Piłka nożna w obozach koncentracyjnych – namiastka normalnego (?) życia w fabrykach śmierci [WIĘCEJ NIŻ PIŁKA #7]


Piłka nożna w obozach koncentracyjnych odegrała istotną rolę w psychicznym przetrwaniu więźniów w miejscu śmierci milionów istnień

27 stycznia 2024 Piłka nożna w obozach koncentracyjnych – namiastka normalnego (?) życia w fabrykach śmierci [WIĘCEJ NIŻ PIŁKA #7]
piqsets.com

27 stycznia 1945 roku wyzwolono obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau. Żołnierze alianccy ujrzeli wtedy piekło na ziemi i ludzi, którzy bardziej byli duchami niż żywymi istotami. Ale czy spodziewali się dostrzec tam boisko do gry w piłkę nożną? Mało tego, w innym obozie, Gross-Rosen, powstała nawet liga obozowa. Jak to możliwe, że w takich miejscach więźniowie mogli grać w coś tak radosnego jak piłka nożna? O tym, jak wyglądała piłka nożna w obozach koncentracyjnych, opowiemy w artykule z cyklu „Więcej niż Piłka”.


Udostępnij na Udostępnij na

Nigdy wcześniej świat nie widział tak ohydnych zbrodni, jakie wielu narodom, w szczególności Żydom i Polakom, zafundowali Niemcy w obozach koncentracyjnych. Te straszne miejsca dziś są obiektami pamięci niechlubnej przeszłości. Wielu ludzi zapewne nie jest w stanie pojąć, jak w takim miejscu można było grać w piłkę nożną. A jednak miało to miejsce, dla więźniów mecze były nielicznymi momentami, w których mogli zapomnieć o kratach, głodzie, kominach… Z okazji 79. rocznicy wyzwolenia Auschwitz w streszczony sposób opiszemy rolę, jaką odgrywał sport, a konkretniej piłka nożna, w obozach koncentracyjnych.

Skąd wzięły się obozy koncentracyjne

Obóz koncentracyjny, w szerokiej definicji, było to miejsce specjalnie przystosowane do przetrzymywania określonych grup więźniów, którzy ze względów narodowościowych, rasowych, seksualnych lub politycznych zostali uznani za niebezpiecznych, szkodliwych lub nieprzydatnych. Na masową skalę zaczęto już je tworzyć w ZSRR za czasów Lenina. Natomiast u naszych zachodnich sąsiadów doszło do tego dekadę później po objęciu władzy przez Hitlera. 28 lutego 1933 roku zniesiono w państwie niemieckim wolność osobistą i ograniczono prawa obywatelskie. Ludzi uznanych za wrogów państwa z mocy decyzji policji można było osadzić na czas nieokreślony. Niedługo potem w Rzeszy utworzono pierwsze obozy koncentracyjne.

Jednak wybuch II wojny światowej znacznie rozszerzył rozumienie tego miejsca. Przestał on być wyłącznie miejscem odosobnienia, lecz stał się miejscem eksterminacji wszelkich wrogów klasowych oraz narodowościowych. Działo się to na dwa sposoby – więźniowie ginęli albo z powodu wycieńczenia nieludzką katorgą na rzecz wsparcia niemieckiej machiny wojennej, albo w natychmiastowych egzekucjach (głównie za pomocą komór gazowych). Na takie obozy jak w Auschwitz-Birkenau czy Treblince mówiono: obozy zagłady.

Piotr Drabik. Brama wjazdowa do Auschwitz i ten okrutny napis, który dziś zna każdy

Futbol dawał siłę do przeżycia w piekle na ziemi

Słuszne wydaje się zatem pytanie, jak w miejscu pełnym cierpień, głodu, śmierci można było w ogóle grać w piłkę nożną. Powodów było kilka. Po pierwsze, piłka nożna już w dwudziestoleciu międzywojennym stała się zjawiskiem masowym. Nie wymagała przy tym wielkich nakładów – do gry wystarczy przecież piłka, trochę miejsca do gry jako boisko oraz prowizoryczne bramki, no i ludzie. Dochodził też do tego czynnik socjologiczny. Kompletnie sobie dotąd obcy ludzie, którzy trafili do tego przeklętego miejsca, stawali się sobie nagle bliżsi, ponieważ mieli czynnik, który ich łączy niezależnie od narodowości – piłkę nożną. Bo futbol kojarzył się z radosną i swobodną atmosferą, która diametralnie kontrastowała z dołującą codziennością życia w obozie. Ten wzbudzający niezwykłe emocje sport zdecydował o tym, że więźniowie często sami potrzebowali psychicznej odskoczni. Aktywność fizyczna dodawała im również siły do walki o przetrwanie, a także pozwalała im zachować względną równowagę psychiczną.

