Pogoń – Raków: starcie drużyn i wizji na szczycie PKO Ekstraklasy


Częstochowianie przyjeżdżają do Szczecina. Zarówno Pogoń, jak i Raków pragną sukcesów, lecz dążą do tego odmiennymi metodami

5 marca 2023 Pogoń – Raków: starcie drużyn i wizji na szczycie PKO Ekstraklasy
Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

W niedzielne popołudnie dojdzie do starcia Pogoń – Raków, dwóch niezwykle ambitnych projektów w PKO Ekstraklasie. Oba kluby w poprzednich latach przeszły ogromną metamorfozę i dziś stanowią o sile ligi. Jednak tylko Raków może wypinać pierś do orderów, Pogoń na razie o tym marzy.


Udostępnij na Udostępnij na

Skąd taki wniosek? Stąd, że to Raków może poszczycić się dwoma Pucharami Polski, dwoma Superpucharami Polski, nie Pogoń. Natomiast na koniec sezonu 2022/2023 PKO BP Ekstraklasy „Medaliki” prawdopodobnie zdobędą pierwszy w swej historii tytuł mistrza Polski.

Szczecińscy kibice mogą tylko i wyłącznie zazdrościć kibicom z Częstochowy tych sukcesów i głowić się, dlaczego ich klub nie może po tylu sezonach gry w ekstraklasie pochwalić się jakimkolwiek krajowym pucharem. Do pewnego momentu to on był wymieniany jako jeden z głównych pretendentów do mistrzostwa. Przyjście Rakowa do PKO Ekstraklasy wywróciło stolik do góry nogami.

Historia na korzyść Szczecina, szkoda, że ona nie gra

Porównując historię obydwu klubów w ekstraklasie, trzeba stwierdzić, że Pogoń deklasuje Częstochowę o dwie odległości. 50 sezonów Pogoni przy ośmiu Rakowa wskazuje, że to ekipa z Pomorza Zachodniego zna smak tej ligi lepiej. Ponadto to Pogoń jest klubem o długiej i bogatej, czasem nieco zwariowanej piłkarskiej historii.

Raków swoją historię dopiero tworzy, ale robi to z przytupem. Od powrotu do ekstraklasy w 2019 roku Raków sukcesywnie pnie się w górę, nieustannie rozwijając się kadrowo. Efektem są dwa wicemistrzostwa kraju, a co ważniejsze – dwa Puchary Polski.

„Portowcy” zaś od powrotu do ekstraklasy w 2013 roku mogą dopisać sobie dwa brązowe medale, a przez kilka lat w ekstraklasie kojarzyli się z niesławnym plażowaniem w końcówce sezonu.

Pogoń nie myśli tylko o tu i teraz

Co w Szczecinie mogą więcej zrobić? Dlaczego to Raków odnosi sukcesy, a Pogoń ciągle czeka? Zapytaliśmy o to Adama Krokowskiego, kibica Pogoni Szczecin, redaktora Dumapomorza.pl oraz jednego z prowadzących audycję „Głos Portowców”.

Pewnie głównym czynnikiem są pieniądze. Właściciel Rakowa jest zamożniejszym człowiekiem niż właściciel Pogoni. Inna jest także struktura finansowa obu klubów, ich sposób funkcjonowania. W Częstochowie dysponują zupełnie innymi środkami finansowymi.

To przekłada się na możliwości na rynku transferowym. Raków więcej kupuje, więcej płaci piłkarzom i może pozwolić sobie na więcej wpadek transferowych. W Pogoni każda złotówka jest oglądana kilka razy, co nie jest przecież niczym złym.

Myślę też, że władze Rakowa są bardziej ukierunkowane na konkretne sukcesy niż te w Szczecinie. Pogoń była odbudowywana długo i mozolnie. Włodarze zawsze myśleli nie tylko o tu i teraz, ale i o tym, co będzie jutro. Klub ma być stabilny i na siebie zarabiać, sukces czy trofea mogą być, ale nie za wszelką cenę.

W Szczecinie liczy się nie tylko pierwszy zespół. On jest na szczycie piramidy, pod którą są zespoły młodzieżowe, akademia oraz cała infrastruktura. W Częstochowie nie jest to tak ważne, jak w jest w Pogoni.

Pogoń to rodzina, Raków to korporacja

Kolejną różnicą jest sposób, w jaki prowadzone są obydwa kluby. Michał Świerczewski to człowiek szalenie ambitny, który nie uznaje stagnacji. To on wynalazł nikomu nieznanego wcześniej trenera Papszuna, który – podobnie jak właściciel – nie uznaje świętości. Jeżeli ktoś odstaje, po prostu wypada, niezależnie od stopnia zasług.

Można założyć, że ulubionym zwierzęciem obu panów jest rekin. Podobnie jak ten morski zabójca Raków musi bowiem ciągle płynąć do przodu, ponieważ jak się zatrzyma, to opadnie na dno. 

Inny model zarządzania przyjęła drużyna ze Szczecina. Bardzo często prezes Jarosław Mroczek podkreślał znaczenie ludzi z regionu, na których chce oprzeć budowanie klubu. Wielu byłych „Portowców” pracuje w klubie, choćby Dariusz Adamczuk, Robert Kolendowicz, a wcześniej Edi Andradina. Innym przykładem budowania atmosfery był grill zorganizowany przez prezesa z okazji jego urodzin.

Na forach kibicowskich Pogoni prezes jest wyszydzany za tę rodzinną atmosferę, która nie popchnęła Pogoni ku czemuś naprawdę wielkiemu. Wydaje się, że Pogoń ma tendencję do zbytniego zagłaskiwania pewnych piłkarzy, a także trenerów. Przez wiele lat trenerem bramkarzy Pogoni był zawodnik klubu Boris Pesković. Jego warsztat nie był najlepszy, gdyż golkiperzy szczecińscy nie stanowili pewnego punktu drużyny. W Rakowie takiego delikwenta pogoniliby od razu, a w Szczecinie zwlekano.

Ekspert: Dobrze, że Pogoń nie jest typową korpo

Co na temat oskarżenia o zbyt łagodne podejście mówi nasz ekspert? – Zacytuję dyrektora Adamczuka: to, że jest u nas rodzinna atmosfera, nie oznacza, że nic nie wymagamy, tylko klepiemy się po dupci. Myślę, że w życiu najważniejsze jest odpowiednie wyważenie proporcji. Tyczy się to wielu spraw. Prowadzenia klubu także.

Myślę, że to dobrze, że Pogoń nie jest typową korpo i to dobrze, że jest fajna atmosfera. Chyba zimowe ruchy transferowe pokazały, że mimo sympatii klub ma także wymagania i pożegnał kilku zasłużonych, wieloletnich zawodników, którzy kolokwialnie mówiąc, już nie dojeżdżali. Aby były sukcesy, potrzebna jest rywalizacja i regularne wzmacnianie drużyny.

Trzeba przyznać rację, że zimowe transfery stanowią odpowiedź na słabszą formę zasłużonych defensorów, a ich początek jest obiecujący. W ostatnich dwóch meczach stracili tylko jednego gola, a do gry jeszcze nie wkroczył Danijel Lončar.

Do Szczecina wraca Jean Carlos – transfer symbol Pogoni

Powrót na stare śmieci zaliczy Jean Carlos, którego Raków wykupił z Pogoni zimą za mniej więcej 400 tysięcy euro. Jak na razie zakup Hiszpana można określić transferowym majstersztykiem Rakowa. To zresztą kolejny element układanki pokazujący, że Pogoni ciągle czegoś brakuje.

Hiszpański skrzydłowy może nie wykręcał zawrotnych liczb, jednak zostawiał mnóstwo zdrowia na boisku, potrafił napsuć sporo krwi obrońcom rywali swoją techniką. Dlatego może dziwić, że Pogoń oddaje Hiszpana za tak marną sumę w obliczu walki o podium, a zostawia będącego bez formy Michała Kucharczyka czy młodego Marcela Wędrychowskiego, który choć ostatnio prezentował się dobrze, to wciąż jako młody gracz może mieć duże wahania formy.

400 tysięcy euro może nie zrównoważyć kilku milionów złotych premii

400 tysięcy euro, choć na pierwszy rzut oka wydaje się w realiach PKO Ekstraklasy przyjemną sumką, to gdy spojrzy się na różnice finansowe uwarunkowane zajętym miejscem w tabeli, już nie robi takiego wrażenia. W sezonie 2021/2022 różnica między trzecim a czwartym miejscem za sam wynik sportowy wyniosła 3,6 miliona złotych. Jedno miejsce, a różnica, doliczając premie, pokrywa z nawiązką zarobek za Carlosa. Załóżmy jeszcze gorszy scenariusz, że Pogoń zajmuje ostatecznie 5. miejsce. Taki rezultat nie dość, że skutkowałby stratą 7 milionów złotych za samo miejsce w tabeli, to dodatkowo oznaczałby brak europejskich pucharów. To już spora luka w budżecie. Tylko dlatego, bo Pogoń wolała zyskać krótkoterminowo. Jesteśmy więcej niż pewni, że Raków w drugą stronę nie zrobiłby podobnej uprzejmości.

Odmienne zdanie w tej kwestii ma nasz rozmówca. – Nie uważam, że sprzedanie Jeana Carlosa należy rozpatrywać w kategorii błędu po stronie Pogoni. Pamiętajmy, że był to piłkarz, którego umowa wkrótce się kończyła i był on mimo wszystko rezerwowym, nie kluczowym zawodnikiem. Ciężko oczekiwać za taki transfer wielkich kwot.

Nie rozpaczam za tym zawodnikiem, ponieważ wiem, że w Pogoni nie było na niego pomysłu. Trochę nie pasował pod względem profilu piłkarskiego. Fajnie, że wiedzie mu się w Częstochowie. Mimo tej opinii, jeśli Jean Carlos będzie dalej tak grał jak ostatnio, to Pogoń może trochę żałować oddania dobrego jak na naszą ligę gracza.

Raków zmierza po potrójną koronę

Podczas gdy Pogoń wypisała się z rywalizacji o najwyższe cele w tym sezonie, Raków walczy o zgarnięcie pełnej puli, jako że ciągle może zdobyć trzeci z rzędu Puchar Polski. Pogoń z tych rozgrywek odpadła po przegranej właśnie z Rakowem.

Po meczu słabym, w którym po stracie bramki przez „Portowców” było widać, że to Raków awansuje dalej. Pogoń kompletnie nie miała pomysłu na sforsowanie obrony częstochowian. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy w meczu z dużym rywalem „Portowcom” drżą kolana i nie są w stanie poradzić sobie z presją.

Oczywiście, Raków także dawał ciała. Jakim cudem Raków w zeszłym roku wypuścił mistrzostwo, chyba do dziś nie mają pojęcia. Jednak wyciągnięto z tego wnioski i dziś „Medaliki” są na autostradzie po potrójną koronę.

Pogoń ostatni raz pokonała Raków w 1995 roku

Takie mecze jak ten niedzielny z Rakowem muszą Pogoń boleć, ponieważ to ona mogłaby (a zapewne i chciałaby) być na miejscu częstochowian. A jedyne, o co pozostało walczyć „Portowcom” w tym sezonie, to miejsce na podium dające możliwość gry w „pucharze Biedronki”, jak „zabawnie” określił ostatnio rozgrywki Ligi Konferencji Europy Kamil Kosowski.

Tegorocznej dyspozycji Rakowa nie można określić jako wyśmienitej. Ale na końcu liczy się stan punktów, a ten w Częstochowie się zgadza. Drużyna Marka Papszuna nie zachwyca grą, ale jest do bólu skuteczna. Natomiast w ostatnich meczach „Portowców” forma zdaje się zwyżkować.

Ale Raków to dwie półki wyżej niż Warta czy Wisła Płock. Poza tym ostatni raz Pogoń pokonała u siebie Raków w sezonie 1995/1996. Mecz zakończył się wynikiem 2:1, a gole strzelili wtedy Andrzej Rycak oraz Maciej Stolarczyk.

Trenerzy podkreślają, że to będzie trudne spotkanie

Obaj szkoleniowcy doceniają klasę przeciwnika i na konferencji prasowej nie szczędzili sobie uprzejmości. Trener Rakowa o nadchodzącym starciu wypowiedział się następująco. – Przestrzeń czasowa pomiędzy meczami jest krótka. Teraz wyjazd do silnego przeciwnika, który w ostatnich latach aspiruje do walki o mistrzostwo Polski. Takie są oczekiwania i cele w Szczecinie i to jest dość zrozumiałe. Dzisiaj nasza przewaga jest dość duża, ale nie zmienia to faktu, że mecze z Pogonią są wyrównane. Nie są to łatwe mecze. Spodziewamy się trudnego spotkania.

Na konferencji przedmeczowej trener Pogoni powiedział: – Raków jest bardzo dobrze zorganizowany, zbilansowany w ataku, jak i obronie. To silny fizycznie zespół, z wieloma zawodnikami o wysokiej jakości. Wystarczy spojrzeć na sytuację w tabeli. To pewne, że nie można osiągnąć takiej sytuacji, nie będąc kompletnym zespołem. Raków to w tej chwili najlepsza drużyna w Polsce, ale zrobimy wszystko, aby skutecznie z nim walczyć w swoim stylu, w stylu Pogoni.

Pogoń – Raków: czyja opcja przyniesie sukces

Pogoń i Raków to dwa projekty, które postanowiły dojść na szczyt odmiennymi ścieżkami. „Portowcy” realizują wizję długoterminowego sukcesu, opartego na solidnych fundamentach. Raków działa na bieżąco, operując większymi sumami.

W najbliższą niedzielę kibice Pogoni, którzy – podkreślmy – wypełnią stadion na mecz z Rakowem po brzegi, po raz kolejny będą świadkami starcia dwóch odmiennych filozofii i zapewne liczą, że to szczecińska wizja okaże się lepsza. Nie tylko w tym meczu, lecz także na dłuższą metę, co przyniesie upragnione mistrzostwo lub chociaż Puchar Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze