Próbujący ponownie odzyskać tytuł lidera, Real Madryt podejmował u siebie Rayo Vallecano. Po zaciętej walce „Królewscy” wygrali 5:0.
Wydawać by się mogło, że Rayo nie jest trudnym przeciwnikiem, natomiast drużyna trenera Jemeza ma bardzo dobrą passe. Ze strefy spadkowej udało im się wspiąć na 13. miejsce w tabeli. W przeciwieństwie do Realu, który odniósł ostatnio dwie porażki i spadł na 3. miejsce, tracąc pozycję lidera. Przegrana mogłaby dla nich oznaczać pożegnanie się z tytułem mistrza w tym sezonie.
Mimo że „Królewscy” byli zdecydowanym faworytem, to pierwsza połowa meczu była dość wyrównana. Choć Real nie grał na poziomie mistrza Hiszpanii, to już w 15. minucie udało się im zdobyć bramkę. Strzelił ją Cristiano Ronaldo po podaniu Garetha Bale’a. Obie drużyny miały swoje sytuacje strzeleckie, jednak wszystkie były mało skuteczne. W 34. minucie ucierpiało kolano Ronaldo, które już przed meczem było kontuzjowane. Do końca pierwszej połowy Portugalczyk lekko utykał na lewą nogę.
Początek drugiej połowy nie różnił się za bardzo od pierwszej części spotkania. Jednak w 55. minucie bramkę dla „Królewskich” strzelił Dani Carvajal, co dodało piłkarzom Carlo Ancelottiego trochę pewności siebie, ponieważ kilkanaście minut później trzeciego gola strzelił Gareth Bale po podaniu Di Marii. Gdy gospodarze zaczęli prowadzić trzy bramkową przewagą, ich gra zmieniła się zdecydowanie na lepsze. Rayo przestało być widoczne, szczególnie, że musieli kończyć mecz w dziesiątkę. Wykorzystali już wszystkie zmiany, a kontuzji doznał Jose Carlos. Bale, cztery minuty po swojej pierwszej bramce zdołał strzelić kolejnego gola, a zaraz po nim Alvaro Morata, ktróry wszedł na boisko zaledwie pięć minut przed strzeleniem bramki.
Chociaż Rayo rozegrało dobry mecz, dużo utrzymywało się przy piłce i w kilku sytuacjach zagrozili bramce Diego Lopeza, to nie zdołało strzelić w meczu żadnej bramki.
Niby gra się tak jak przeciwnik pozwala , ale nawet
mniejsze zwycięstwa wydawały mi się pewniejsze w
przeszłości . Nadal brakuje pomysłowo rozgrywanych
stałych fragmentów gry i spokoju w rozgrywaniu (
poniżej oczekiwań Xabi i Asier ). To co cieszy, to
na pewno wykorzystanie potencjału w kontrze . Na
pewno z Borussią trzeba będzie zagrać inaczej i
mimo że Niemcy przechodzą przez problemy kadrowe ,
to szlifowany system gry może się okazać ich
plusem . W lidze rywale nie dali się podgonić ,
jednak nawet największą serię zwycięstw trzeba
zacząć od tego pierwszego ;). Hala Madrid !!!
jaka tam pobudka z takim klubem to jak moglby
przegrac
W artykule jest napisane pobudka, ponieważ Real
Madryt przegrał dwa ligowe pojedynki pod rząd (3:4
z Barceloną i 1:2 z Sevillą). Poza tym nazwiska nie
grają, ale w tym spotkaniu drużyna prowadzona przez
Carlo Ancelottiego była zdecydowanie lepsza.