Przerażające opisy świadków

A ta równowaga naprawdę była potrzebna. Według relacji Rona Jonesa, brytyjskiego piłkarza, boisko w Auschwitz znajdowało się blisko krematorium. – Gdy wiatr zawiał w naszą stronę, czuliśmy potworny smród. Doskonale wiedzieliśmy, że to palone ciała. Co mogliśmy jednak zrobić? – wspominał. Jeszcze straszniejszą relację przytoczył Tadeusz Borowski, także więzień w Auschwitz. W opowiadaniu „Ludzie, którzy szli” w przerażający sposób zobrazował działanie niemieckiej machiny śmierci podczas meczów.

– Raz stałem na bramce. Była niedziela, spory tłumek flegerów i podleczonych chorych otoczył boisko, ktoś po nim uganiał się za kimś i na pewno za piłką. Stałem na bramce — tyłem do rampy. Piłka poszła na aut i potoczyła się aż pod druty. Pobiegłem za nią. Podnosząc ją z ziemi, spojrzałem na rampę. Na rampę zajechał właśnie pociąg. Z towarowych wagonów poczęli wysiadać ludzie i szli w kierunku lasku. […] Wróciłem z piłką i wybiłem ją w pole. Przeszła od nogi do nogi i wróciła łukiem pod bramkę. Wybiłem ją na korner. Potoczyła się w trawę. Znów poszedłem po nią. I podnosząc z ziemi, znieruchomiałem: rampa była pusta. Nie pozostał na niej ani jeden człowiek z barwnego, letniego tłumu. Wagony też odjechały. Wróciłem z piłką i podałem na róg. Między jednym a drugim kornerem za moimi plecami zagazowano trzy tysiące ludzi.

Youtube.com

Piłka nożna w obozach koncentracyjnych przynosiła korzyści i więźniom, i strażnikom

Komendanci obozów zezwalali na taką oddolną inicjatywę względem meczów piłkarskich. Nie robili tego bynajmniej ze współczucia czy z poszanowania podstawowych praw człowieka. Czerpali z tego własne korzyści. Po pierwsze, futbol stanowił element rozrywkowy. Strażnicy po godzinach spędzonych na obserwowaniu wynędzniałych więźniów i ich mordowaniu chcieli doświadczyć czegoś weselszego(!). Z tego też powodu na wielu meczach zasiadali specjalnie przyjezdni oficerowie na przygotowywanych naprędce lożach honorowych, aby dla rozluźnienia od trwającej wojny obejrzeli sobie mecz piłki nożnej. Po drugie, wykorzystywano to dla elementów propagandowych. Gdy z wizytacją przyjeżdżali członkowie Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, obecność boiska do gry pokazywała, że nikt tu nie jest torturowany, a już tym bardziej zabijany.

Granie w piłkę przynosiło również samym osadzonym sportowcom pewne korzyści. Mieli lżejsze roboty oraz większe porcje żywieniowe. Zwykle wyżywienie obozowe składało się z kawałka chleba z margaryną, ohydnej półlitrowej kawy i litrowej zupy. Mało w tym było wartości odżywczej, co przy katorżniczej pracy w obozie przyczyniało się do powolnego wyniszczenia organizmu. Dlatego każda dodatkowa kaloria pozwalająca przeżyć była na wagę złota. Pomogły w tym także znowelizowane przepisy z 1942 roku, gdy zezwolono na przyjmowanie przez osadzonych paczek. Dzięki temu nadzorujący je więźniowie mogli przejmować prowiant dla potencjalnych piłkarzy.

W piłkę nożną grali w wielu obozach

Z tych wyżej wymienionych powodów piłka nożna w obozach koncentracyjnych stała się czymś powszechnym. Piłkarskie mecze rozgrywano w licznych obozach: Majdanek, Stutthof, Dachau. Nawet w Auschwitz, największym obozie zagłady. Tamtejszy dowódca kapo, Erich Gronke, zaproponował Polakom utworzenie zespołu i zmierzenie się z jego drużyną. W 1941 roku w debiutanckim meczu na terenie obozu polscy więźniowie pokonali niemieckich kapo 3:1. Jednym z zawodników Polski był Kazimierz Albin, osadzony w Auschwitz w 1940 roku za próbę ucieczki do Francji. Jak później pisał w swoich wspomnieniach, piłka nożna pozwalała rozładować stres codziennego życia w obozie, gra przeciwko wrogowi mobilizowała zaś więźniów do niepoddawania się przeciwnościom losu. Widzowie tłumnie zbierali się na rozgrywane mecze i dopingowali drużyny więzienne. Musieli przy tym być bardzo ostrożni, w końcu esesmani po zakończonym meczu zawsze mogli sięgnąć po karabiny i ukarać niesfornych kibiców.

