PKO Ekstraklasa nie zna pojęcia niemożliwe. W tym miejscu wszelkie zasady logiki, zdrowy układ, realny bieg wydarzeń oraz naturalna struktura wszechświata nie mają racji istnienia. Możemy to zaobserwować choćby na tegorocznych przykładach napastników Wisły Płock, bilansu Jagiellonii Białystok z czołówką czy spektakularnego zjazdu Czesława Michniewicza. Przedstawiamy zatem wcześniej skreślanych graczy, którzy teraz nadspodziewanie dobrze potrafią tę pokrętność wykorzystać.
Nasze zestawienie obejmuje ośmiu zawodników, których łączny dorobek w sezonie ligowym to aż 41 bramek i 9 asyst. Zupełnie szczerze, gwiazdkę z nieba temu, kto przewidziałby, że wymienione nazwiska tuż przed półmetkiem rozgrywek zdołają uzbierać przynajmniej 15 goli z ostatnimi podaniami, a co dopiero pół setki liczb do klasyfikacji kanadyjskiej.
Mateusz Mak
Jeden z wielu wygranych objęcia drużyny z Podkarpacia przez trenera Adama Majewskiego. Wreszcie widujemy regularne występy doświadczonego pomocnika i wreszcie podziwiamy tego często dotychczas mitycznie przebojowego i bezkompromisowego Mateusza Maka, którego wielki potencjał zawsze trudno było uwolnić. Nieznacznie wyższy z dwójki znanych bliźniaków rozgrywa swoją rundę życia, co dobitnie potwierdzają liczby: siedem goli i cztery asysty. Już w tym momencie, w połowie kampanii, skrzydłowy przebił swój łączny dorobek w klasyfikacji kanadyjskiej z zeszłego sezonu o 225%. A wydaje się, że mógł on nawet wycisnąć nieco więcej i to nie będzie zdecydowanie jeszcze ostatnie słowo beskidzianina. Po cichu 30-latek wyrasta nam nie tylko na gwiazdę Stali Mielec, lecz także całej ekstraklasy.
Mateusz Mak na półmetku sezonu ⤵️
✅ 17 spotkań
⚽ 7 goli
🅰️ 4 asystyJest potencjał na double-double, choć będzie trudno.
Ostatnim Polakiem, który wykręcił min. 10⚽ + 10 🅰️ był Mateusz Cetnarski (2014/15).
— Dawid Czemko (@dawidczemko_) December 3, 2021
Robert Dadok
Letni transfer Artura Płatka, który mogliśmy rozpatrywać w kategorii najdziwniejszych ruchów wewnątrz ligi ostatnich lat. Rezerwowy ostatniej utrzymanej ekipy w zeszłym sezonie nie wyglądał na papierze zbyt dobrze, szczególnie że nie najmłodszy już gracz nie przejawiał od dłuższego czasu odpowiednich umiejętności, a minimalne przebłyski. Przeciętny początek sezonu jedynie bardziej spotęgował falę drwin i krytyki zarówno pod adresatem zawodnika, jak i Górnika Zabrze. A jednak cierpliwość i wiara popłaciły. Słynny już wśród trójkolorowych kibiców „Dadinho” poczyna sobie coraz odważniej na prawej flance ekipy Jana Urbana. Do dynamicznego i aktywnego stylu gry 25-letni wahadłowy zaczął dokładać też liczby, zdobył swoją pierwszą bramkę na tym szczeblu, dorzucił trzy ostatnie podania i na teraz mało tego, że jest pewniakiem, to także ważnym elementem śląskiego zespołu.
Maciej Gajos
Masowo hejtowany lider środka pola gdańskiej Lechii ucisza wszystkich szyderców w wielkim stylu. Nie przesadzimy, uznając wychowanka Rakowa Częstochowa za bohatera najbardziej spektakularnej odbudowy wśród zawodników na przełomie sezonów. „Gajowy” swoją dyspozycją zaczął nawiązywać do złotych czasów w końcowym okresie pobytu w Jagiellonii Białystok czy początkowym w Lechu Poznań. Trzy bramki i jedna asysta są bilansem 30-latka, ale wraz z transferem Tomasza Kaczmarka na stanowisko pierwszego szkoleniowca urodzony w Blachowni gracz zaczął kwitnąć na Pomorzu jeszcze bardziej. Pech, że teraz zderzył się z kontuzją. Gdy jednak wróci silniejszy, z pewnością będzie mocnym punktem „Biało-zielonych” w walce o mistrzostwo kraju.
😶😶😶😶😶😶😶
Panie i Panowie – Maciej Gajos! 🕸⚽👏👏👏#LGDLEG 3:1 pic.twitter.com/XZgF3wwHdR
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) October 3, 2021
Piotr Wlazło
Negatywny bohater pamiętnej wymiany transferowej z udziałem Damiana Szymańskiego między Jagiellonią Białystok a Wisłą Płock. Trzy lata w pierwszej lidze pozwoliły się solidnie odbudować radomianinowi i trzeba przyznać, że wrócił wyżej mocniejszy. Kapitan Bruk-Betu Termaliki Nieciecza ma na swój zespół jeszcze większy wpływ, niż miało to miejsce przed uzyskaniem promocji do ekstraklasy. Potężny środkowy pomocnik jest absolutnym szefem w formacji defensywnej i płucami w kreowaniu akcji ofensywnych „Słoników”. Wlazło pewnie egzekwuje wiele uzyskiwanych obecnie „jedenastek”, a swoim doświadczeniem doskonale spaja szatnię „Pomarańczowych”, którzy dość często piłkarską jakość muszą zastępować właśnie charakterem. I spokojnie możemy wliczyć radomianina do najlepszych „szóstek” w naszej lidze podczas tej jesieni.
