Polonia Bytom spada z pierwszej ligi!

W przedostatniej kolejce pierwszej ligi niezwykłych emocji doświadczyliśmy na Górnym Śląsku. Prócz walki o awans, który w niedzielne popołudnie mógł sobie zapewnić Piast Gliwice w spotkaniu z GieKSą Katowice, o utrzymanie statusu pierwszoligowca walczyła bytomska Polonia. Podopieczni Dariusza Fornalaka w meczu przyjaźni podejmowali na  Olimpie Arkę Gdynia. Drużyna z Pomorza do spotkania podchodziła ze spokojem, ponieważ spadek „Żółto-niebieskim” w żadnym wypadku nie groził. Natomiast w rywalizacji o awans do wyższej klasy rozgrywkowej liczyły się inne zespoły i ambitne plany o grze w ekstraklasie w Gdyni musiały został odłożone przynajmniej na następny sezon.

Pierwszy kwadrans meczu przy Olimpijskiej upływał w piknikowej atmosferze i z pięknie święcącym słońcem, które jakby miało świadczyć o tym, że Polonii Bytom w niedzielne popołudnie sprzyjać będą anioły. I kto w takie historie przynajmniej troszkę wierzył, to szybko mógł mieć na to dowody. Przykład? Już po kilku minutach prowadzenie objęli – rozgrywający w tym samym czasie swój mecz – zdegradowani już piłkarze Olimpii Elbląg w meczu z Dolcanem Ząbki. Chwilę później spiker stadionowy w Bytomiu ogłosił, że Piast po bramce Jurado objął prowadzenie w meczu z katowiczanami. Natomiast „Królowa Śląska”, nie będąc głucha na te komunikaty, zdobyła gola, który otworzył wynik meczu z Arką. Ładną kombinacyjną akcję zainicjował prawym skrzydłem Paulista, dograł do Białkowskiego, ten z kolei do Mąki. A kapitan bytomian, nie zastanawiając się długo, z zimną krwią umieścił futbolówkę w siatce bramki strzeżonej przez Michała Szromnika. Tym samym od 15. minuty gospodarze prowadzili 1:0

W związku z upałem, który panował w trakcie meczu, sędzia zarządził w 24. minucie krótką przerwę, podczas której piłkarze obu zespołów mogli ugasić pragnienie. Po przerwie raz po raz z kontrą wychodzili piłkarze gości (głównie za sprawą Marcina Radzewicza), lecz nie przyniosło to żadnego efektu bramkowego. W atakach gdynian widoczna była nieporadność w konstruowaniu akcji ofensywnych.

W ostatnich piętnastu minutach meczu poloniści starali się podwyższyć prowadzenie. Próby Trytki i Alancewicza kończyły się jednak niepowodzeniem. Natomiast dość niespodziewanie Arka Gdynia na 60 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry pierwszej połowy mogła doprowadzić do remisu. Futbolówka po strzale głową Próchnika wylądowała na słupki bramki Cabaja i szybko reagujący obrońcy Polonii zdołali wybić piłkę na rzut rożny. Po stałym fragmencie gry swoją szansę miał z kolei Patryk Jędrzejowski, jednak i jego próba nie zmieniła rezultatu spotkania.

Po przerwie stroną przeważającą byli podopieczni Petra Nemeca. Jednak piłkarzom z Gdyni brakowało kropki nad i, jednak tylko do czasu. W 57. minucie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła na głowę jednego z obrońców bytomian, który chciał oddalić niebezpieczeństwo od własnej bramki. Zrobił to jednak tak niefrasobliwie, że piłka odbiła się od Brodzińskiego i wturlała się do bramki Cabaja, zmieniając wynik spotkania na 1:1.

Dziesięć minut później widzieliśmy kolejną kontrę w wykonaniu Arki Gdynia. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska bramkarz Polonii Bytom, Marcin Cabaj, odbił piłkę przed siebie. Natomiast znajdujący się w dogodnej sytuacji do zdobycia bramki Bartosz Flis nie zmarnował nadarzającej się szansy i pewnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył swoją szóstą bramkę w sezonie, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 2:1.

Na pięć minut przed końcem meczu gwóźdź do trumny piłkarzy Polonii Bytom wbił Jakub Kowalski i stało się już jasne, że po spadku z ekstraklasy do pierwszej ligi kibice Polonii Bytom będą musieli ponownie przeżyć spadek, ale tym razem do drugiej ligi. Natomiast piłkarze Arki Gdyni po pewnym zwycięstwie 3:1 umocnili się na 7. lokacie w tabeli.

Arka Gdynia Polonia Bytom