Podsumowanie występów piłkarzy z ekstraklasy na mundialu


Jak wypadli ekstraklasowicze na tegorocznych mistrzostwach świata?

8 grudnia 2022 Podsumowanie występów piłkarzy z ekstraklasy na mundialu
Dawid Szafraniak

Było ich niewielu, za to każdy z nich zdołał zaliczyć swoje minuty, spełniając tym samym marzenie o występie na najważniejszej piłkarskiej imprezie. Piłkarze z ekstraklasy, którzy reprezentowali swoje kraje na mundialu, zakończyli już swój udział w turnieju, więc przyszedł czas, abyśmy podsumowali ich występy.


Udostępnij na Udostępnij na

Widok piłkarza z ekstraklasy grającego na mundialu należy raczej do rzadkich i niecodziennych. W całym XXI wieku zaszczytu występu na najważniejszej piłkarskiej imprezie dostąpiło tylko kilkunastu wybrańców, którym udało się wyjechać na mistrzostwa świata z polskiego klubu. Najczęściej byli to oczywiście Polacy, ale trafiło się też kilku zawodników z zagranicy, którzy reprezentowali swój kraj, grając na co dzień w klubie z polskiej ligi.

Porównywanie ekstraklasy z silniejszymi ligami nie ma raczej większego sensu. Do Kataru poleciało 134 zawodników z Premier League, 82 z La Liga, 78 z Bundesligi, podczas gdy z ekstraklasy na mundialu mieliśmy okazję oglądać zaledwie czterech piłkarzy. Oczywiście naturalne jest, że najwięcej zawodników na Bliski Wschód wyruszyło z najsilniejszych lig, jednak nawet jeżeli porównamy naszą rodzimą ekstraklasę z ligą belgijską, która miała 23 reprezentantów, wciąż pozostajemy daleko w tyle.

Filip Mladenović

Widok piłkarza Legii w kadrze Serbii na mundial nie mógł nas raczej specjalnie dziwić. W końcu nie pierwszy raz Mladenović pakował walizki i wyruszał na zgrupowanie swojej drużyny narodowej. Jednak jego występ od pierwszej minuty w meczu Brazylii z Serbią mógł być już traktowany jako pewna niespodzianka. Legionista skorzystał na problemach mięśniowych Filipa Kosticia, przez które dostał szansę gry.

W meczu zagrał 65 minut. Był aktywny, szukał gry. Często machał rękami, oczekując na futbolówkę od kolegów z zespołu, ale rzadko przenosiło się to na otrzymanie od nich piłki. Mimo to zaliczył łącznie 32 kontakty z piłką, z czego aż 16 na połowie rywala. Grał wysoko i często podłączał się do akcji ofensywnych swojej drużyny. Raz nawet udało mu się uderzyć z główki, ale strzał nie był specjalnie groźny. Zabrakło mu jednak jakiegoś konkretu, akcji, z której mógłby zostać zapamiętany. Pomimo to dobrze wykonał swoją robotę i mógł schodzić z boiska z poczuciem solidnie wykonanego obowiązku.

W kolejnych meczach Serbii Filip Mladenović już nie wystąpił. Został jednak drugim obcokrajowcem w XXI wieku, grającym w klubie ekstraklasy, który zagrał na mundialu. Na pewno wspomnienia oraz zdjęcia z meczu przeciwko drużynie pretendującej do tytułu mistrza świata będą dla niego świetną pamiątką na całe życie. Niemniej do domu wrócił raczej w dość ponurym nastroju, ponieważ Serbia pożegnała się z turniejem już po fazie grupowej.

Michał Skóraś

Piłkarz Lecha bilet do Kataru wygrał dopiero w ostatnich miesiącach. Jeszcze w poprzednim sezonie był rezerwowym w zespole „Kolejorza”, a już w listopadzie szykował się do wyjazdu na najważniejszą piłkarską imprezę. W reprezentacji przed mistrzostwami świata zagrał tylko jedno spotkanie, w dodatku niepełne. W Katarze liczono na to, że swoją świetną formę z ekstraklasy zdoła przełożyć na dobre występy na mundialu.

Niestety niespecjalnie mu się to udało. Skóraś wszedł na drugą połowę spotkania z Argentyną, aby rozruszać grę reprezentacji Polski na skrzydłach. Zdecydowanie tego nie dokonał, jak i pozostali nasi reprezentanci w tym meczu. Przeprowadził jedną akcję ofensywną, którą zakończył strzałem, ale zbyt słabym, żeby myśleć o jakimkolwiek zagrożeniu. Poza tym przede wszystkim dużo biegał za piłką, którą wymieniali między sobą Argentyńczycy.

Na tym zakończył swoje wojaże podczas mundialu w Katarze, bowiem przeciwko Francji nie dostał już kolejnej szansy. Trudno w jakikolwiek sposób oceniać jego występ na mistrzostwach świata, w końcu Polska niewiele znaczyła w ofensywie w tym jednym meczu, w którym było mu dane się pokazać, a skrzydłowy żyje jednak z gry do przodu. Można za to wywnioskować, że na razie musi nabrać trochę więcej doświadczenia, aby znaczyć coś więcej w naszej reprezentacji. Piłkarz Lecha ma dopiero 22 lata, więc prawdopodobnie będziemy mogli na niego liczyć w kolejnych latach.

Artur Jędrzejczyk

W przypadku powołania piłkarza Legii pojawiało się sporo kontrowersji. Czesławowi Michniewiczowi zarzucano, że wybrał Jędrzejczyka z powodu ich znajomości ze stołecznego klubu. Ten temat zostawiamy jednak na boku i skupiamy się na samym występie tego piłkarza na mundialu w Katarze, chociaż niewiele zapowiadało, że do niego dojdzie. Spodziewano się raczej, że będzie wspierać drużynę swoimi dowcipami, którymi miał wpływać na dobrą atmosferę.

Jednak nic bardziej mylnego. Artur Jędrzejczyk wszedł na boisko w 72. minucie meczu z Argentyną i stał się tym samym najstarszym Polakiem, który wystąpił w meczu mistrzostw świata. W dniu spotkania kończył dokładnie 35 lat i 26 dni, wyprzedzając tym samym Kamila Glika, który również znajdował się wtedy na boisku. Jego występ był na tyle krótki, że tak naprawdę trudno powiedzieć o nim coś więcej. „Jędza” ani niczego nie zepsuł, ani niczego wielkiego nie zdziałał, w końcu miał na to niewiele czasu.

Mimo wszystko z Kataru wraca, dzierżąc rekord, którego nikt przez przynajmniej najbliższe cztery lata nie pobije. Warto też wspomnieć, że był to jego drugi występ na mistrzostwach świata. Przed czterema laty zagrał w meczu o „pietruszkę” przeciwko Japonii, ale kolejny mundial w CV może sobie wpisać. Jednak z całym szacunkiem do Artura, miejmy nadzieję, że na kolejnych mistrzostwach już go nie zobaczymy, ponieważ świadczyłoby to bardzo źle o stanie naszej kadry.

Kamil Grosicki

Na koniec piłkarz, który ma w kadrze największe doświadczenie, ale zagrał też najmniej minut na tegorocznym mundialu. Grosicki na boisku pojawił się dopiero w 87. minucie spotkania przeciwko Francji przy stanie 3:0 dla przeciwników Polski. Nie przeszkodziło mu to jednak w napsuciu krwi zmęczonym Francuzom, których kręcił na skrzydle i sprawiał duże zagrożenie dla ich bramki. Posłał kilka groźnych dośrodkowań, z czego jedno z nich skończyło się rzutem karnym dla Polski po dotknięciu przez Francuza piłki ręką.

Eksperci zgodnie stwierdzili po meczu, że Grosicki zdołał zrobić przez te kilka minut więcej niż nasi pozostali skrzydłowi przez cały turniej. Trudno nie zgodzić się z tą tezą, ponieważ choć trzeba oddać pozostałym zawodnikom solidną pracę na obu flankach, to jednak piłkarz Pogoni Szczecin jako jedyny zapracował na jakiś konkret w ofensywie. Pokazał przede wszystkim, że pomimo 34 lat na karku wciąż może być przydatny w kadrze.

Stąd też po meczu rozgorzała w Polsce duża dyskusja, czy Michniewicz nie powinien dać mu szansy już we wcześniejszych meczach, kiedy „Grosik” mógłby namieszać w obronie zmęczonych rywali Polaków. O selekcjonerze w negatywny sposób wypowiedział się między innymi agent Grosickiego, Daniel Kaniewski. Poza nim wielu ekspertów zgodnie stwierdziło, że gdyby otrzymał on szansę przeciwko Argentynie, mógłby przyczynić się do poprawy gry reprezentacji Polski.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze