Kibic w dzisiejszym świecie nie ma zbyt łatwo w życiu, które nie jest usłane różami. To nieustanna walka o równe traktowanie, o postrzeganie fanatyków jako ludzi. Chcą oni przestać być kojarzeni z mianem stadionowego bydła, które szuka jedynie okazji do zrobienia rozróby i walki z policją. Jeden z nich, Anonimowy Fanatyk, jak nazwał się on w książce „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie” postanowił, że nadszedł czas, by zmienić postrzeganie większości polskich hooligans i ich nieco wybielić.
Co przeciętny czytelnik może wynieść z tak specyficznej książki? Jaka jest to lektura pod względem genologicznym i językowym? Czy warto ją zakupić choćby w formie prezentu dla zagorzałego kibica piłki nożnej? Jaki obraz polskiego fana futbolu możemy sobie narysować w swojej wyobraźni po przeczytaniu „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie”? Postaramy się wam, drodzy czytelnicy, odpowiedzieć na te pytania i rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące zakupienia tej publikacji od wydawnictwa Sine Qua Non.
O czym mówią „Fanatycy”?
Książka „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie” to opowieść pewnego kibica, który postanowił nie ujawniać swojego nazwiska. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ porusza on dość ciekawe i zarazem kontrowersyjne tematy. Pisze w tej książce o rzeczach, które mogłyby wywrócić polską scenę polityczną i medialną do góry nogami. Stąd łatwo się domyślić, że autor tej publikacji wolał się nie ujawniać. Najwyraźniej za samo życie wśród kiboli, jak nazywani są kibice przez media, i za udział w wielu awanturach między fanatykami już dostał nieraz za swoje.
Autor tej książki nie boi się poruszać tematów, których nie doszukalibyśmy się w mainstreamowych mediach czy na półkach w bibliotece. Podzielił on swoje dzieło na dziesięć obszernych rozdziałów, z których każdy opisuje inny aspekt życia fanatyków. Kibic w tej książce przedstawiony jest zupełnie inaczej niż w mediach czy przez polskie władze. Widzimy tu inną narrację oraz zupełnie odmienne spojrzenie na to środowisko.
Zrozumiałe jest to, jak autor chciał przedstawić swoich współziomków. Kibic szczególnie w latach 90., do których wracamy w tej książce, był synonimem najgorszych możliwych patologii. Choć paradoksalnie nie zawsze ludzie z szeroko rozumianej biedoty trafiali na trybuny. Fanatyk pokazuje, że w ich środowisku znajdowało się miejsce nawet dla osób z tzw. dobrego domu, po których nikt by się nie spodziewał zachowań zarezerwowanych dla hooligans.
W książce „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie” znajdziemy również wiele anegdot, wspomnień oraz szeroko pojętą retrospekcję. Autor za cel obrał sobie wręcz resocjalizację kibiców. Postanowił przybliżyć też czytelnikom pewne niewygodne fakty dotyczące policji znienawidzonej przez miłośników futbolu. Często na kartach „Fanatyków” dostrzec można opisy wydarzeń z komisariatów, gdzie policja wręcz wymuszała zeznania. Robili wprawdzie to, co do nich należy, ale często niestety przekraczając przepisy.
Jak książka została napisana?
Książka została podzielona na dziesięć rozdziałów. Poza pierwszym i ostatnim pozostałe zatytułowane są slangiem ulicznym, językiem, jakiego używa kibic. Widać to bardzo dobrze choćby na przykładzie rozdziału piątego, który jest zatytułowany „Zawsze i wszędzie…”. Jest to ewidentne nawiązanie do pewnej znanej stadionowej przyśpiewki dotyczącej znienawidzonej wśród kibiców służby mundurowej. Autor w tym rozdziale nie bał się poruszać trudnych tematów związanych z policją, używając przy tym bardzo mocnego języka.
Zresztą na kartach całej książki możemy dostrzec ten bardzo ostry język przepełniony wulgaryzmami. Niezwykle często zauważyć można wyrazy typu „k…”, „j…” i tym podobne. Jest to po części zrozumiałe, ponieważ tak mówi się w środowisku kibiców, ale również i na ulicy. Utarło się nawet stwierdzenie, że wulgaryzmami w mowie zastępujemy wręcz przecinki. Coś w tym jest, ponieważ kiedy idziemy ulicą lub gdy coś nam nie wyjdzie, gdzieś to słowo na „K” wymyka nam się z ust. Z całą pewnością pod tym względem nie zaliczymy tej książki do kanonu literatury pięknej, którą uczniowie przerabialiby na lekcjach w szkole.
