Regulaminowy czas gry to zdecydowanie za mało!


Czyli podsumowanie pierwszych sześciu niezwykle emocjonujących meczów 1/8 finału Coppa Italia

15 stycznia 2021 Regulaminowy czas gry to zdecydowanie za mało!
calcioefinanza.it

Krajowy Puchar we Włoszech to od lat niezwykle prestiżowe trofeum dla tamtejszych drużyn. Nie dziwi więc fakt, że mecze rozgrywane w tym turnieju przynoszą dużą dawkę emocji i chwil wiele znaczących dla klubów występujących w tych rozgrywkach. Historia już wielokrotnie pokazała, jak nieprzewidywalne potrafią być losy Pucharu Włoch, jednak w obecnym sezonie na tym etapie to w dużej mierze faworyci spotkań byli górą.


Udostępnij na Udostępnij na

Każde z rozegranych spotkań 1/8 finału Pucharu Włoch dostarczyło sporych emocji fanom piłki z Półwyspu Apenińskiego. Do wyłonienia zwycięzcy aż w połowie przypadków potrzebna była co najmniej dogrywka, a tylko trzy z nich zakończyły się w regulaminowym czasie gry. W jednym ze starć do rozstrzygnięcia rywalizacji potrzebny był konkurs „jedenastek”.

Milan wygrywa w rzutach karnych

Zespół Karola Linetty’ego nie podchodził do spotkania w dobrym nastroju, bo w ligowych rozgrywkach zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Przed tym starciem zdecydowanym faworytem był pierwszy w Serie A AC Milan. Zaskoczył więc fakt, że mecz zakończył się dopiero po rzutach karnych.

Liderzy Serie A wygrali w tym starciu, i to oni mogli świętować awans do ćwierćfinału rozgrywek. Decydująca okazała się „jedenastka” Hakana Calhanoglou, który na boisko wszedł dopiero w drugiej połowie w miejsce słabo spisującego się Ibrahimovicia. Turek jako ostatni z ekipy „Rossonerich” podchodził do rzutu karnego, który pewnie wykorzystał. Kluczowa była też interwencja Cipriana Tatarusanu. Golkiper Milanu w serii strzałów z 11 metrów obronił uderzenie kapitana gości – Tomasa Rincona – i tym samym dał gospodarzom ogromną przewagę.

 

Pomimo wyrównanej statystyki posiadania piłki to „Rossoneri” oddali 23 strzały, z czego dziewięć było celnych. W ekipie z San Siro na wyróżnienie zasługują Diogo Dalot oraz wcześniej wspomniany Tatarusanu. Portugalczyk dobrze zaprezentował się w poczynaniach zarówno ofensywnych, jak i defensywnych, dzięki czemu wykorzystał podarowaną mu szansę. Rumuński zawodnik natomiast zaliczył kapitalne spotkanie między słupkami i dał do świadomości Piolemu, że posiada on dwóch świetnych bramkarzy w kadrze. Prócz wcześniej wymienionych graczy uwagę przykuwała także gra Sandro Tonalego, który zaliczył prawdopodobnie swój najlepszy występ w tym sezonie. Jedyną czerwoną kartkę otrzymał rezerwowy w tym spotkaniu bramkarz – Gianluigi Donnarumma – za sprzeczkę z arbitrem w II połowie regulaminowego czasu gry.

Po tym meczu również zespół gości nie ma powodów do wstydu. Cała drużyna zaprezentowała się naprawdę dobrze. Pomimo małej liczby stwarzanych sytuacji pokazała sporą pracowitość, co sympatycy Torino chcieliby dalej oglądać w następnych meczach. Jednak najbardziej wyróżniła się defensywa, na czele z bramkarzem Vanją Milinkoviciem-Saviciem. Serb został okrzyknięty najlepszym zawodnikiem spotkania. Zasłużył on w pełni na ten tytuł, gdyż nieraz ratował swoją drużynę ze sporej opresji.

Inter wywalczył awans

Przed spotkaniem Fiorentiny z „Nerazzurri” wiadomym było, że dla ekipy Antonio Conte nie będzie to łatwy mecz. „Viola” w tym sezonie wielokrotnie potrafiła sprawić niespodziankę, chociażby w starciu z Juventusem wygranym 3:0 przez piłkarzy ze Stadio Artemio Franchi. Mimo braku stabilności w grze „Gigliatich” media i kibice wiedzieli, jak emocjonujące może być to starcie. Spekulacje nie okazały się mylne, gdyż do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

 

Inter wyszedł na prowadzenie już w pierwszej połowie po pewnie wykonanym rzucie karnym przez Arturo Vidala. Natomiast po przerwie pięknym uderzeniem z powietrza popisał się Christian Kouame. Obywatel Wybrzeża Kości Słoniowej mimo słabszej pierwszej części spotkania w 57. minucie cieszył się ze zdobytego gola. Po regulaminowym czasie gry tablica wyników pokazywała rezultat 1:1, co oznaczało dogrywkę.