W KL Gross-Rosen powstała nawet obozowa liga

Jednak żaden obóz nie może równać się z KL Gross-Rosen, w którym utworzono prawdziwe więźniarskie rozgrywki ligowe. Pomysł wyszedł od oficerów kapo, którzy byli traktowani przez komendantów lepiej od pozostałych więźniów. 10 kwietnia 1943 roku ogłoszono w gazetce obozowej pierwszy nabór do drużyn piłkarskich. Na początku były to zespoły z komand roboczych, co mieszało zespoły pod względem narodowościowym. Lecz z czasem władze obozu wyraziły zgodę na tworzenie drużyn narodowych. W 1944 roku w lagrze istniało kilkanaście drużyn, a cały obóz żył rozgrywanymi w niedzielę meczami. Wielkim zainteresowaniem cieszył się tamtejszy finał o puchar rozgrywek odbywający się latem 1944 roku, w którym to Polska zmierzyła się z Niemcami.

Jacques Lahitte. Kuchnia obozowa w Gross-Rosen, na którą wdrapywali się widzowie, aby obejrzeć mecz

Polska pokonała Niemców po raz pierwszy od 1939 roku

Miało to swój wydźwięk: okupowani mieli zmierzyć się z okupantami. Polacy zagrali w biało-czerwonych strojach dzięki przepisom obozowym dotyczącym strojów (czerwonym kolorem oznaczano więźniów politycznych). Jeden z zawodników tamtego spotkania, Czesław Skoraczyński, piłkarz, a następnie trener m.in. Wisły Kraków, w swoich wspomnieniach „Żywe numery”, tak zapamiętał atmosferę towarzyszącą tamtemu spotkaniu: – Od wielu tygodni cały obóz żył jedną sprawą – zapowiedzianym meczem piłkarskim Niemcy–Polska. Wszystkie nieszczęścia naszego codziennego życia zeszły na plan dalszy. […] Wreszcie nadszedł ustalony dzień meczu. W obozie wrzało jak w ulu, wszyscy mówili tylko o tym.

Polska zwyciężyła w finale 1:0 dzięki bramce Zdzisława Lewandowskiego. Okupowani, osłabieni od głodu Polacy pokonali swojego oprawcę. Według Skoraczyńskiego to był ważny moment dla więźniów. – Jedno można stwierdzić na pewno – zwycięstwo nasze dodało otuchy tym wszystkim, którym zaczynało jej brakować. A wnioskując z licznych wróżb typu: jeśli „nasi” wygrają, to przeżyjemy wszystkie obozy koncentracyjne, choćby ich jeszcze kilka przyszło nam odcierpieć – nadzieja zaświtała tysiącom więźniów, nie tylko narodowości polskiej. To nie spodobało się jednak esesmanom, którzy jeszcze tego samego wieczoru wymierzyli swoisty rewanż na polskiej drużynie. Jak opisywał w swojej książce Piotr Weiser, uzbrojeni w kije strażnicy weszli do bloku, w którym Polacy odpoczywali, i ich pobili. Po wymierzeniu kary oznajmili oni zawodnikom, że takie są konsekwencje wygranej.

Niemiec uścisnął rękę Żydowi na meczu w Hirschberg

Równie symboliczne wydarzenie miało miejsce na jesieni tego samego roku w meczu pomiędzy węgierskimi Żydami a załogą obozu pracy w Hirschberg (dziś Zielona Góra). Sam mecz zakończył się remisem 1:1, pamiętnym momentem była fenomenalna obrona rzutu karnego przez Ferenca Morosa, która miała swoje dalsze konsekwencje. Jednak najważniejszym momentem tamtego spotkania była sytuacja przed jego rozpoczęciem. Pomimo jasnej relacji kat – ofiara kapitanowie obydwu drużyn podali sobie ręce. Kogoś może to dziwić, jak Żyd mógł uścisnąć rękę Niemca, skoro przez tyle lat ten drugi nie pozwalał temu pierwszemu chodzić po tym samym chodniku. Znów się powtórzymy, ale ten argument ma istotne znaczenie. Dla większości osadzonych piłka nożna była namiastką normalności i ucieczką od ponurej rzeczywistości.