W książce „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie” oprócz wulgaryzmów język opiera się na mowie potocznej kibiców, na ich slangu. Użycie takich wyrazów, jak: „kamionka”, „dziesiona”, „hałastra”, „ustawka” i wielu, wielu innych jest tu bardzo częste i adekwatne do środowiska. To pozwala czytelnikowi po części poczuć się tak, jakby był wśród tych fanatyków. Dzięki temu można wręcz znaleźć się w środku ustawki, walk na kamienie czy wreszcie na stadionie, śpiewając wraz z kibicami najsłynniejsze przyśpiewki poszczególnych klubów. Czytelnik przez to wchodzi w zupełnie inną rzeczywistość.
Razić w oczy może dość spora liczba błędów językowych czy też interpunkcyjnych. Normalnie coś takiego jak „może kibiców” zamiast „morze kibiców” jest niedopuszczalne we wzorcowym pisaniu. Tu oczywiście też, ale akurat można by to autorowi wybaczyć. Być może te błędy były spowodowane przez niedopatrzenie albo zostały użyte celowo, by oddać charakter kibiców, którzy raczej nie zwracają uwagi na błędy, tylko skupiają się na wspieraniu swojej drużyny.
Do jakiego gatunku tę książkę zaliczy czytelnik i kibic?
W pierwszej chwili trudno wskazać jednoznacznie, jaki gatunek literacki reprezentuje książka „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie”. Na pewno trzeba ją zaliczyć do kręgu literatury sportowej, ponieważ opisuje ona najbardziej medialną dyscyplinę – piłkę nożną. Umieszczając ją w kręgu literatury popularnej, też nie popełnimy jakiegoś wielkiego błędu. Bądź co bądź jest to książka podchodząca pod „tę trzecią”, jak nazywają literaturę popularną badacze.
No ale jaki to może być konkretnie gatunek? Lektura książki podpowiada, że to trochę literatura faktu, trochę autobiograficzna czy wreszcie szeroko pojmowane wspomnienia. Każde twierdzenie co do tych gatunków znajdzie tu rację bytu, ponieważ autor ujawnia część faktów ze swojego życia, oczywiście poza nazwiskiem. Możemy się domyślić w lekturze, że ma on około 40–45 lat, ponieważ pamięta mistrzostwa świata w Hiszpanii z 1982 roku.
To może podeprzeć twierdzenie o literaturze autobiograficznej. Literaturę faktu odkryjemy, gdy podczas czytania dowiadujemy się o tym, jak wyglądał kibicowski świat lat 90., a jak on wygląda teraz. Z kolei wspomnienia to nic innego jak retrospekcje autora, przypominanie sobie tego wszystkiego, co robił on wraz z kolegami z grupy kibicowskiej mniej więcej 20 lat temu.
Czy warto kupić książkę „Fanatycy. Futbol na śmierć i życie”?
To jest wręcz pytanie retoryczne. Oczywiście, że warto, ponieważ książki kształtują nasz pogląd na świat i zwiększają wiedzę. Ta wydawnictwa Sine Qua Non również zalicza się do tego grona. Szczególnie warto polecić ją tym, którzy nie znajdują się w środowisku kibiców. Pozwoli to na zrozumienie pewnych ich zachowań oraz na utarcie sobie na nowo poglądu o tych ludziach. Być może nawet dojdzie do tego, że wielu z czytelników dzięki tej lekturze zmieni swoje podejście do fanatyków futbolu.
Polecić ją można również młodszym kibicom, którzy mogli dopiero co wejść w szeregi ultrasów. Z pewnością pozwoli ona pojąć im, jak dzisiaj wygląda styl kibicowania na stadionach, jak zmieniał się on na przestrzeni dwóch dekad oraz da do zrozumienia, że warto słuchać się starszych: czy to rodziców, czy też starszych od siebie kibiców. Autor książki przywołuje doświadczonych fanatyków jako przykład tego, że oni pozwolą nauczyć się zasad panujących w tak zwanym młynie. Śmiało ta książka może posłużyć dla takiego młodego człowieka jako prezent pod choinkę, który możemy ocenić jako mocne osiem na dziesięć. Jesteśmy wręcz przekonani, że kibic, ale i zwykły czytelnik spoza środowiska będzie z tej lektury zadowolony.