PKO Ekstraklasa weryfikuje beniaminków – najgorszy start od 10 lat


ŁKS Łódź, Ruch Chorzów i Puszczę Niepołomice czeka trudny sezon w PKO Ekstraklasie

28 lipca 2023 PKO Ekstraklasa weryfikuje beniaminków – najgorszy start od 10 lat
Jakub Piasecki/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Beniaminkowie z góry skazywani są na walkę o utrzymanie. Historia pokazuje również, że większość ma ogromne problemy z utrzymaniem. Każda historia jest inna. Zdarzają się takie przypadki, jak: Raków, Widzew czy Warta, ale tegorocznym beniaminkom miejsca w środku tabeli raczej nie grożą. Już przed sezonem wydawało się, że mogą mieć bardzo trudno, a pierwsze mecze tylko utwierdziły w tym przekonaniu, że jeśli ŁKS Łódź, Ruch Chorzów i Puszcza Niepołomice nie spadną, to będzie można ogłosić wielki sukces.


Udostępnij na Udostępnij na

Mimo że ŁKS Łódź i Ruch Chorzów to wielki firmy, co pokazali kibice na trybunach, to jednak jakością na boisku będą przegrywać. Nie ma tam takich wzmocnień, które sprawiłyby, że można by uwierzyć w spokojne utrzymanie. Są tacy piłkarze jak Dani Ramirez i Filip Starzyński, ale już 1. kolejka pokazała, że oni dadzą wiele, ale sami niczego nie zrobią. Hiszpan nawet zawalił jedną z bramek dla łodzian. Reszta drużyny to raczej pierwszoligowcy, może bez dwóch czy trzech wyjątków.

PKO Ekstraklasa – najgorszy start beniaminków od 10 lat

Obie drużyny zostały mocno zweryfikowane w 1. kolejce. Ruch Chorzów miał nawet prowadzenie w meczu, podobnie jak Puszcza. Zagłębie Lubin było na widelcu. Zabrakło po prostu jakości i sportowych argumentów, żeby postawić się „Miedziowym” w drugiej połowie. Zdecydowanie mniej spodziewaliśmy się po beniaminkach, a oni wychodzili na prowadzenie i nagle czegoś brakowało.

Jeśli takich sytuacji na zapunktowanie się nie wykorzystuje, to raczej dobrze to nie wróży. Choć oczywiście, zaprezentowali się i tak powyżej oczekiwań. Nawet ŁKS, który dostał ostre lanie w Warszawie. Jedna akcja Kaya Tejana mogła zmienić losy tego spotkania. Mimo że nikt z beniaminków nie zdobył punktu, to raczej o żadnym nie można powiedzieć, że to już jest pewny spadek, a tak jeszcze niedawno było w przypadku Puszczy Niepołomice.

Fakty są jednak takie, że wszyscy beniaminkowie przegrali swoje mecze na otwarcie nowego sezonu PKO Ekstraklasy. Nikomu nie udało zdobyć się nawet punktu, a była ku temu całkiem dobra okazja. Dla nich każde oczko może okazać się tym kluczowym, więc nie mogą gardzić żadną okazją, a te mieli. W ostatnich latach wiara w beniaminków była zdecydowanie większa niż w tym roku. W tym momencie są to główni kandydaci do spadku. Dobry początek może gdzieś ich uratować i sprawić, że od samego początku nie będą musieli gonić i choć przez chwilę będą znajdować się nad strefą spadkową.

Ostatni raz, kiedy nie spadł ani jeden beniaminek, miał miejsce w sezonie 2016/2017. Ten rok nie będzie przełomowy. Nie ma szans, że Ruch, Puszcza i ŁKS się utrzymają. Któryś z tych zespołów na pewno będzie czerwoną latarnią. Ostatni raz taka sytuacja, gdy żaden z zespołów, które awansowały, nie zdobyła ani jednego punktu na start ligi, miała miejsce dziesięć lat temu. Wówczas była to Cracovia, która była jedynym beniaminkiem. Można się doszukiwać jakichś nadziei w grze tych zespołów, ale to one w tym momencie są spisywane na straty. W 2. kolejce ktoś już zdobędzie punkty, bo mamy starcie Ruchu z ŁKS-em, więc jest to nieuniknione.

