Marzec był miesiącem szalenie interesującym, jeśli chodzi o Polską Ekstraklasę. Efektowne wzloty Wisły Kraków i Śląska Wrocław czy dramatyczne upadki Jagiellonii Białystok i Polonii Warszawa dodały kolorytu rodzimym rozgrywkom. Wybór najlepszego piłkarza miesiąca był niezwykle trudny, gdyż na to miano zasłużyło kilku zawodników. Ostatecznie redaktorzy iGola jako tego najlepszego wskazali pomocnika Śląska Wrocław, Sebastiana Milę.
Wybór był wyjątkowo trudny, gdyż w finałowej piątce pomocnik Śląska miał godnych siebie rywali. Patryk Małecki, Abdou Razack Traore, Arkadiusz Piech, Sebastian Mila i Przemysław Kaźmierczak spisywali się w marcu znakomicie, dzięki czemu ostateczne zwycięstwo jest wyjątkowo cenne. Do wyłonienia triumfatora potrzebna była jednak dogrywka, gdyż tyle samo głosów uzyskali dwaj pomocnicy Śląska – Sebastian Mila i Przemysław Kaźmierczak. Dodatkowe głosowanie wyłoniło jednak bohatera marca, którym został 28-letni Mila.

W marcu Mila wystąpił we wszystkich spotkaniach Śląska w pełnym wymiarze czasowym, a jego zespół był w tym czasie niepokonany. Dwa remisy oraz dwa zwycięstwa, w tym wyjazdowe z Legią Warszawa, świadczą o wysokiej formie podopiecznych Oresta Lenczyka. 28-latek strzelił też bramkę wyjątkowej urody, która przesądziła o zwycięstwie w Warszawie, a także asystował przy trafieniu Piotra Ćwielonga w spotkaniu z Lechią Gdańsk. Lepsze statystyki ma rywal Mili do tytułu piłkarza miesiąca i partner z boiska, Przemysław Kaźmierczak. Popularny „Kaz” strzelił trzy bramki i wszystkie były ozdobą spotkań Śląska, jednak wkład byłego piłkarza Valerengi Oslo czy Austrii Wiedeń w wyniki Śląska trudno przecenić.
Mila na boisku zawsze dawał z siebie wszystko, braki w grze defensywnej nadrabiał ambicją, walecznością i determinacją. Swojego czasu próbowano z niego zrobić lidera reprezentacji Polski, lecz ten eksperyment nie zdał egzaminu. Urodzony w Koszalinie piłkarz nie czuje się komfortowo w sytuacji, kiedy ciężar gry spoczywa tylko i wyłącznie na nim. Znacznie lepiej się prezentuje, kiedy obok siebie ma piłkarzy doświadczonych i równie uzdolnionych jak Tomasz Wieszczycki w Groclinie czy wspomniany Kaźmierczak. Dzięki temu nasz bohater miesiąca ma komfort psychiczny, gra na większym luzie, co dodaje mu skrzydeł, a wtedy zaraża swoich partnerów z boiska ogromnym sercem. Milę można z czystym sumieniem nazwać motorem napędowym Śląska lub sercem albo nawet całym układem krwionośnym tego zespołu. Dokładnie taką rolę pełnił w Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, w której debiutował na szczeblu Ekstraklasy. Zdaniem Bogusława Kaczmarka, który był architektem sprowadzenia wychowanka Bałtyku Koszalin do Dyskobolii w 2002 roku, pomocnik Śląska niewiele się zmienił w stosunku do tego, co prezentował za czasów zdobycia tytułu wicemistrzowskiego w tym klubie. – Rzeczywiście, to ja byłem architektem sprowadzenia Sebastiana do Grodziska. W pierwszym etapie przeskok Sebastiana był bardzo duży, ale jego przyjście to był początek wielkiej drużyny, która później grała z powodzeniem w europejskich pucharach. Na początku wchodził na kilka minut, ale po przyjściu Tomasza Wieszczyckiego, który stał się jego mentorem, wszedł na następny poziom inicjacji piłkarskiej. Dziś Sebastian się nie zmienił. Na pewno jest bogatszy o doświadczenia z Austrii i Norwegii, stał się też piłkarzem silniejszym fizycznie. Poza tym wrócił do formy z czasów gry w Grodzisku Wielkopolskim i przy wsparciu Kaźmierczaka stał się liderem Śląska Wrocław – opowiada Bogusław Kaczmarek.
Zdaniem wielu ekspertów, Mila mógł osiągnąć w futbolu znacznie więcej. W Grodzisku jego talent rozwijał się harmonijnie, a Tomasz Wieszczycki, który odgrywał rolę jego mentora, miał duży wpływ na jego postępy. Jednak wyjazd za granicę nieco ten rozwój zahamował. Trudno powiedzieć, w jakim momencie byłby obecnie wówczas pomocnik Śląska, gdyby sześć lat temu zdecydował się poczekać jeszcze przynajmniej rok. Wiemy jednak, że pobyt w Austrii i Norwegii nieco zahamował jego karierę. – To kwestia podjęcia właściwej decyzji. Często lepiej jest poczekać rok i przejść do dobrego markowego klubu, niż zrobić tak jak Sebastian, który poszedł za duże pieniądze do Austrii Wiedeń. Chciał wykorzystać swoje pięć minut w europejskich pucharach, piękna bramka strzelona Manchesterowi City wystawiła mu pewną legitymację i przepustkę. Za granicą przeszkodziła w pierwszej fazie bariera językowa i kłopoty z komunikacją, nie potrafił też się tam właściwie sprzedać. W młodym wieku trzeba dokonać właściwego wyboru, a żeby tak było, to nie można patrzeć na chwilowy zysk z transferu, tylko rozwijać się harmonijnie i krok po kroku osiągać kolejny stopień piłkarskiej inicjacji – mówi Kaczmarek.

Dziś wielu ekspertów uważa, że Śląsk ma najsilniejszą pomoc w kraju. Sebastian Mila i Przemysław Kaźmierczak tworzą zgrany duet w środku pola, a Waldemar Sobota, Dariusz Sztylka czy Piotr Ćwielong znakomicie uzupełniają środkową linię tej drużyny. Bohater marca uważa, że wkład Kaźmierczaka oraz innych partnerów z drużyny w wyniki Śląska jest nie do przecenienia. Jednocześnie 28-letni pomocnik twierdzi, że równie dobrze to „Kaz” mógłby otrzymać tę nagrodę, a on cieszyłby się z tego równie mocno. – Nawet jakbym przegrał z Przemkiem, to nic by się nie stało, byłbym równie zadowolony, gdyby jemu się udało zwyciężyć. Przemek to ważny element naszej drużyny i nie wyobrażam sobie, żeby linia pomocy Śląska mogła funkcjonować bez niego i myślę, że w najbliższym czasie otrzyma on powołanie do reprezentacji – twierdzi Sebastian Mila. Laureat nagrody miesiąca również zgadza się z twierdzeniem, że Śląsk dysponuje najlepszą linią pomocy w Ekstraklasie. – Nie chcę zapeszać, ale myślę, że tak właśnie jest. Liczę też na to, że dobrą dyspozycję nie tylko naszej dwójki czy formacji pomocy, ale także całej drużyny utrzymamy w kolejnych meczach.
Reprezentacja Polski wydaje się w zasięgu ręki nie tylko Kaźmierczaka, ale także Mili. Jednak mimo bardzo wysokiej dyspozycji, trener Smuda jak na razie nie widzi w nich piłkarzy, którzy mogliby przydać się w kadrze. Zdaniem Bogusława Kaczmarka powołania w końcu przyjdą i być może od razu do kadry trafi kilku zawodników Śląska. – Trener Smuda potrafi korzystać z działań grupowych, jak w przypadku trójki Piszczek – Błaszczykowski – Lewandowski. Być może tak samo będzie w przypadku piłkarzy Śląska, w którym są Mila, Kaźmierczak, być może do tej dwójki doskoczy Celeban. Mila jest na dobrej drodze, forma wciąż rośnie, choć to nie jest jeszcze ten Sebastian, który ciągnął grę w Dyskobolii od początku do końca.
Marzec już za nami, lecz wrocławianie kolejny miesiąc również zaczęli z wysokiego c. W roli głównej w meczu z Lechem Poznań znów wystąpił Sebastian Mila, więc można się spodziewać, że w kwietniu pomocnik Śląska znów będzie walczył o prestiżowe wyróżnienie w iGolu.