Ekstraklasowy super mecz w superpiątek o 20:30 nie był niestety taki super. W meczu Legia-Pogoń padł remis, a emocje zakończyły się po godzinie. Widać było po tym czasie, że obie drużyny raczej nie za bardzo starały się zdobyć gola. Wyjątkowo rozumiemy ich postawę, bowiem dla obydwu drużyn liczy się przede wszystkim Puchar Polski. Najprostsza i najkrótsza droga do europejskich pucharów, których oba zespoły pragną.
Szczerze? Spodziewaliśmy się innego meczu. Meczu spokojnego, bowiem obie ekipy mają przed sobą w przyszłym tygodniu batalie o Puchar Polski – najprawdopodobniej jedyną okazję do jego zdobycia. I tak czujemy, że po godzinie oba zespoły myślami wybiegały już właśnie do nastepnych spotkań – Pogoń do wtorkowego, a Legia do środowego meczu
Legia-Pogoń: Feio powrócił do ustawień fabrycznych i efekty było widać
Jednak Legię od początku spotkania miło się oglądało. Trener Feio wrócił do ustawień fabrycznych z 4-3-3, a żeby było jeszcze ciekawiej, postawił na szóstce Jurgena Elitima. Legia wyszła mocno ofensywnie i to dało efekty – od początku trzymali Pogoń w ryzach. Dla przykładu, Elitim już w 8. minucie przeciął podanie Cojocaru, i od razu zagrał do Guala. Hiszpan wyłożył futbolówkę Morishicie, ale został zablokowany przez obrońców Pogoni.
Pogoń długo nie potrafiła poradzić sobie z intensywną grą Legii. W jej grze sporo było chaosu, co przy każdym niedokładnym wybiciu wykorzystywała Legia i przechwytywała masę drugich piłek. Kompletnie niewidoczny był Rafał Kurzawa, który nie miał zbyt często piłki przy nodze. „Portowcy” musieli przez to bazować na błędach obrońców. Jak choćby w 41. minucie, gdy Przyborek dryblingiem położył Pankova, ale tu czujny okazał się Tobiasz. Najlepszy w obozie gości był bramkarz i to niech świadczy o grze przyjezdnych.
Środek pola Pogoni nie istnieje. W naszej ofensywie cokolwiek ruszyło się dopiero po 40. minucie, a póki co w grze trzyma nas tylko Cojocaru. Do poprawy po przerwie niemal wszystko. #LEGPOG pic.twitter.com/SBP2sn4CRV
— Michał Horbaczewski (@MichalHorba) March 28, 2025
Legia Pogoń: ach, ta skuteczność
Co sprawiło, że Legia nie mogła przekuć przewagi w prowadzenie? Brak skuteczności. Morishita po kolejnej zespołowej akcji sprawił już dużo kłopotów rumuńskiemu golkiperowi Pogoni, który z trudem sparował piłkę na korner. Japończyk zagrał do Chodyny, ten oddał strzał z ostrego kąta, ale Cojocaru świetnie interweniował. Zresztą to niejedyna przewina Kacpra, bardzo spowalniał i psuł akcje. Legia z przodu miała multum sytuacji, a żadnej nie umiała zamienić na gola. Może gdyby był tam napastnik…
Marc Gual musi zastępować napastnika, bo Szkurin nawet nie łapie się do jedenastki
W ostatnich tygodniach Marc Gual liczbowo radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Wkażdej z trzech ostatnich kolejek Ekstraklasy zdobywał po golu – łącznie ma ich pięć– więc jest nieźle. Dźwigał brzemię, które powinno spoczywać na Ilji Szkurinie. „Wojskowi” wydali na napastnika półtora miliona euro i jak dotąd nie opuścił ławki rezerwowej.
Gdyby Legia miała snajpera takiego jak zawodnik Pogoni, to byłoby im łatwiej. Już w drugiej minucie Gual miał fantastyczną okazję. Kapitalne długie podanie od Tobiasza, obcinka Keramitsisa i Gual wyszedł sam na sam. Rozumiemy, że Cojocaru mu utrudniał, ale to nie był powód, by zepsuć taką szansę. Widać, że piłkarz potrafi czuć piłkę. W 28. minucie zatańczył z obroną Pogoni. Piłka po strzale odbiła się od Wahlqvista i wpadła do koszyczka Cojocaru.
Vahan Bichakhchyan – miało być osłabienie Pogoni, a to raczej Legia się osłabiła, przez wzięcie go do siebie
Liczyliśmy, że w tym meczu ujrzymy Ormianina, który do Warszawy przyszedł właśnie ze Szczecina. Jak dotąd z tego ruchu cieszyć się może tylko Pogoń. Oddała bardzo solidnego pomocnika z czołówki ligi, który w Legii bardziej spisuje się jak ligowy średniak, a nawet ciut niżej.
Do tej pory wystąpił w siedmiu meczach, w których zebrał 359 minut – zero goli, zero asyst. W spotkaniu ze swoim byłym klubem dostał pół godziny. Efekty? W sumie żadne. Niby próbował, niby ruszał się żwawiej i był mniej szkodliwy, ale to pozytywy szukane trochę na siłę . Jeden lichy strzał i to by było na tyle. Nie takiego piłkarza oczekiwał trener Feio.
Nie tylko Vahan – każdy transfer zimowy Legii to porażka
W ogóle zimowe transfery Legii to jak dotąd spora pomyłka. Vladan Kovacević po kilku meczach został odstawiony. Ilja Szkurin też nie rozwiązał problemów z dziewiątką. O Vahanie wspomnieliśmy w akapicie wyżej. Nowy-stary dyrektor sportowy Legii Warszawa, Michał Żewłakow, latem będzie miał sporo pracy. I oby nie oparł swojej pracy na dekoderze od Canal Plus z meczami Ekstraklasy.
Po godzince mecz już się ciągnął. Legia zmęczona pierwszą połową nie była już tak energiczna i zaczęła popełniać błędy. A Pogoń też niezbyt forsowała tempo, choć swój pomysł realizowała skuteczniej i odważniej wychodziła do Legii, dzięki czemu zawodnicy zaczęli dłużej trzymać piłkę przy nodze. Jednak w końcowym efekcie otrzymaliśmy półgodzinny niestrawny zakalec, który na szczęście dobiegł wreszcie końca z wynikiem 0:0. Szkoda, bo w tym meczu do pewnego momentu były zadatki na gole. Nie był beznadziejny, ale ciężko to nazwać dobrym widowiskiem.
Podział punktów przy Łazienkowskiej. Portowcy, dzięki za walkę do końca ✊ #LEGPOG pic.twitter.com/NUphDlnlOW
— Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) March 28, 2025
Legia-Pogoń: nadzieja na europejskie puchary w Pucharze Polski
Piątkowy remis sprawia, że zarówno Legia jak i Pogoń jeszcze bardziej oddalają się od ligowego podium. Zarówno dla „Portowców” jak i „Legionistów” pozostał Puchar Polski. Bo jeśli wszystko pójdzie tak, jak wielu przewiduje, to drugiego maja ujrzymy kolejny pojedynek tych zespołów o niebagatelną stawkę, jaką jest możliwość gry w europejskich pucharach.