Na chwilę zapominano o tym, że na zewnątrz panuje wojna

Bo taka jest już piłka nożna. Niesamowite emocje, jakie przeżywamy w trakcie meczu, powodują, że zapominamy o tym, gdzie jesteśmy, i cieszymy się pięknem spotkania. A mówimy przecież o miejscu, w którym nie znano dnia ani godziny, gdy niemiecki strażnik zabije więźnia. Piłka nożna pozwalała na chwilę zapomnieć o tym, że na świecie panuje wojna, gdzie obie strony są wrogami.

Ferenc Moros zapłacił najwyższą cenę za obroniony rzut karny

Ale ten błogi stan trwał tylko chwilę, ponieważ pokonanie Niemców zawsze mogło zakończyć się tragicznymi konsekwencjami. Wspominaliśmy wyżej, co stało się po meczu w Gross-Rosen. W Hirschbergu tragiczny los spotkał bohatera tamtego spotkania, Ferenca Morosa. Kilka dni po meczu pracował akurat przy rozładowywaniu drewna. Nadzorujący pracę kapo krzyknął do ustawionego na strażnicy esesmana, że Węgier zamierza uciec, a ten bez zastanowienia zastrzelił bramkarza. Taka to była kara za obronę kluczowego rzutu karnego, który ośmieszył i odebrał Niemcom szansę na zwycięstwo.

Leo Goldstein ocalał, bo na meczu potrzebowali sędziego

Piłka nożna mimo przytoczonej tragicznej śmierci Morosa potrafiła uratować niektórym ludziom życie. Żywym dowodem na tę tezę jest Leo Goldstein, którego tylko znajomość zasad piłki nożnej uchroniła przed komorą gazową. Na kilka tygodni przed tym wydarzeniem do jego baraków wszedł niemiecki oficer, którego Goldstein kojarzył jako byłego członka niemieckiej drużyny narodowej piłki nożnej o imieniu Otto. Strażnik obozu zapytał się wtedy, czy ktoś z obecnych zaznajomiony jest z zasadami piłki nożnej. Po krótkiej ciszy Goldstein wymamrotał, że kiedyś przeczytał zasady gry. To właśnie ten strażnik kilka tygodni później wyciągnął Leo ze szponów niechybnej śmierci. Był on bowiem wtedy odpowiedzialny za organizowanie meczów w Auschwitz między strażnikami a żołnierzami. Do spotkania potrzebował już tylko sędziego, więc pomyślał o Goldsteinie.

Po wojnie został profesjonalnym sędzią FIFA

Sędzia amator stąpał przy tym po bardzo cienkiej linii. Przecież nie mówimy o człowieku, który znał się na sędziowaniu, tylko po prostu kiedyś przeczytał przepisy. Dlatego podczas sędziowania kolejnych meczów musiał uważać, aby nie narazić się na gniew żadnego z 22 graczy na boisku aż do momentu wyzwolenia obozu. Udało mu się. Po wojnie Goldstein wyjechał do Nowego Jorku, gdzie prowadził taksówki oraz sędziował mecze młodzieży w Bowery. Wspinał się przy tym po szczeblach sędziowskiego fachu w FIFA. W latach 1959-1967 był międzynarodowym sędzią i pojechał nawet na mistrzostwa świata 1962. Na turnieju był sędzią liniowym w meczach Węgry – Anglia oraz Chile – Włochy. Bill Shankly powiedział kiedyś, że piłka nożna to coś więcej niż sprawa życia i śmierci. Kto jak kto, ale Leo Goldstein pod tym zdaniem podpisałby się całym sercem.

***

Piłka nożna w obozach koncentracyjnych jest swoistym oksymoronem. W miejscu, w którym jakakolwiek radość ulatywała w momencie przekroczenia bram, granie w piłkę pozwalało choć na chwilę zapomnieć o tragizmie sytuacji. Piłka nożna pozwalała tym ludziom choć na chwilę poczuć, że nie zostali doszczętnie obdarci z człowieczeństwa. Dawała im nadzieję na lepsze jutro. Obyśmy nigdy więcej nie musieli oglądać podobnych obrazów.

Źródła:

[1]: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1543645,1,pilkarskie-mecze-w-auschwitz-sport-byl-jedyna-nadzieja-na-zbawienie.read

[2]: https://www.sport.pl/pilka/7,64946,26724693,strzelenie-gola-niemcom-nioslo-ze-soba-smiertelne-niebezpieczenstwo.html

[3]: Marlena Wyskok, Rola piłki nożnej w niewoli niemieckich obozów koncentracyjnych na podstawie wspomnień Polaków

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze