Piłkarz 20. kolejki Bundesligi


20 meczów w niemieckiej Bundeslidze już za nami. Bayern trzyma się mocno na szczycie tabeli, Borussia Dortmund ciuła punkt za punktem w nadziei na dogonienie gigantów z Bawarii, a gdzieś w tle swobodnie poczyna sobie Eintracht Frankfurt, który nie odda pozycji w pierwszej piątce za darmo. Dlaczego wspominamy o Eintrachcie? Bo właśnie z tego klubu, sensacji tegorocznych rozgrywek Bundesligi, wywodzi się piłkarz kolejki, Srdjan Lakić.


Udostępnij na Udostępnij na

Imię i nazwisko piłkarza brzmi niezwykle dźwięcznie, ale nie za nazwisko zostaje się przecież piłkarzem kolejki iGola. Chorwat urodzony na terenie niegdysiejszej Jugosławii zasłużył jednak na to wyróżnienie doskonałą grą w ostatnim spotkaniu, w którym nie tylko zdobył dwie bramki, ale i biegał za dwóch.

Właśnie tacy piłkarze najbardziej przyczyniają się do niespodziewanych sukcesów ekipy z Frankfurtu – nie drodzy, z nazwiskiem, wyrobioną marką, ale tacy, którzy potrafią błysnąć, kiedy trzeba, a w innych momentach wykazać się dobrą grą zespołową i sercem do walki. Tego nie brakuje nikomu z Eintrachtu, a już na pewno nie bohaterowi tego artykułu.

Droga Chorwata do wielkiego futbolu nie była jednak usłana różami. Zaczął grać w piłkę bardzo późno – dopiero w wieku 17 lat został juniorem Hajduka Split, w którym grał przez dwa lata, ostatecznie nie przebijając się do pierwszej drużyny. Z okazji skorzystał inny chorwacki klub, GOSK Dubrownik, w którym zawodnik spędził kolejne dwa lata, tym razem strzelając sporo bramek i wyrabiając sobie solidną markę na rodzimym podwórku.

Później było tylko lepiej – piłkarz przechodził do coraz to lepszych klubów w swoim kraju, nadal grając solidnie, zdobywając wiele bramek, a nawet tytuł króla strzelców. To nie mogło się skończyć inaczej jak garścią ofert z topowych klubów europejskich, nieprawdaż? Prawda, ale i tutaj Lakić nie miał łatwego życia. Gdy przechodził do Herthy Berlin w 2006 roku, miał świadomość, że będzie musiał walczyć o każdą cenną minutę spędzoną na boisku i nikt nic mu nie da za darmo.

Po nieudanym starcie w nowym otoczeniu oczywiste stało się, że napastnik nie zagrzeje na dłużej miejsca w Berlinie. Jego wypożyczenie do holenderskiego Heraclesa Almelo było czystą formalnością. W 28 meczach w Holandii zdobył siedem bramek, co uczyniło go drugim najlepszym strzelcem zespołu i dało szansę na lepsze jutro. Jego kolejnym przystankiem w piłkarskiej karierze było Kaiserslautern, w którym miał okazję grać więcej i odwdzięczał się za zaufanie trenera zdobywanymi bramkami.

Chorwacki snajper wyrobił sobie markę piłkarza bardzo nierównego, statystyki mówiły wiele – za słaby na Herthę Berlin, za dobry na Kaiserslautern… Kolejną szansę piłkarzowi dał jego obecny zespół, czyli VfL Wolfsburg. Felix Magath nie był jednak przekonany do jego umiejętności, co oznaczało kolejne wypożyczenia. Lakić grał więc dla Hoffenheim, a potem, aż do teraz, w Eintrachcie Frankfurt. Należy się spodziewać, że kilka występów w podobnym tonie powinno przybliżyć Lakicia do powrotu do Wolfsburga, ale czy to nastąpi? Trudno przewidzieć. Ten sezon jest bardzo dobry dla Eintrachtu, ale dla Lakicia, wyłączając ostatni świetny mecz, raczej przeciętny. Przebłyski są, ale jeśli Frankfurt ma się utrzymać w czubie tabeli, potrzeba wybuchu!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze