Reprezentacja Mali po trudnym boju wywalczyła awans do półfinału PNA. Do rozstrzygnięcia meczu z Gabonem potrzebne były jednak rzuty karne, gdyż po 120 minutach wynik brzmiał 1:1. Heroicznie walczący gospodarze kończą udział w turnieju, lecz na pewno zasłużyli na ciepłe słowa.
W upalny wieczór na Stade d’Angondje w Liberville naprzeciwko siebie stanęły drużyny Gabonu i Mali. Gospodarze nie byli stawiani w roli faworytów, za to rywale od początku turnieju byli typowani do uczestnictwa w półfinale. Właśnie półfinał był stawką tego starcia. Jak się później okazało, to spotkanie przerodziło się w wojnę o każdy centymetr boiska, żadna z drużyn nie chciała bowiem zrezygnować z gry o medal.
W pierwszym kwadransie optyczną przewagę wypracowali sobie Malijczycy, lecz piłkarze Gabonu również pokazali, że zamierzają wysoko zawiesić poprzeczkę. Szczególnie utrudnić zadanie faworytom usiłował Daniel Cousin, który dynamicznymi zrywami kilka razy zmęczył defensywę Mali. „Orły” najdogodniejszą okazję mieli przy stałym fragmencie gry, jednak uderzenie Bakaye Traore poszybowało obok bramki.
W dalszej części meczu uaktywnił się Pierre Aubameyang. Jego współpraca z Cousinem układała się wzorowo od początku turnieju i w spotkaniu ćwierćfinałowym również była to najmocniejsza broń Gabonu. Snajperom gospodarzy w tym spotkaniu czegoś jednak brakowało, czasem precyzji, czasem ułamka sekundy, a może po prostu szczęścia. Zepchnięci do defensywy Malijczycy przez pewien czas skoncentrowali się wyłącznie na murowaniu swojej bramki, jednak powodem takiego stanu rzeczy nie była słabość zespołu w środku pola, lecz świetna postawa wyjątkowo zdeterminowanych Gabończyków. Rywale odżyli dopiero na kilka minut przed końcem spotkania, ale nie zdołali przeprowadzić żadnej akcji, po której krew w żyłach kibiców mogłaby popłynąć szybciej.
W pierwszej części spotkania pachniało golem dla Gabonu, lecz w drugiej to Malijczycy lepiej spisywali się pod bramką rywali. Najpierw sygnał ostrzegawczy dał Samba Sow, a kilka chwil później po rzucie wolnym mocno zakotłowało się pod świątynią Didiera Ovono. Jakimś cudem gospodarzom udało się jednak zażegnać niebezpieczeństwo i przejść do ofensywy. Podopieczni trenera Gernota Rohra wywalczyli rzut rożny, po którym Aubameyang był bliski zdobycia gola. Ta akcja nie spowodowała reakcji Malijczyków w postaci uszczelnienia tyłów i po chwili gospodarze prowadzili już 1:0. W roli głównej znów wystąpił Aubameyang, który dograł piłkę do Erica Mouloungui, a ten wpakował ją do siatki.
Przyjezdni ruszyli do ataku, już po chwili po akcji Modibo Maigi mógł być remis. Następnie Cousin skarcił Malijczyków za kolejne rozluźnienie szyków defensywnych, ale tym razem golkiper rywali stanął na wysokości zadania. Szczęścia szukał też Samba Sow, raz jeszcze Didiera Ovono przetestował Maiga, lecz efektów w postaci bramki wciąż nie było.
Czas dla Malijczyków pędził coraz szybciej. Emocje rosły, głowy piłkarzy zgotowały się coraz mocniej, ale przyniosło to korzyści w postaci jeszcze większej determinacji. Starania zostały wynagrodzone w 84. minucie. Bohaterem przyjezdnych okazał się Cheick Dibate, który zamienił na bramkę doskonałe podanie od Modibo Maigi. Zapachniało dogrywką, choć niewiele brakowało, by Maiga zakończył nadzieje zawodników Gabonu na awans do półfinału na trzy minuty przed końcem spotkania, lecz pomylił się o dobry metr.
W dogrywce długo nic się nie działo. Czyżby przed spotkaniem obie drużyny trenowały rzuty karne? Na pewno nie trenowały one kornerów, bo obie ekipy łatwo zaprzepaściły szansę na zdobycia gola po tym stałym fragmencie. Gorąco zrobiło się dopiero na cztery minuty przed końcem pierwszej części dogrywki. Przed szansą stanął nikt inny jak Pierre Aubameyang, tym razem skończyło się na dobrej interwencji Diakite.
Druga część dogrywki stała pod znakiem walki o każdy centymetr boiska. Piłkarze obu drużyn heroicznie walczyli o awans do kolejnej rundy, lecz ogromne zmęczenie nie pozwalało na zachowanie zimnej krwi w najważniejszych momentach. Mecz musiały rozstrzygnąć rzuty karne.
Loterię rzutów karnych rozpoczynali gospodarze. Uderzenie Andre Biyogo Poko spowodowało euforię na trybunach, jednak trwała ona zaledwie chwilę, bo Cheick Diabate również się nie pomylił. Swoje próby skutecznie wykończyli kolejno Bruno Mbanangoye, Mustapha Yatabare, Eric Mouloungui i Cedric Kante, stadion zamilkł po uderzeniu jednego z najlepszych aktorów tego widowiska – Pierre’a Aubameyanga, który nie wykorzystał swojej szansy. To przesądziło o losach awansu, gdyż Bakaye Traore i Seydou Keita perfekcyjnie strzelali z jedenastu metrów.
jak może być ostatnim półfinalistą skoro teraz
gra Tunezja z Ghaną
Właśnie xd Zgadzam się z przedmówcą
Kto wygra PNA? ja myślę,że wks.
Final bedzie Ghana - WKS
też uważam że finał będzie Ghana-WKS
Dobra odpowiedz!
Tak mysle ze Ghana zmierzy się z WKS ale w PNA
czesto zdarzaja sie niespodzianki