Wprowadzony w 69. minucie pojedynku między Interem a Fiorentiną Romelu Lukaku wpisał się na listę strzelców w drugiej części dogrywki. Belg wykorzystał błąd obrony „Fioletowych” i po dośrodkowaniu Nicolo Barelli wpakował piłkę do siatki głową. Zastępca Drągowskiego – Pietro Terracino – musiał skapitulować. Tym samym Inter Mediolan zameldował się w ćwierćfinale Pucharu Włoch po wygranej 2:1 nad zespołem Cesare Prandellego. W następnej fazie turnieju „Nerazzurri” spotkają się ze swoim lokalnym rywalem – Milanem.

Na pochwały zasługują zawodnicy ze środka pola obu klubów. W „Violi” najbardziej wyróżniali się Sofyan Amrabat, Gaetano Castrovilli oraz Giacomo Bonaventura. Natomiast w szykach defensywnych gospodarzy na uwagę zasługiwał 24-letni argentyński stoper – Lucas Martinez.

Christian Eriksen po udanym meczu z Sampdorią zaliczył kolejne dobre zawody. Kibicom z Mediolanu pozostaje mieć tylko nadzieje, że gra pomocnika w środowym starciu zwiastuje jego jeszcze lepszą dyspozycję w następnych tygodniach. W Interze wyróżnili się też Samir Handanovic i Aleksandar Kolarov, którzy dbali o obronę bramki „Nerazzurrich”. Bardzo duży wkład w wynik mieli Romelu Lukaku i Nicolo Barella, gdyż obaj brali udział przy zwycięskiej bramce dla Interu.

Napoli z problemami, ale i ze zwycięstwem

„Partenopei” mieli przed tym starciem jedno zadanie – zwycięstwo i awans do następnej fazy Coppa Italia. Grali oni z drugoligowym Empoli, które mogło narzekać między innymi na absencje Szymona Żurkowskiego. Neapolitańczycy byli znacznymi faworytami i już we wczesnych fazach spotkania pokazywali to na murawie.

 

Zaczęli strzelać bramki już w 18. minucie za sprawą główki Giovanniego Di Lorenzo i dośrodkowania Hirvinga Lozano. Jednak goście nie pozostali dłużni i 15 minut później wyrównali stan spotkania, gdy Nedim Bajrami wpakował piłkę do siatki pięknym uderzeniem z narożnika pola karnego. Po strzale Szwajcara piłka odbiła się od słupka i pokonała wyjmującego później futbolówkę z siatki Alexa Mereta, dla którego nie był to dobry mecz.

Do szatni z wynikiem remisowym najbardziej nie chciał schodzić ten, który podawał przy pierwszej bramce dla Napoli. Lozano wziął sprawy w swoje ręce i jeżeli można było mówić o pierwszej bramce dla gości w kontekście ładnej, tak strzał Meksykanina był dosłownie spektakularny. Z okolic 20. metra skrzydłowy posłał piłkę do siatki.

Druga połowa to znowu gole po obu stronach barykady. Stan spotkania po raz kolejny wyrównali goście i ponownie był to Bajrami, który przedwczoraj nie miał w planach strzelać brzydkich bramek. Środkowy pomocnik znowu popisał się ładnym strzałem i sprawił problem golkiperowi gospodarzy. Alex Meret nie zaliczy tego występu do najlepszych. Awans Neapolowi dał jednak Andrea Petagna po złym wybiciu z rzutu rożnego przez obrońcę „Toskańczyków”.

Mecz zakończył się zwycięstwem 3:2 na korzyść Napoli. Jeżeli w obu zespołach mielibyśmy wytypować najlepszego piłkarza, to byłby to raczej Hrving Lozano, chociaż to cała drużyna gospodarzy spisała się na medal zarówno w ataku, jak i w destrukcji. W zespole gości oprócz Bajramiego uwagę przykuwał Samuele Ricci. Jednak to Lozano zasłużył na miano najlepszego piłkarza spotkania. Napoli w następnej rundzie turnieju zmierzy się ze zwycięzcą pary Roma – Spezia.

Juventus wygrywa po raz kolejny

„Stara Dama” grała w środę najpóźniej ze wszystkich zespołów. Ekipę Andrei Pirlo czekała rywalizacja z walczącą o utrzymanie Genoą, stąd też wiadomo było, że to gospodarze są faworytem. Zdziwił więc wszystkich fakt, że do rozstrzygnięcia losów tego spotkania potrzebna była dogrywka.

 

Prowadzenie „Bianconerim” do przerwy zapewnili Dejan Kulusevski i niezawodny Alvaro Morata. Pierwszy z nich trafił do siatki już dwie minuty po rozpoczęciu spotkania. Po dobrym podaniu od Giorgio Chielliniego świetnie kierunkowo przyjął piłkę, przedzierając się w pole karne gości, i Alberto Paleari musiał skapitulować. Hiszpański goleador natomiast wykazał się stoickim spokojem po asyście strzelca pierwszej bramki i w 23. minucie cieszył się z gola. Do przerwy na tablicy wyników widniał jednak rezultat 2:1, a to za sprawą Lennarta Czyborry. Pomocnik mający 21 lat pokonał Gianluigiego Buffona uderzeniem głową po dośrodkowaniu Edoardo Goldanigi.

Druga połowa zapowiadała spore emocje po tym, jak w pierwszej części ujrzeliśmy aż trzy gole w wykonaniu obu stron. Jednakże wcześniej wspaniałym strzałem popisał się Filippo Melegoni i Włoch wyrównał stan meczu. Młody zawodnik drugiej linii przepięknie uderzył futbolówkę z ponad 25 metrów, po czym wpadła ona do siatki.

Dogrywka więc zwiastowała dodatkowe emocje. Mało kto spodziewał się, że piłkarzem, który zakończy losy tego meczu, będzie 21-letni Tunezyjczyk – Hamza Rafa. Wprowadzony w 77. minucie ofensywny pomocnik wykorzystał podanie Alvaro Moraty oraz błędy w obronie gości. Mógł on cieszyć się z premierowego gola w debiucie dla „Bianconerich”.

Mecz zakończył się wynikiem 3:2, a jego najlepszym zawodnikiem wybrany został zdecydowanie Morata. Prócz Hiszpana i zdobywców goli na boisku wyróżnili się Federico Bernaderschi, który dawno już nie rozegrał tak dobrego spotkania, oraz strzegący dostępu do bramki gości Alberto Paleari. Uwagę przykuł też występujący po raz drugi w defensywie seniorskiej drużyny „Juve” 18-letni Radu Dragusin. W zespole gości na pochwałę zasłużył, urodzony w 2001 roku, pomocnik – Nicolo Rovella.

Sensacja na Mapei Stadium

Pomimo ostatnich wahań formy Sassuolo to właśnie ono było zdecydowanym faworytem spotkania ze SPAL. Po pierwszej połowie mecz ani trochę nie zachwycał. Była to typowa dominacja gospodarzy, lecz bez żadnych większych konkretów. Pozostało więc wtedy tylko liczyć na lepsze widowisko w drugiej części tej konfrontacji.

Czy tak się stało? Zdecydowanie. Zespoły były o wiele bardziej śmiałe, gdyż w 47. minucie czerwoną kartkę otrzymał piłkarz gospodarzy – Filip Duricić. Rywalizacja od tamtego momentu stała się bardziej otwarta. Sassuolo musiało liczyć się z groźnymi kontratakami gości jeszcze bardziej, gdyż ekipa De Zerbiego kończyła mecz w dziesiątkę. „Biancazurri” wykorzystali przewagę, i to dwukrotnie. Simone Missiroli i Lorenzo Dickman zamienili stworzone sytuacje na bramki w odpowiednio 49. i 58. minucie. Goście zrobili niemałą niespodziankę widzom i wygrali 2:0 na wyjeździe. Tym samym zameldowali się oni w ćwierćfinale Pucharu Włoch.

Prócz zdobywców goli na wyróżnienie w zespole gości zasługiwali nie tylko asystenci, Demba Seck oraz Marco D’Alessandro, ale cała drużyna. Spadkowicze zeszłego sezonu Serie A wykazali się sporą pracowitością i dociągnęli wynik do końca. Co prawda grali z przewagą jednego zawodnika, ale to i tak nie oni byli zobligowani do zwycięstwa. Podopieczni Pasquale’a Marino zmierzą się w ćwierćfinale z Juventusem.

 

Sassuolo zdecydowanie zawiodło każdego ze swoich fanów. Po siódmej drużynie Serie A spodziewano się o wiele więcej. Myśli te były uzasadnione zwłaszcza ze względu na to, że wielu traktowało Sassuolo jako czarnego konia zarówno Pucharu Włoch, jak i Serie A. Jednak czerwona kartka na początku drugiej połowy zdecydowanie pokrzyżowała plany trenera De Zerbiego.

