Choć ma dopiero 22 lata, zdołał już sięgnąć po mistrzostwo Polski. W zeszłym sezonie triumfował wraz z Zagłębiem Lubin Czesława Michniewicza, strzelając jedenaście goli. Po tym sukcesie wrócił do berlińskiej Herthy, z którą jest związany kontraktem do 2009 roku. Łukasz Piszczek, bo o nim mowa, to wschodząca gwiazda niemieckiej Bundesligi. Miejmy nadzieję, że kontuzja mięśnia, jakiej nabawił się w meczu z Karlsruher nie zastopuje jego dobrze zapowiadającej się kariery.
KORESPONDENCJA Z BERLINA
– „Łukasz jest młodym, ambitnym chłopakiem, który na każdym treningu daje z siebie wszystko ” – mówi nam Michael Preetz, szef działu licencji i była gwiazda klubu z Berlina. – „Potrzebujemy takich piłkarzy jak Piszczek, którzy swobodnie czują się zarówno w prawym, jak i lewym sektorze boiska” – dodaje trener Herthy, Lucien Favre.
– W Hercie Berlin rozegrał pan dotychczas dziewięć meczów, trzy w wyjściowej jedenastce. Jak pan ocenia ten bilans?
– Myślę, że to dobry bilans. Na początku, tzn. na przedsezonowych obozach przygotowawczych, prezentowałem się nawet nieźle, ale potem przyszedł lekki kryzys fizyczny, bo musiałem się przestawić z polskiego cyklu treningowego na niemiecki. Teraz, wydaje mi się, wszystko wraca do normy, po kontuzji w meczu z Karlsruher czuję się coraz lepiej i mam nadzieję, że wszystko będzie szło po mojej myśli.
– Czym różni się szkolenie zawodnika w Bundeslidze od tego w polskiej ekstraklasie?
– W Bundeslidze trenuje się znacznie intensywniej, głównie ze względu na znacznie szybszy styl gry w Niemczech niż w Polsce.
– Dotychczas rozegrał pan zaledwie trzy mecze w wyjściowej jedenastce. Czy, mimo to, czuje pan zaufanie trenera i kolegów z drużyny?
– Na pewno tak, w drużynie panuje dobra atmosfera, każdy się wzajemnie wspiera, chłopaki ciągle podtrzymują mnie na duchu. Trener natomiast powtarza, że fakt, iż nie zagrałem w kilku meczach, wcale nie oznacza, że ze mnie zrezygnował – po prostu musiałem czekać na swoją szansę. Dostałem ją i mam nadzieję, że ją wykorzystam.
– Ile czasu potrzebował pan na aklimatyzację w zespole Herthy?
– Decydujące były pierwsze trzy miesiące. Na początku miałem momenty lepsze i gorsze, ale teraz już wszystko wraca do normy i nie mam problemu z dogadaniem się z zawodnikami na boisku.
– Nie obawiał się pan podpisać kontraktu z klubem, w którym kolejni Polacy mieli problemy z regularną grą w pierwszym składzie? Reiss, Kuszczak, Karwan, Wichniarek – ci zawodnicy nie zrobili furory w stolicy Niemiec…
– Przed podpisaniem kontraktu często słyszałem tego typu opinie, ale nie zwracałem na nie uwagi. Każdy człowiek jest inny i każdy ma szansę przebić się w takim czy innym klubie.
– Zazwyczaj rozpoczyna pan mecze na prawej pomocy, potem przesuwa się pan do linii ataku. Na czym polega ta taktyka?
– Trener wymaga ode mnie, abym umiejętnie się przesuwał, abym w trakcie meczu zmieniał pozycję na boisku. Gdy pojawia się możliwość, aby wypracować ciekawe akcje w danym sektorze boiska, wówczas przesuwam się trochę do przodu. Często też jednak cofam się do defensywy, by pomóc kolegom w destrukcji.
– Trzynaste miejsce w tabeli po siedemnastej serii spotkań Bundesligi to chyba wynik poniżej oczekiwań sztabu szkoleniowego?
– Na pewno tak, nikogo chyba nie zadowala miejsce w dole tabeli. W każdym meczu gramy o trzy punkty, natomiast w meczach wyjazdowych mamy ogromne problemy, bo wygraliśmy tylko jedno spotkanie. Przy własnych trybunach jesteśmy już bardzo mocni.
– Liczy pan na powołanie do kadry?
– Mam nadzieję, że w reprezentacji zagram jak najszybciej. Trener Beenhakker o mnie nie zapomniał, o czym świadczy fakt, że powołał mnie na razie na listę rezerwową. Dzwonili do mnie też trenerzy Kaczmarek i Nawałka, tak więc czekam spokojnie na swoją szansę.
– Czy przyjechali do Berlina przedstawiciele sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski, aby obserwować pana grę z wysokości trybun?
– Nie wiem nic na ten temat, na razie kontaktowałem się z nimi tylko telefonicznie.
– Ile czasu potrzebuje Łukasz Piszczek, aby stać się gwiazdą niemieckiej ekstraklasy?
– Gwiazdy są na niebie. Podchodzę do tego spokojnie, chcę w każdym meczu grać jak najlepiej i chcę pokazać, że zasługuję na grę od pierwszej minuty. Jeżeli tak będzie, to może spełni się moje marzenie i w przyszłości zagram w Manchesterze United (śmiech).
– Zdaje pan sobie sprawę, że Hertha Berlin nie jest klubem, który kreuje gwiazdy?
– Dlaczego? W środku pola grają Gilberto z Mineiro, którzy przecież są piłkarzami reprezentacji Brazylii, wcześniej grał Marcelinho. Nie patrzę pod tym kątem, czy Hertha mnie wykreuje – chcę uczyć się jak najlepiej grać w piłkę, a mam od kogo. Z Herthą wiąże mnie kontrakt do 2009 roku i chciałbym go wypełnić.
Dziękuję za rozmowę