Reprezentacja Gabonu pokonała 1:0 Tunezję i zakończyła fazę grupową na pierwszym miejscu. Jedynego gola w tym spotkaniu zdobył w 62. minucie Aubameyang. Tunezja, mimo porażki, również awansowała do ćwierćfinału Pucharu Narodów Afryki.
Od pierwszego gwizdka zdecydowanie bardziej aktywną drużyną była reprezentacja Tunezji, jednak podopiecznym Samiego Trabelsiego zajęło trochę czasu, aby ich akcje zaczęły się zazębiać. Dopiero w 7. minucie oglądaliśmy pierwszy strzał na bramkę. Z piłką ruszył Msakni, jednak jego uderzenie z 20 metrów było zbyt lekkie, aby zaskoczyć Ovono. Dwie minuty później swoich sił spróbował Ben Yahia – w jego przypadku siła była odpowiednia, ale piłka poszybowała pół metra ponad poprzeczką. „Orły Kartaginy” wyraźnie upodobały sobie strzały z dalszej odległości i w kolejnej akcji znowu próbowały zaskoczyć Ovono. Tym razem strzelał Khelifa, ale znowu lepszy okazał się golkiper gospodarzy. Po chwilowym szturmie gra znowu się uspokoiła, ale to goście dalej zdecydowanie przeważali. Gabończycy obudzili się w końcu po 20 minutach, kilkukrotnie wrzucając futbolówkę w pole karne rywala, jednak z dośrodkowaniami spokojnie radził sobie Jridi. Pierwszy strzał na bramkę Tunezji gospodarze oddali w 25. minucie, ale była to dość przypadkowa sytuacja, w której dość duży błąd popełnił bramkarz „Orłów Kartaginy”. Tak czy owak, Meye nie zdołał skierować piłki do siatki.
Kilka ofensywnych zapędów Gabonu sprawiło, że podopieczni Gernota Rohra uwierzyli w swoje umiejętności i zaczęli stawiać twardsze warunki rywalowi. Przed dobrą sytuacją stanęli na dziewięć minut przed końcem, kiedy to Meye dośrodkowywał piłkę w pole karne, ale Biyogo Poko uderzył bardzo niecelnie, ku niezadowoleniu kibiców na Stade De Franceville. 120 sekund później z rzutu wolnego uderzał jeszcze Bruno Zita, ale po tej próbie futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Nieskuteczność była największą bolączką obydwu ekip w pierwszych 45 minutach. Ostatecznie zakończyły się one bezbramkowym remisem, a podzielić można je na dwie części – pierwsza to bezdyskusyjna dominacja Tunezji, druga zaś próby odgryzania się Gabonu i przejęcia przez niego inicjatywy.
Druga połowa rozpoczęła się wręcz identycznie jak pierwsza. Przeważała Tunezja, z tym że nie potrafiła wypracować sobie klarownych sytuacji. Pierwszą taką sytuację stworzyli sobie jednak Gabończycy, którzy wyjście z szybką kontrą z własnej połowy zakończyli strzałem z dystansu Mouele, ale po rykoszecie piłka wyszła tylko na rzut rożny. Chwilę później ratować Tunezyjczyków musiał już Jridi, który odważnie wyszedł do dośrodkowanej na piąty metr piłki i utrudnił oddanie uderzenia napastnikowi Gabonu. 27-letni bramkarz w 62. minucie był już jednak bezradny. W pole karne „Orłów Kartaginy” wpadł Aubameyang i złapał Jridiego na wykroku, wyprowadzając „Czarne Pantery” na prowadzenie.
Gospodarze starali się pójść za ciosem i pięć minut po zdobytym znowu mogli wpakować piłkę do siatki. W „szesnastce” Tunezji tym razem zjawił się wprowadzony w przerwie Mandinda, jednak jego uderzenie obronił Jridi, a do dobitki nie zdążył dobiec Cousin. W końcu do głosu doszli goście. W 77. minucie otrzymali od arbitra rzut wolny, postanowili krótko go rozegrać, ale strzał Ify nie sprawił większych problemów Ovono. Tunezyjczycy do samego końca starali się o wyrównującego gola, ale pośpiech wyraźnie im nie służył. Gabon zaś spokojnie rozgrywał futbolówkę i stworzył sobie jeszcze kilka ciekawych sytuacji, jednak wynik we Franceville nie uległ już zmianie. Dzięki tej wygranej Gabon zakończył zmagania grupowe na pierwszym miejscu z kompletem punktów, realizując swój wcześniej założony plan. Oznacza to, że zarówno ćwierćfinał, jak i ewentualny półfinał „Czarne Pantery” rozgrywać będą w swojej ojczyźnie. Tunezja porażką martwić się nie musi, i tak awansowała bowiem do dalszej fazy rozgrywek.