Bardzo niewiele mówi się w mediach o Napoli. Drużyna Luciano Spallettiego znowu jest w czołówce ligi, lecz mało kto traktuje jej kandydaturę poważnie. W ostatnich latach Napoli kilkukrotnie walczyło o upragnione mistrzostwo Włoch. Niestety bezskutecznie. Dzisiaj kibice pod Wezuwiuszem znowu zaczynają wierzyć, że to jest ten sezon. I mają ku temu podstawy.
Przed spotkaniem 25. kolejki Serie A Napoli traci do liderującego Interu Mediolan zaledwie jeden punkt. „Nerazzurri” mają do rozegrania zaległy mecz. Ewentualne zwycięstwo drużyny z Neapolu w sobotnim starciu pozwoli jej zasiąść na fotelu lidera w wyścigu o scudetto.
Neapol czeka na upragniony triumf
Ciągle we wszystkim byłem drugi. Na 1500 drugi, z polskiego drugi, w nogę drugi, z zielnika drugi…
Cytatu kończyć nie będziemy, ale zgadza się. Prezydent Napoli, Aurelio de Laurentiis, oraz kibice klubu mogą czuć się niczym Adaś Miauczyński, bohater filmu „Nic śmiesznego” w reżyserii Marka Koterskiego. Od momentu przejęcia klubu przez włoskiego producenta filmowego nie może sięgnąć po najważniejsze trofeum. Kibice marzą o scudetto. Ostatni raz widziano je pod Wezuwiuszem w sezonie 1989/1990 i wydaje się, że to już najwyższy czas, by włożyć to trofeum do gabloty.
A wielokrotnie próbowali. Niestety, trafili na erę Juventusu, którego nie sposób było zepchnąć z tronu. Kiedy w końcu udało się to Interowi, Napoli było w kryzysie i nawet nie włączyło się do walki o mistrzostwo. Dzisiaj na półwyspie Apenińskim nikt nie stawiał go w roli faworyta do końcowego triumfu. W końcu tyle razy zawodziło.
Od momentu powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej na podium finiszowało siedmiokrotnie. Cztery wicemistrzostwa i trzy razy najniższy stopień podium. Zawsze czegoś brakowało. Kumulacja pecha nastąpiła w sezonie 2017/2018, kiedy to zdobycie 91 punktów nie dało mistrzostwa. Żaden inny wicemistrz nie był w stanie zdobyć takiej liczby punktów. Mało tego wielu mistrzów nie potrafiło tego dokonać!
Udało im się co prawda zdobyć trzy razy Puchar Włoch, sięgnęli również raz po Superpuchar kraju, ale co w związku z tym, skoro nadal czuli się tymi drugimi?
Znowu drugi. Całe życie ciągle drugi. Nawet jak gdzieś pierwszy byłem, czułem się jak drugi.
Piotr Zieliński liderem Napoli
Przed startem nowego sezonu mało kto spodziewał się, że Napoli tak odpali. Wszak dwa poprzednie sezony kończyło kolejno na siódmym oraz piątym miejscu. To zdecydowanie wynik poniżej potencjału klubu z Neapolu i prezydent doskonale to rozumiał. W związku z tym zdecydował się pożegnać Gennaro Gattuso i postawić na Luciano Spallettiego. Trenera, który w przeszłości z sukcesami prowadził AS Roma oraz rosyjski Zenit.
Ze Spallettim skontaktowałem się, gdy Gattuso zachorował. Na szczęście wyzdrowiał, ale sytuacja była jasna. Z Luciano mieliśmy kontakt od lat, on wie, jak zorganizować zespół, radził sobie z problemami w Romie i Interze. Aurelio De Laurentiis
Nowy trener kontynuował to, co robił jego poprzednik. Nie dokonał zbyt wielu zmian i wydaje się, że wyszło mu to na dobre. Piotr Zieliński nadal jest liderem zespołu. Reprezentant Polski występuje u Spallettiego na pozycji ofensywnego pomocnika i przynosi to wymierne korzyści dla zespołu. W obecnym sezonie Polak zanotował pięć bramek oraz tyle samo asyst w lidze włoskiej. Pod tym względem jest liderem klubowej klasyfikacji wraz z Lorenzo Insigne. Włoch może pochwalić się jednakowym dorobkiem.
Wpływ tej dwójki na grę Napoli jest ogromny. Obaj znajdują się w czołowej dziesiątce ligi w klasyfikacji kluczowych podań według statystyk Legaseriea.it. Reprezentant Polski ma ich na swoim koncie aż 40, podczas gdy Włoch zaliczył takowych 37.
Nie wiem, czy to mój najlepszy sezon, jesteśmy dopiero w połowie, jestem zadowolony z tego, co robimy. Spalletti daje nam świetne wskazówki, jest nauczycielem i musimy iść za nim do końca Piotr Zieliński dla Calcio Napoli
Siła kolektywu
Napoli pod wodzą Spallettiego ma wielu bohaterów. Statystyka strzelanych bramek rozkłada się na cały zespół. Bramki zdobywają obrońcy, pomocnicy oraz naturalnie napastnicy. Najlepszym strzelcem zespołu jest Dries Mertens z siedmioma trafieniami na koncie. Tuż za nim Victor Osimhen z sześcioma golami. Nigeryjczyk prawdopodobnie zdobyłby ich zdecydowanie więcej, gdyby nie uraz.
Pod koniec listopada Osimhen złamał kość jarzmową w starciu z Interem i wypadł z gry na prawie dwa miesiące. Miało to odzwierciedlenie w wynikach Napoli, które od nieobecności napastnika przegrało trzy z czterech spotkań w tym sezonie. W rezultacie zwycięsko wyszło jedynie trzykrotnie. W tych spotkaniach nie zagrał również Kalidou Koulibaly, który także zmagał się z urazem.
Trener Luciano Spalletti oczekuje na powrót swoich zawodników z Pucharu Narodów Afryki. Wspomniany Kalidou Koulibaly oraz Andre Zambo Anguissa to piłkarze wyjściowej jedenastki i ich brak był odczuwalny. Obaj zawodnicy prawdopodobnie wrócą do kadry meczowej już na sobotnie spotkanie z Interem.
💪 C A M P I O N E 🏆
🇸🇳 @kkoulibaly26 vince la Coppa d’Africa il @FootballSenegal 😍
Complimenti Kouli!!!#AFCON2021 pic.twitter.com/jiY3y29fuh
— Official SSC Napoli (@sscnapoli) February 6, 2022
W komentarzach pod klubowymi postami wielu sympatyków klubu z Neapolu wskazuje, że z „K2”, jak nazywany we Włoszech jest Koulibaly, Napoli będzie jeszcze mocniejsze. Sobotni mecz z Interem to doskonały test dla zespołu. Zwycięstwo z rywalem podrażnionym porażką w derbach otworzy im bramy do raju. Bramy, której od czasów Diego Maradony nie udało się przejść.