ŁKS Łódź – powtórka z rozrywki?

W teorii to ŁKS Łódź powinien być najsilniejszym beniaminkiem. W końcu wygrał 1. ligę w cuglach. Patrzymy jednak na jego skład i nie wygląda to już tak ciekawie. To jest skład na zaplecze ekstraklasy. Wzmocnił się Danim Ramirezem, tylko pytanie, jak on będzie wyglądał w Łodzi trzy lata po tym, jak odszedł jako gwiazda ligi. Trochę za mało argumentów mają „Rycerze Wiosny”, żeby myśleć o spokojnym utrzymaniu.

Pierwszy mecz z Legią obnażył ich boleśnie. Wiadomo, przyjechali do Warszawy, gdzie pewnie połowa drużyn zebrałaby podobny oklep, ale wynik 0:3 na otwarcie ligi nie wygląda najlepiej. W zasadzie to był najmniejszy wymiar kary, bo Legia powinna jeszcze bardziej zabawić się z tym ŁKS-em, grającym radosny futbol w defensywie. Kazimierz Moskal już raz na tym się przejechał. Historia pokazuje jednak, że tak grając, mało kto się utrzymał, i raczej to Puszcza ze swoją grą będzie miała łatwiej.

ŁKS, grając tak otwarcie, nie będzie zdobywał punktów z czołówką, która będzie go objeżdżać bez najmniejszych problemów. Może z innymi uda się punktować. Jasne, to się dobrze ogląda, ale na koniec sezonu, jak znów spadnie, to kibic z Łodzi powie: „no i po co to było?”.

Trudno wyciągać pozytywy po przegranej 0:3, ale gościem, który może uratować ekstraklasę dla ŁKS-u, może okazać się Aleksander Bobek. W 1. kolejce miał najwięcej obronionych strzałów ze wszystkich bramkarzy. Trzeba jednak też szukać ludzi z przodu, którzy mogą zrobić różnicę. W teorii takimi są Pirulo i Dani Ramirez. Nie wiadomo jednak, jak oni będą współpracować ze sobą i czy nie będą się ze sobą gryźć na boisku. Mecz z Ruchem będzie pierwszym poważnym sprawdzianem, z którego trzeba wynieść punkty. Inaczej naprawdę poważnie będzie trzeba się martwić o „Rycerzy Wiosny”.

Ruch miał pierwszą szansą na punkty

Za to Ruch Chorzów to taka drużyna, która ma wszystko, żeby zaskoczyć innych. Nie mówi o nim się tak dużo, a jest przecież wielkim klubem, z wielką bazą kibicowską, co będzie jego wielkim atutem. Zresztą warto podkreślić, że „Niebiescy” i ełkaesiacy byli najliczniejszymi grupami kibiców przyjezdnych w 1. kolejce. Mają też powracającego Filipa Starzyńskiego, ale są przede wszystkim bardzo mądrze poukładani zarówno przez prezesa, jak i Jarosława Skrobacza na boisku.

Tam nie będzie wybitnej jednostki, ale kolektyw. Jedyną wybitną jednostką może być Filip Starzyński, na którego błysk w Chorzowie liczą. To on ma właśnie pociągnąć ten Ruch do utrzymania. Jego przyjście ma być wartością dodaną do tego, co udało się stworzyć w 1. lidze.

Do pierwszej połowy w Lubinie wydawało się, że to wszystko zagrało. Było całkiem blisko niespodzianki. Owszem, Zagłębie miało przewagę, ale to Ruch był na prowadzeniu, a będąc beniaminkiem, musisz szanować każdy punkt. Będąc już w takiej sytuacji, mając naprawdę realne szanse na zabranie punktów zdecydowanymi faworytowi, trzeba to zrobić. Trochę może martwić ta defensywa. To jest takie trochę może się uda, a może się nie uda. Brakuje tam pewnych punktów, których bylibyśmy pewni na poziomie PKO Ekstraklasy. Nie oznacza to, że Paweł Baranowski nie rozegra sezonu życia, ale nie ma tam postaci, których można być pewnych w 100%.

Oczywiście strzał Bartłomieja Kłudki to lucky shot. Nic się nie dało zrobić w tej sytuacji za bardzo. Tylko że Ruch prosił się o tę bramkę. Nawet gdyby nie ten strzał, to Zagłębie wchodziło w pole karne jak w masło. Chorzowianie pozwolili „Miedziowym” na oddanie aż 16 strzałów, a sami wykreowali bardzo mało. Mecz z ŁKS-em też będzie dla nich pewnym testem. Na czym tak naprawdę stoją. Mają mecz u siebie, to znaczy w Gliwicach. Rywal dobrze znany. Jeśli nie teraz zacząć punktować, to kiedy. Ruch pokazał, że jest w stanie zaskoczyć. Dobrze jednak byłoby to przekuć na jakieś punkty. Mecz w Gliwicach odpowie nam na pytanie, kto tak naprawdę lepiej przygotował się do ekstraklasy.

Nikt od nich niczego nie oczekuje, więc mogą sobie zakpić z ligi

Dobrze wiemy, że PKO Ekstraklasa lubi zrobić wszystkim niespodziankę i zakpić z pewnych opinii. Takim czymś byłoby utrzymanie Puszczy, która otwarcie mówi, że przed nią 34 święta, z których będzie się cieszyć. Jako debiutant w najwyższej klasie rozgrywkowej pojechała na Widzew i uciszyła stadion przy al. Piłsudskiego. Nikomu nie było do śmiechu w Łodzi do 35. minuty. Po genialnym uderzeniu Siemaszki „Żubry” wyszły na prowadzenie i generalnie grały bardzo mądrze, nie pozwalając rywalowi na wiele. Dopiero później wyszły ich braki, które niestety będą wychodzić. Jakiś czas jesteś w stanie je przykryć, ale w końcu one zostaną odkryte.

Niemniej od pierwszej minuty tego spotkania było widać ich niepowtarzalny styl. Nikt nie zamierza w Niepołomicach zmieniać sposobu gry tylko dlatego, że są w ekstraklasie. Paradoksalnie tak grając, mają największe szanse się utrzymać spośród wszystkich beniaminków. Długa piłka na Roka Kidricia, który jest praktycznie gwarantem utrzymania piłki. Po 1. kolejce jest liderem klasyfikacji wygranych pojedynków. Odsunięcie zagrożenia od własnej bramki i granie na totalnym luzie, co pokazał strzał Siemaszki.

W pewnym momencie zabraknie tam po prostu zwykłych umiejętności, ale w Niepołomicach nikt nie ma napinki na utrzymanie. Z tego, co wiadomo, rozsądnie podeszli do sprawy i cieszą się z tej przygody. Dobrze wiemy, że takie historie często kończą się happy endem. Trzeba przyznać, że postraszyli Widzew na otwarcie. Naprawdę w Łodzi zrobiło się gorąco i wielu już miało przed oczami kolejną porażką.

Dopóki nie uda się złamać, to każdy przeciwnik będzie miał z nimi kłopoty. Zdecydowanie łatwiej się gra przeciwko takim przeciwnikom jak ŁKS niż Puszcza. Jeszcze ten Kidric, gość dzieli i rządzi w powietrzu. To będzie wyzwanie dla pozostałych ekstraklasowiczów, aby wytrącić ten atut z dłoni Tomasza Tułacza.

PKO Ekstraklasa – ciężary beniaminków

Żadnego z beniaminka nie czeka łatwa przeprawa. Raczej droga przez mękę. ŁKS Łódź nie chce po raz kolejny spaść po awansie. Nie wypada tak po prostu. To oznaczałoby, że Kazimierz Moskal i klub nie wyciągnęli żadnych wniosków. Ruch Chorzów przebył długą drogę, żeby tu być. Kibice czekali tak długo na powrót do elity. A Puszcza Niepołomice może być jak takie małe dziecko, które choć jest zdecydowanie mniejsze od innych, to każdemu się stawia i nie podda się łatwo. Jeśli już tutaj jest, będzie walczyć o każdą piłkę.

Najnowsze