Adrian Łyszczarz
Były młodzieżowy reprezentant naszego kraju miał i być może nadal ma ogromne perspektywy na duże granie. Jednak jego notowania przez dwa ostatnie sezony spędzone w Śląsku Wrocław wyraźnie spadały i nie widać było światełka w tunelu. To pojawiło się dopiero teraz, po skończeniu wieku młodzieżowca. Łyszczarz, gdy dostaje szansę, to błyszczy, a mimo to wciąż rola 22-latka w drużynie Jacka Magiery w sezonie 2021/2022 bywa na razie epizodyczna.
Pierwszy ligowy występ z przynajmniej dwucyfrową liczbą minut w bieżącym sezonie to dwie zdobyte bramki w krótkim odstępie czasu. Następny mecz po wejściu z ławki i następna ważna bramka. Pięknie załadowane trafienie z rzutu wolnego w miniony piątek także było po niczym innym jak po zmianie w drugiej połowie starcia. Kibice WKS-u pytają: Co jeszcze musi zrobić Adrian Łyszczarz, aby grać od pierwszej minuty? W tym momencie w rubryce z jego nazwiskiem 93 minuty i cztery gole, a jednak tylko rola dżokera w zespole, który na pozycji numer dziesięć wcale nie ma takiego bogactwa.
"Nie do wiary, nie do wiary!" 😱
Adrian Łyszczarz swoim trafieniem zachwycił nie tylko komentatorów, ale i Was! Efekt? Gol 13. kolejki @_Ekstraklasa_ ! ⚽ pic.twitter.com/W9Pa7aHGNC
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 3, 2021
Bartosz Śpiączka
Przy awansie Górnika Łęczna do PKO Ekstraklasy musieliśmy oczekiwać, że Bartosz Śpiączka będzie ciągnął tę drużynę do celu w postaci utrzymania, ale nikt z nas nie sądził, że ten zdoła czynić to w tak dużym stopniu. 30-latek należy do tego kalibru ofensywnych odkryć jak w ubiegłym sezonie Mateusz Kuzimski. Wystarczy pół sytuacji, aby doświadczony napastnik zdobywał istotne gole i ciułał punkty dla „Dumy Lubelszczyzny”. Ostatnie kolejki niestety oznaczały absencję charyzmatycznego zawodnika i chociaż wydawała się to duża strata, bo kilka okazji nie udawało się zamienić na bramki, to na kim jak kim, ale na „Śpionie” w przodzie „Zielono-czarni” będą mogli wiosną polegać. Wiele drużyn, nawet z górnych rejonów tabeli, potrzebowałoby podobnego egzekutora, który strzelił dotąd sześć goli.
Łukasz Sekulski
Mówiliśmy o nietypowym transferze wewnątrzligowym, więc uwzględnić należy również ruch zewnątrzligowy pomiędzy dwoma różnymi polskimi klasami rozgrywkowymi. Wiele wskazywało na to, że 31-letni snajper, który zwyczajnie zawodził na zapleczu ekstraklasy w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego, raczej zejdzie jeszcze niżej, a ten sensacyjnie dostał ofertę życia powrotu do płockiej Wisły. Rodowity „Nafciarz” niespodziewanie zdążył zanotować sześć trafień (w tym dwa dublety) i asystę. Liczby imponują, lecz to nie musiał być sufit możliwości, popularny „Sekul” przez wielu kojarzony bywał z seryjnym marnowaniem stuprocentowych sytuacji i te nadal mu się zdarzają. Podkreślić należy jednak to, jak w Łukasza Sekulskiego wraz z przybyciem do domu wstąpił nowy duch i z jak dużą świeżością pogrywa sobie na szpicy niechciany niedawno choćby przez żadnego z klubowych średniaków piłkarz.
Karol Angielski
Po kilku nieudanych podejściach 25-latkowi w końcu udało się zaistnieć na boiskach ekstraklasy, podobnie jak paru innym podopiecznym Dariusza Banasika. Początkowo kielczanin występował na „dziewiątce” osamotniony, po słabszym spotkaniu w pierwszej jedenastce z przytupem wskoczył za niego Maurides, ale znaleziono jeszcze lepsze rozwiązanie w postaci duetu, które skutkuje tak imponującą passą zwycięstw beniaminka. Niebagatelne w tym znaczenie byłego napastnika m.in Piasta Gliwice, ten w ostatnim czasie rozstrzelał się jak szalony, u boku Brazylijczyka zdobył zresztą aż pięć bramek w sześciu spotkaniach i jest w tej chwili najlepszym polskim strzelcem elity wspólnie z Mateuszem Makiem, Piotrem Wlazłą i Łukaszem Zwolińskim.