Na wyróżnienie zasłużyli Maxime Lopez oraz Marlon. Pierwszy z nich próbował stwarzać jak najgroźniejsze sytuacje i był bezapelacyjnie najlepszym piłkarzem gospodarzy. Brazylijski defensor również przykuwał uwagę, chociażby dobrą grą w powietrzu. Wczorajsze starcie pozostanie raczej do zapomnienia dla ukaranego czerwoną kartką Duricicia czy bramkarza gospodarzy – Gianluki Pegolo.

Atalanta z pewnym awansem

Do starcia z Cagliari gospodarze z Bergamo podchodzili w roli ogromnego faworyta. Nikogo nie zdziwiła więc wygrana „Orobicich” 3:1. W statystykach Atalanta zmiażdżyła zespół gości i przyjezdni powinni być zadowoleni, że stosunkowo tak małą liczbę bramek stracili. Wszystko to zawdzięczają dobrej postawie swojego bramkarza – Guglielmo Vicario.

Mimo dużej przewagi „Regina delle Provinciali” strzeliła gola dopiero w 43. minucie za sprawą ładnego uderzenia z powietrza Alekseya Miranchuka. Do przerwy więc na tablicy widniał wynik 1:0. Zwiastowało to o wiele więcej bramek w drugiej części spotkania.

Spekulacje okazały się jak najbardziej trafne. Goście zdołali zdobyć gola dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Piłkę do siatki wpakował wypożyczony z Fiorentiny Riccardo Sottil po niespodziewanej asyście wcześniej wymienionego bramkarza Cagliari. Na odpowiedź przeciwników nie trzeba było długo czekać. Gole strzelone przez Luisa Muriela i Bosko Sutalo odpowiednio w 61. i 64. minucie dały Atalancie spokojne, dwubramkowe prowadzenie. Rezultat nie zmienił się do końca spotkania i gracze Gian Piero Gasperiniego pewnie pokonali piłkarzy z Sardegna Arena.

W drużynie z Sardynii prócz tych, którzy przyczynili się do jednej zdobytej bramki, na pochwałę zapracowało kilku innych zawodników. Z wyjściowej jedenastki wyróżnili się Razvan Marin oraz Luca Ceppitelli. Najwięcej zamieszania w szykach obronnych rywali wprowadzili wpuszczeni na boisko Gaston Pereiro i Joao Pedro, którzy swoimi atakami kilkukrotnie zagrozili bramce rywala.

 

W Atalancie długo można byłoby wymieniać wszystkich graczy, którzy zaliczyli dobre spotkanie. Najbardziej wyróżnił się Luis Muriel, który wykazał się nie lada kunsztem piłkarskim przy swoim trafieniu. Na słowa uznania bez zastanowienia zasługuje również Robin Gosens, który asystował zarówno przy drugiej, jak i trzeciej bramce. Niemiecki pomocnik przy trafieniu Sutalo idealnie dośrodkował z rzutu rożnego, a i całe starcie w wykonaniu 26-latka wyglądało naprawdę dobrze. Gracze z Bergamo swojego następnego rywala w tych rozgrywkach poznają w przyszłym tygodniu, po meczu Lazio–Parma.

Najwięksi wygrani pierwszych sześciu meczów

Na myśl przychodzi od razu drużyna SPAL, lecz prócz „Estenesich” i wszystkich ćwierćfinalistów pochwalić trzeba większość zespołów, które na etapie 1/8 finału pożegnały się z turniejem. Prawie wszystkie z wyżej wymienianych już drużyn nie przyniosły wstydu swym sympatykom, ale wręcz przeciwnie. Większość meczów, nawet tych, które zapowiadały walkę Dawida z Goliatem, do ostatniego gwizdka trzymało w napięciu. Świadczy o tym wcześniej wspomniany fakt, że aż w połowie spotkań rozgrywanych w ostatnich trzech dniach do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była co najmniej dogrywka.

Długo można byłoby wymieniać liczbę wyróżniających się w tych starciach zawodników. Niesamowite parady golkiperów oraz dobra postawa defensywy w starciu Milanu i Torino zapewniły nam dawkę emocji do samego końca serii „jedenastek”. Świetna dyspozycja Hirvinga Lozano dała kibicom w Neapolu powody do radości z awansu do dalszej części rozgrywek. Natomiast chyba nikogo już nie dziwi kolejny świetny mecz Alvaro Moraty, który w tym sezonie jest nie do zatrzymania. Fantastycznie we wczorajszym meczu spisywali się również Luis Muriel i Robin Gosens.

Trudno więc wybrać jednogłośnie najlepszego zawodnika dotychczasowych spotkań, gdyż wielu graczy zasłużyło na takie, a nie inne wyróżnienie. Pewne jednak jest, że nie można było narzekać na brak emocji w tych konfrontacjach. To zwiastuje nam świetne rozgrywki oraz sporą dawkę piłkarskich doznań w następnych spotkaniach i fazach tego turnieju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze