Nowi właściciele, nowa wyjazdowa Pogoń Szczecin. Niełatwa wygrana ze Stalą Mielec.


Pogoń Szczecin kontynuuje zwycięski szlak po dobrym starcie. Teraz ofiarą była Stal Mielec.

16 lutego 2025 Nowi właściciele, nowa wyjazdowa Pogoń Szczecin. Niełatwa wygrana ze Stalą Mielec.
Hubert Bertin / PressFocus

Po czternastu latach rządów ustąpił Jarosław Mroczek oddając swe udziały w Pogoni zagranicznemu inwestorowi. Być może nowy początek to również zmiany wynikowe, bo jak dotąd na wyjazdach Pogoń Szczecin była koszmarna. Jednak wygrana ze Stalą Mielec, która choćby tydzień temu potrafiła pokonać Mistrza Polski, przy osłabieniach na ten mecz, jest kolejnym bardzo optymistycznym akcentem na niedawno rozpoczętą rundę wiosenną. Choć trochę Nilo Effori musiał poczekać, by ujrzeć cokolwiek pozytywnego ze strony Pogoni.


Udostępnij na Udostępnij na

Dwa pierwsze mecze wiosenne Pogoni były znakomite. Nie dość, że zanotowali w nich dwa zwycięstwa, to przede wszystkim zrobili to w bardzo przekonującym stylu. Dwa czyste konta i praktycznie nie dopuszczali swoich przeciwników do jakichkolwiek korzystnych okazji.  Zwłaszcza mecz z Górnikiem Zabrze był tego dobitnym przykładem, bowiem zabrzanie byli kompletnie bezradni na tle linii defensywnej Pogoni.

Razem jednak rywal zapowiadał się na znacznie trudniejszego. Stal Mielec, mimo 13. miejsca w tabeli, w meczach domowych jest twardym orzechem do zgryzienia. Przekonała się o tym chociażby tydzień temu Jagiellonia Białystok, która przegrała w Mielcu 2:1.

Pogoń Szczecin nowe panowanie rozpoczyna w kiepskim stylu

Na mieleckich trybunach zasiadł Nilo Effori, przedstawiciel nowych władz by obserwować z bliska pierwszy mecz w nowej erze. Czy mógł cmokać z zachwytu? Niezbyt. Pierwsze 45. minut było kiepskie. Może i Pogoń chwilami ostro pressowała gospodarzy, przez co ci kilkukrotnie nerwowo wybijali piłkę. Minęło niespełna 10 minut gdy to podopieczni Janusza Niedźwiedzia zaczęli przejmować inicjatywę.

Skład był jeszcze bardziej ograniczony niż zwykle

Być może jednak jesteśmy zbyt krytyczni dla szczecinian. Bowiem wystarczył rzut oka na ich skład by zrozumieć, że będzie im piekielnie ciężko. Jakby kadra Pogoni i bez tego była krótka, to w Mielcu zabrakło Rafała Kurzawy (kontuzja) Frederika Ulvestada i Linusa Wahlqvista (obaj pauzują za żółte kartki). W obliczu powyższych absencji w podstawie zagrali Kacper Smoliński i Marcel Wędrychowski którzy jesienią nie zagrali nawet minuty.

Stal Mielec cisnęła, ale też bez wielkich efektów

Dlatego w tym meczu, co raczej nietypowe, karty rozdawała Stal Mielec. Co prawda momentami obydwie drużyny kopały się po czołach, ale to raczej gospodarze w ogóle jakkolwiek zagrażali bramce Cojocaru. W samym meczu mało było groźnych sytuacji z obu stron. W pierwszej połowie najbliżej szczęścia był Bert Esselink, który po zamieszaniu oddał strzał ponad bramką. Z dystansu próbował też Domański, swoją szansę miał też Krykun, którego anemiczny strzał był w ogóle jednym celnym strzałem w pierwszej połowie.

Pogoń Szczecin to na razie za wysokie progi dla Wędrychowskiego i Smolińskiego

A nawet gdy Pogoń już utrzymała się ciut dłużej przy piłce, to brakowało jej spokoju i dokładności, jaki mógł zaserwować chociażby Rafał Kurzawa. Niestety Kacper Smoliński (któremu kibicujemy po kolejnym powrocie po poważnej kontuzji) na razie nie ma wystarczającej jakości na Ekstraklasę. Drugi rekonwalescent, Marcel Wędrychowski, był jeszcze gorszy, bo na skrzydle totalnie niewidoczny.

Równie irytujący po dobrym rozpoczęciu wiosny znów był Adrian Przyborek. W naszym odczuciu zepsuł co najmniej kilka podań, które mogły stanowić zalążek groźnej akcji Pogoni.

Od czego Pogoń Szczecin ma Grosika i Koulourisa

Może i Portowcy grali w pierwszej połowie fatalnie, ale takim kotom jak Kamil Grosicki i w Efthymios Koulouris wystarczy jeden moment, by wyprowadzić potężny prawy sierpowy. I tak właśnie się stało w 54. minucie. Krytykowany w pierwszej połowie Smoliński wypuścił lewą stroną Kamila Grosickiego, który dograł na środek do greckiego napastnika. Ten doskonale obrócił się z obrońcą na plecach i mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Mądrzykowi.

Przyborek podobnie jak Smoliński, poprawia swoją ocenę meczową

Ten gol zrzucił kajdany, jakimi w pierwszej połowie była skuta Pogoń. Goście po prostu zaczęli grać, a nie biernie przypatrywać się wydarzeniem meczowym. Później przebitkę z Piotrem Wlazło wygrał Kamil Grosicki. Jednak kapitan Pogoni zamiast strzelać postanowił zagrać do Marcela Wędrychowskiego, ale to zagranie zostało zblokowane przez mieleckiego defensora.

Portowcy odnaleźli luz i w 65. minucie było już 2:0. Akcję napędził Leo Borges, który przejął piłkę i popędził z nią prawą stroną. Jego próbę jeszcze bramkarz Stali zatrzymał, ale na dobitkę Adriana Przyborka nie miał już sposobu. Drugi z krytykowanych przez nas zawodników poprawił swoją ocenę meczową.

Matras dał nadzieję

Mielczanie stracili rezon i przestali kontrolować wydarzenia boiskowe. Promyczek nadziei pojawił się w 89 minucie. Wprowadzony dosłownie kilka minut wcześniej Mateusz Matras wygrał pojedynek powietrzny z Danijelem Loncarem i pokonał rumuńskiego golkipera. Akcja była sprawdzana pod kątem faulu byłego zawodnika Pogoni Szczecin.

Na wozie uznali, iż Bośniak nie za bardzo wykazał się aktywnością w walce o piłkę. Ostatecznie wynik już nie uległ zmianie i to Pogoń Szczecin wywozi szalenie cenne trzy punkty z dalekiego Podkarpacia.

Wyjazdy miały być testem, lecz w pierwszym terminie na razie ocena niedostateczna

Wielu szczecińskich kibiców traktowało wyjazd do Mielca oraz do Łodzi jako egzamin dojrzałości i obiektywną ocenę siły zespołu po zimowej przerwie. Odpowiedź po tym meczu jest niejednoznaczna.

Z jednej strony szczecinianie naprawdę długo się rozkręcali, ale z drugiej strony patrząc właśnie na te braki kadrowe należy ich pochwalić za to, że po pierwsze: wygrali na bardzo trudnym terenie i po drugie: gdy trzeba było wrzucić wyższy bieg, to bezlitośnie wypunktowali mielczan.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze