Kolejna połowa ekip z pozostałej stawki w rozgrywkach musiała spakować walizki i wrócić do domu. Wielkimi krokami przybliżyliśmy się do ostatnich akcentów i decydujących rozstrzygnięć bieżących mistrzostw Europy. Już jedynie od 270 do 360 minut boiskowej rywalizacji pozostało do zakończenia imprezy. Zapraszamy na podsumowanie meczów 1/4 finału.
Czwartkowe i piątkowe ćwierćfinałowe starcia na Euro 2020 stały pod znakiem spotkań między…
- dwoma wielkimi faworytami mistrzostw,
- dwoma sporymi niespodziankami i czarnymi końmi,
- pogromcą mistrzów świata a pogromcą wicemistrzów globu na etapie 1/8,
- drużyną perfekcyjnej defensywy a drużyną nadspodziewanie dobrej ofensywy.
Ciekawie zapowiadające się pojedynki, w których średnia goli ostatecznie wyniosła trzy trafienia, zatem na nudę i brak emocji nikt nie miał prawa narzekać.
Najbardziej niedoceniani
Szwajcarska defensywa i Yann Sommer. „Helweci”, podobnie jak sprzed pięciu laty z Polakami, odpadli z turnieju w gorzkich okolicznościach, po remisie 1:1. Należałoby sądzić, że po czerwonej kartce zaczęli murować i stawiać autobus, byle wytrzymać do karnych, za co później słusznie zostali ukarani. Jednakże z drugiej strony trzeba docenić to, jaką koncentrację utrzymywali obrońcy, rozgrywając końcówkę regulaminowego czasu i całą dogrywkę w osłabieniu przy natarczywych atakach rozpędzonego zespołu, który dwóm poprzednim rywalom zaaplikował łącznie dwucyfrową liczbę goli.
Szczególne słowa uznania należą się ich golkiperowi, który wybronił aż 17 prób strzałów na swoją bramkę i uspokajał obronę pewnymi wyjściami do piłki. Dotychczas szczelna szwajcarska defensywa nie była taką oczywistością, gdyż w poprzednich czterech meczach straciła już osiem bramek.
Yann Sommer to jest przebramkarz. Bez padów na notę, nie opieprza obrońców, zawsze dobrze ustawiony i spokojnie robi swoje. A jak trzeba to i karnego wyjmie. "Bramkarz turniejowy". #strefaeuro 🇨🇭
— Radosław Przybysz (@RadekP92) July 2, 2021
Największe rozczarowanie
Belgowie. Można było zakładać wcześniej, że w przypadku wygranej faworytów trzech pozostałych spotkań najbardziej zawiedzeni odpadnięciem będą nie Szwajcarzy, Czesi ani Ukraińcy, tylko pokonani z pary „Azzuri” i „Czerwone Diabły”. Podopieczni Roberto Martineza nie rozegrali złego meczu, ale nie podołali doskonale dysponowanym wczoraj Włochom. I tym mocniej żałują, iż wbrew przedmeczowym obawom mogli liczyć na pomoc swojego lidera Kevina De Bruyne. Oczekiwaniom nie sprostał Romelu Lukaku, przez większość spotkania nie stwarzał on większego niebezpieczeństwa pod bramką Gigiego Donnarummy, a gdy już doszedł do setki, którą powinien dać wyrównanie, popisowo ją zmarnował.
To co Chellini wsadził Lukaku do kieszeni to jest nie-mo-żli-we 🇮🇹
— PK SPORT MANAGEMENT (@MANAGEMENT_PK) July 2, 2021
Wydarzenie kolejki
Hitowy mecz. Miał nas najbardziej wciągnąć i wciągnął. Najszybsze tempo akcji, najbardziej żywe poruszanie się po placu i najpłynniejsza gra piłką. Obie ekipy stworzyły porządny spektakl. No po prostu się działo, aż strach było mrugnąć.
Włochy utrzymały prowadzenie i zameldowały się w półfinale, a trzeci raz z rzędu na ME zmierzą swe siły z Hiszpanią. Nie obyło się dla graczy z Półwyspu Apenińskiego bez bolesnych strat, ponieważ przykra kontuzja więzadeł zakończyła turniej i rozpoczęła dłuższą przerwę ich podstawowego gracza Leonardo Spinazzoli.
https://twitter.com/rquinteromd/status/1411426085623959557
Największe zaskoczenie
Nieporadność przy serii rzutów karnych. Fabian Schaer, Manuel Akanji, Ruben Vargas – gdy przyszło walczyć o ćwierćfinał, cała trójka bardzo pewnie egzekwowała swoje „jedenastki”, a tym razem w drodze po półfinał w tej samej kolejności seryjnie je spudłowała. Wprost nie do wiary był taki obrót spraw.
Wśród Hiszpanów próby nerwów nie wytrzymali Sergio Busquets oraz Rodri, ale przy udziale Unaiego Simona banda Luisa Enrique finalnie dojechała do 1/2 finału. A temat psychiki strzelców wraca jak bumerang i choć na trwającym Euro 2020 cały czas oglądamy masę spudłowanych karniaków, to, co wydarzyło się teraz, było już szczytem.
Rzuty karne jak zaczarowane! Skąd tyle niewykorzystanych okazji?
Gol kolejki
Lorenzo Insigne, bezkonkurencyjnie. Gwiazdor SSC Napoli po rajdzie ze swojej połowy boiska, zejściu z piłką do środka, przełożeniu sobie Youriego Tielemansa oddał precyzyjny strzał sprzed pola karnego po dłuższym słupku i podwyższył prowadzenie Italii. Efektowny rogal zaskarbił sobie serca także telewidzów i internautów. Reszta trafień nie była w stanie zbliżyć się nawet w małym calu do pięknej kasty włoskiego ofensora.
Bellissimo 🥰
Insigne curls the ball beyond Courtois 🎯Goal of the Round contender?
@GazpromFootball | #EUROGOTR | #EURO2020 pic.twitter.com/fVrkbD58z8
— UEFA EURO 2024 (@EURO2024) July 2, 2021
Wyróżnienie iGola
Jeremy Doku. Młodziutki belgijski skrzydłowy Rennes znakomicie przedstawił się szerszej publice. Szybkość, balans ciałem, panowanie nad piłką, drybling. 19-latkowi nie brakowało niczego poza dołożeniem gola lub asysty. W kryzysowym momencie wywalczył „jedenastkę”, z której gol podniósł na duchu cały zespół i dał sygnał do odrabiania strat, a następnie do samego końca stanowił najpoważniejsze zagrożenie we włoskich tyłach.
Pozyskany w trakcie minionego sezonu z Anderlechtu za 26 milionów euro dopiero zaczyna podbijać Ligue 1 w koszulce francuskiego średniaka, lecz przy dalszych podobnych występach długo nie będzie musiał czekać na propozycje od klubowych gigantów. Powiedzieć, że jest przyszłością swojej reprezentacji, to mało – już teraz jest w pełni gotowy, aby zostać jej ważną częścią i wartościowym wzmocnieniem.
Jeremy Doku wygląda jak wchodzący do Manchesteru United młody Cristiano Ronaldo.
— Bartek Szulga (@BartekSzulga) July 2, 2021
Jeremy Doku vs Italy (@JeremyDoku) pic.twitter.com/CmhHTCmm1Y
— Fdcomp (@flocomp_) July 3, 2021
Drużyna kolejki – Anglia
Bezbłędne spotkanie drużyny Garetha Southgate’a przeciwko Ukrainie. „Synowie Albionu” wypunktowali zespół Andrija Szewczenki aż 4:0. Dwa razy z ataku pozycyjnego, dwa razy ze stałego fragmentu, do pełni brakowało tylko czegoś z kontrataku, ale wypady ofensywne „Zbirny” bywały taką rzadkością, że w zasadzie nie było z czego kontrować.
Harry Kane po nieudanej dla siebie fazie grupowej, ustrzeliwszy dublet, odblokował się na dobre, a Anglicy, uskrzydleni wciąż czystym kontem na turnieju, są na fali, która niesie ich prosto do finału. Ostatnią przeszkodą na drodze pozostają Duńczycy, którzy w pierwszym piątkowym meczu byli nieco lepsi od Czechów.