duarte, co krakowscy kibice raczej odebrali z mieszanymi uczuciami.

Duarte nie jest dziewiątką? A skończył akcję jak klasowy snajper

Liczne roszady nie przeszkodziły Krakusom w dobrym rozpoczęciu spotkania. Już w szóstej minucie z prawej strony piłkę otrzymał właśnie Frederico Duarte. Hiszpan kapitalnie zmylił przyjęciem kierunkowym obronę gospodarzy i pokonał Mateusza Kuchtę. Jak na gościa, który nie jest dziewiątką, skończył akcję lepiej niż wielu formalnych napastników.


Goście, choć pozwolili sobie na spore roszady składowe, byli początkowo stroną dominującą. Mocno pressowali, wykorzystywali błędy w rozegraniu Polonii, czym napędzali kolejne akcje. Bliski szczęścia był także Kacper Duda, kolejny rezerwowy, ale jego strzał wybronił Mateusz Kuchta.

Puchar Polski: Cziczkan ratownik, nieskuteczna Polonia Warszawa

Z upływem minut do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Czarne Koszule były o włos od wyrównania w 27. minucie. Cziczkan wypluł piłkę przed siebie, przez co szansę na gola miał Ilkay Durmus, ale najpierw zrehabilitował się golkiper gospodarzy, a przy dobitce Niemiec z tureckimi korzeniami nie trafił w bramkę.

Potem białoruski bramkarz nie popisał się przy wybiciu z włąsnej bramki. Jednak naprawił swój błąd, gdy obronił strzał Szymona Kobusińskiego, a po chwili Michał Bajdur nie trafił w światło bramki. Podobnie jak w meczu ze Zniczem Polonia miała problemy ze skutecznościa. A jak mawia klasyk..


Niewykorzystane okazje lubią się mścić. W 38. minucie po raz kolejny zawodnik z numerem 10, Frederico Duarte, z gracją obrócił się z piłką, by po chwili zapakować cudowną bramkę zza szesnastki. Przebudzenie Hiszpana, ale też miły sygnał dla trenera Jopa, że ma w czym przebierać. W samej końcówce mogli już dobić gospodarzy, ale najpierw strzał Sukiennickiego obronił Kuchta, a dobitka Alfaro poleciała ponad bramką.

Polonia wraca do gry dzięki szalonej minucie duetu Predenkiewicz – Durmus

No ale w drugiej połowie szczęście wreszcie uśmiechnęło się do gospodarzy. Najpierw prawą stroną aktywny w tym meczu pomknął Marcel Predenkiewicz, ograł Kiakosa, lecz jego późniejszy strzał obronił bramkarz, ale z dobitką Durmusa nie miał już szans. Nie minęła minuta i mieliśmy remis! W akcji ponownie duet Predenkiewicz – Durmus. Pierwszy dorzucił, drugi strzelił głową i stan gry powrócił do pierwotnego status quo.

Rok temu na Konwiktorskiej było podobne szaleństwo i teraz też na takie się zapowiadało. Polonia Warszawa poczula krew i jak wytrawny bokser ruszyła na gości po ostateczny nokaut. Zwłaszcza, że na boisku pojawili się Dani Vega i Łukasz Zjawiński, główni autorzy dobrej gry Dumy Stolicy.

Puchar Polski: Kuchta zatrzymał Rodado

Ostatecznie doszło do dogrywki i w niej także ujrzeliśmy kilka fajnych akcji. Kapitalną interwencją popisał się Mateusz Kuchta, ale to w końcówce pierwszej części dogrywki zrobiło się najgoręcej. Za idiotyczne zagranie ręką Kołodziejskiego goście otrzymali jedenastkę. Do piłki podszedł hiszpański killer Angel Rodado, ale nawet taki kozak musiał uznać wyższość świetnie dysponowanego Mateusza Kuchty. Tym razem, to na Wiśle zemści się zmarnowanie dogodnej okazji.

W 110. minucie gospodarze sprytnie rozegrali rzut wolny, gdzie w polu karnym pozostawiony bez opieki został Dani Vega. Hiszpan wyłożył futbolówkę Bartłomiejowi Poczobutowi, który na wślizgu dopełnił remontady. Spotkanie zapowiadało się na dobre, ale ono takim nie było. Ono przeszło najśmielsze oczekiwania każdego kibica. Wspaniałe widowisko! Triumfator Pucharu Polski za burtą.

Polonia Warszawa pozostaje w grze o Puchar Polski

Kapitalne widowisko ujrzeli kibice zgromadzeni przy Konwiktorskiej. Polonia Warszawa była w bardzo ciężkiej sytuacji. Ci jednak się nie poddali, mimo dwubramkowej straty, mimo początkowej nieskuteczności, wpakowali te trzy gole i to oni znaleźli się w najlepszej ósemce pucharu. Ostatni raz byli tam w sezonie 2010/2011. Początek był niemrawy w ich wykonaniu, ale potem? Dali po prostu świetne widowisko.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze