Pogoń Szczecin wygrywa. Kozłowski strzela. Runjaić traci piłkarzy?


Czy bramka zdolnego wychowanka osładza stratę dwóch zawodników?

16 kwietnia 2021 Pogoń Szczecin wygrywa. Kozłowski strzela. Runjaić traci piłkarzy?
Adam Starszyński / PressFocus

Wicelider w delegacji wygrywa, i to powinno wszystkich fanów „Dumy Pomorza” cieszyć. Wreszcie Kacper Kozłowski strzela pierwszą bramkę w lidze. Jednak czy to nie będzie triumf o dużej cenie? Strata dwóch cennych piłkarzy, a więc Bendikta Zecha oraz Luisa Maty, z pewnością będzie odczuwalna. Zwłaszcza tego pierwszego, który uchodzi za lidera bloku defensywnego. Czy Pogoń Szczecin zapłaci za to cenę później?


Udostępnij na Udostępnij na

Przez większą część meczu goście brylowali w każdym elemencie. Ostatecznie wygrali 0:2 i wyjechali z południa Polski w nie najlepszych humorach. Zbliżające się decydujące starcia w najwyższej klasie rozgrywkowej będą musieli grać prawdopodobnie bez dwóch z czterech podstawowych obrońców, a to rodzi spory problem. Nie każdy zespół jest przecież w stanie przejść do porządku dziennego po stracie lidera swojej obrony. Wystarczy spojrzeć na Liverpool w tym sezonie.

Najpierw słodycz, czyli Kozłowski i inni młodzi

Za taką należy uznać bramkę Kacpra Kozłowskiego. Tak, ten młody, zdolny wychowanek Bałtyku Koszalin w końcu to zrobił. To on otworzył wynik meczu z drużyną, która walczy o utrzymanie. Można więc śmiało powiedzieć, że zawodnik „Portowców” dokłada za ten sezon swój kolejny skalp, jakim jest debiutancka bramka w ekstraklasie.

Z perspektywy przebiegu całego meczu popularny „Koziołek” powinien mieć co najmniej dwie bramki. Jednak ta zdobyta w 33. minucie miała podwójne znaczenie. Był to nie tylko premierowy gol, ale też otwierający wynik meczu, co zawsze pomaga później w dalszej fazie.

Warto podkreślić, że ta bramka stawia Kacpra Kozłowskiego na drugim miejscu wśród najmłodszych strzelców klubu ze stadionu mieszczącego się przy Twardowskiego. Tym, którego nie udało mu się pokonać, jest Marian Kielc.

Pogoń Szczecin ostatnimi czasy naprawdę może być dumna ze swojego młodzieżowca, bo ten zadebiutował przecież nie tak dawno w kadrze narodowej. Paulo Sousa dał mu szansę w meczu z Andorą. Ten zaś odwdzięczył się zapoczątkowaniem akcji bramkowej, po której swoje premierowe trafienie w reprezentacji zaliczył inny młokos – Karol Świderski.

Kolejnym ważnym wydarzeniem dla Kozłowskiego będzie znalezienie się w wybrańcach Gianluci Di Marzio. Ten znany dziennikarz lubujący się w informacjach na temat transferów wystawił zawodnika ze szczecińskiej drużyny do swoich jedenastu młodych, zdolnych polskich piłkarzy, którzy mogą w przyszłości podbić Serie A.

W ekstraklasie zadebiutował w wieku 15 lat. Niewiarygodne. To czysta „10”, ze świetną techniką, wizją gry i ruchami prawdziwego „fantasisty[tak Włosi określają kreatywnych i ofensywnych pomocników – przyp. red.]. Bije wszelkie rekordy: jego przybycie do czołowej ligi jest pewne, może zobaczymy go we Włoszech? – tak argumentował tam jego obecność włoski dziennikarz.

Również Kowalczyk dzisiaj dołożył swoją cegiełkę do triumfu nad drużyną Podbeskidzia. Ten podwyższył wynik na 2:0 dzięki dobrze wykonanej „jedenastce”. Egzekucja nastąpiła w sposób wzorowy, w stylu Roberta Lewandowskiego. Dzięki tym dwóm trafieniom Pogoń Szczecin mogła cieszyć się ze zdobycia trzech punktów.

Czas na gorycz, która może być zmartwieniem – kontuzje

Ułóżmy sobie to chronologicznie. Pierwszy w kolejce do gabinetu lekarskiego ustawił się Luis Mata. Zawodnik zaczął zwijać się z bólu w 55. minucie spotkania, od razu prosząc o pomoc medyczną. Później już w doliczonym czasie gry urazu nabawił się również Benedikt Zech.

Jest to z pewnością duże zmartwienie dla Kosty Runjaicia. W ten sposób traci prawdopodobnie na najważniejsze mecze w sezonie swoich defensorów, bez których trudno sobie wyobrazić obronę drużyny ze Szczecina. Jeżeli to wszystko się sprawdzi, to szkoleniowiec „Portowców” nie skorzysta z ich usług już w najbliższej kolejce w meczu z Górnikiem. Wydaje się, że zwłaszcza nieobecność Zecha będzie problemem. Pogoń Szczecin potrzebuje szefa obrony, a takim bez wątpienia jest Austriak. To z nim w składzie zawodnicy czują się lepiej. Można śmiało rzec, że defensor ten jest tyle wart, ile dla naszej reprezentacji Kamil Glik. Jak podaje na Twitterze Daniel Trzepacz, jego nieobecność będzie trwała minimum dwa mecze.

To prawda, że z Luisem Matą jest lepiej, niż podejrzewano. Zawodnik po meczu udzielił wywiadu, w którym powiedział:

Uderzyłem głową i poczułem się źle. Jednak teraz czuję się już w porządku i będę gotowy na wtorek. Nasi lekarze (sztab) mnie opatrzyli i badanie w szpitalu nie było konieczne. Nie było wstrząsu mózgu. Po samym upadku miałem przez chwilę zawroty, ale już jest ok – taką informację na Twitterze podał Adam Krokowski, jeden z głównodowodzących audycji Głos Portowców. Jednak na oficjalny komunikat jeszcze pewnie przyjdzie nam poczekać z klubu.

***

To wszystko powoduje, że Pogoń Szczecin zapłaciła za zwycięstwo dość wysoką cenę. Zarówno klub, jak i kibice mają świadomość, że walka o podium wciąż trwa i jeżeli chcą ją zakończyć zwycięsko, to Pogoń będzie potrzebować wszystkich swych zawodników. Wypadnięcie następnego tak ważnego ogniwa, jakim jest Zech, może spowodować, że dobrze działająca maszyna zatrze tryby. O tym, jak będzie, przekonamy się już w najbliższym meczu, w którym Pogoń Szczecin zmierzy się z Górnikiem Zabrze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze