Po zremisowanym na wyjeździe 3:3 meczu z Węgrami przyszedł czas na następną kolejkę eliminacji. Tym razem w Warszawie, na stadionie Legii, „Biało-czerwoni” podejmowali Andorę. To także drugi raz, gdy Paulo Sousa poprowadził naszą reprezentację. Andora wydawała się mniej wymagającym przeciwnikiem i Polska nie powinna mieć problemów z jej pokonaniem. Tak się też stało. Niedzielny mecz to dzień pierwszego zwycięstwa Portugalczyka jako selekcjonera kadry. Nie musiał długo na to czekać w porównaniu ze swoimi poprzednikami. Dobry występ i okazałe zwycięstwo z Andorą było potrzebne, gdy w perspektywie jawi się starcie z Anglikami na Wembley. Wygrana podniosła morale po niedawnym remisie z Węgrami i lekkim niesmaku oraz niedosycie, jaki po nim pozostał.
Na konferencji prasowej selekcjoner Sousa zdradził, że w wyjściowym składzie zobaczymy Szczęsnego oraz Lewandowskiego. Pozostałe personalia owiane były tajemnicą.
Debiutant i napastnicy
Kolejny mecz, kolejny debiut młodego obrońcy. Po Michale Heliku przeciwko Andorze swój premierowy występ z orzełkiem na piersi zaliczył Kamil Piątkowski. To zaskoczenie, jednak nie takie duże, ponieważ wiele się o tym mówiło, a Andora okazała się najlepszym rywalem, aby słowa wcielić w życie. Gracz Rakowa zapisał się też na kartach historii swojego klubu, ponieważ jest drugim Polakiem (po Pawle Skrzypku), który grając w drużynie spod Jasnej Góry, zaliczył występ w reprezentacji.
TAAAAAK! 🔴🔵 Kamil Piątkowski zadebiutuje dziś w reprezentacji Polski w meczu z Andorą! https://t.co/sXkvOT1B4b
— Raków Częstochowa 🥇 (@Rakow1921) March 28, 2021
Selekcjoner od pierwszej minuty postawił na solidną siłę rażenia w ataku. Wyszliśmy z Lewandowskim, Milikiem i Piątkiem z przodu. W drugiej części gry z Węgrami to ustawienie dobrze funkcjonowało. Także i dziś miało tak być. Selekcjoner wiedział, że im szybciej zapewnimy sobie korzystny rezultat, tym wcześniej będzie mógł dać odpocząć niektórym zawodnikom, a innym szansę do gry.
Ciężka przeprawa
Od początku meczu „Biało-czerwoni” chcieli dominować. Niestety, nie było to wcale takie łatwe, ponieważ przeciwnicy stali bardzo gęsto i ciasno w obronie. Trudno było znaleźć jakąkolwiek lukę, aby posłać tam piłkę i przedrzeć się pod bramkę. Polska przegrywała futbolówkę z jednej na drugą stronę, ale Andora dobrze się przesuwała i utrzymywała szczelne ustawienie. Piłkarze z Andory chcieli wślizgami i zaczepkami wybić Polaków z rytmu. Po ich nastawieniu mogło się wydawać, że nie skończą tego meczu w pełnym składzie.
Aktywna była polska prawa strona, na której dryblingów próbował Kamil Jóźwiak, a wspierał go Bartosz Bereszyński. Po jednej z takich akcji skrzydłowy Derby County wywalczył rzut rożny, po którym bliski umieszczenia piłki w siatce był Krychowiak. To po akcjach „Józia” robiliśmy największe zagrożenie. Przewaga Polski była widoczna, ale niestety wszędzie, tylko nie na tablicy wyników. Wreszcie trochę spokoju wprowadził Robert Lewandowski, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego uderzył z pierwszej piłki i otworzył wynik meczu. Dla napastnika Bayernu Monachium był to kolejny gol w konfrontacji z Andorą. Naszych trzech snajperów najwięcej okazji do podwyższenia prowadzenia miało po dośrodkowaniach Jóźwiaka, który wyrastał na jedną z najjaśniejszych gwiazd tego wieczora.
1:0 do przerwy. Na pewniaku zbliżamy się do pierwszego zwycięstwa w eliminacjach z zawsze groźną Andorą. 👍
— Tomek Hatta (@Fyordung) March 28, 2021
Rozgrywający piłkę Lewandowski czy szarpiący po prawej flance Jóźwiak nie wystarczyli. W pierwszej odsłonie meczu nie graliśmy wybitnie, jednak prowadziliśmy. Wątłe 1:0 trzeba było przypieczętować po przerwie.
Polska grała, Andora faulowała
Po 15 minutach przerwy Paulo Sousa posłał do boju tych samych żołnierzy. Czas płynął, a my dalej prowadziliśmy tylko jedną bramką. Biorąc pod uwagę trudność rywala, to można uznać rezultat ten za średni. Sprawy w swoje ręce wziął kolejny raz Robert Lewandowski. Kto jak nie on! Z bliskiej odległości pokonał bramkarza rywali i oddalił wizję wyrównania przez przybyszy z Andory. Trzecie trafienie mógł dołożyć Krzysztof Piątek, ale piłka ostatecznie nie znalazła drogi do bramki.
Gdy prowadziliśmy już dwoma golami, selekcjoner posłał do boju Grosickiego, Płachetę i Dawidowicza. Dał także odpocząć Lewandowskiemu, którego zastąpił Karol Świderski. Dla napastnika PAOK-u był to pierwszy mecz w biało-czerwonej koszulce. O dziwo, żaden z reprezentantów Andory nie wyleciał z boiska przed czasem. Zdziwienie wynika z ich stylu gry, gdyż nie oszczędzali naszych zawodników, wielokrotnie ich obijając. Kolejnym debiutantem stał się zawodnik Pogoni Szczecin, Kacper Kozłowski. Spotkanie z Andorą zdecydowanie sprzyjało debiutom.
A jak już o nich mowa, to dobry mecz zaliczył debiutant Kamil Piątkowski. Jego można najobiektywniej ocenić, gdyż zagrał cały mecz. Niczym się nie wyróżniał, zarówno z tej pozytywnej, jak i negatywnej strony. Po prostu zagrał solidnie, nie przetrzymywał piłki. Zazwyczaj grał do najbliższego, ale to w zupełności wystarczało. Za rozgrywanie odpowiedzialni byli inni. Kolejny z żółtodziobów, czyli Świderski, w swoim debiutanckim meczu strzelił bramkę i podwyższył prowadzenie na 3:0.
90' KONIEC MECZU! Trzy gole, trzy punkty, walczymy dalej! 🇵🇱
Relacja 👉 https://t.co/sTMjsQjOCy
_________#POLAND 🇵🇱🇦🇩 3:0 pic.twitter.com/8lBmVnsd0Q— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) March 28, 2021
Ponownie zobaczyliśmy dwie twarze reprezentacji. W pierwszej połowie niemrawa, bez życia, niewykorzystująca okazji. W drugich 45 minutach wyglądało to już trochę lepiej. Pytanie, ile w tym naszych zasług, a ile tego, że Andorze nie starczyło sił na 90 minut? Jedno jest pewne – aby postawić się Anglikom, potrzeba 100 razy więcej zaangażowania i pracy niż w obu tych spotkaniach. Panowie, jeśli chcecie cokolwiek ugrać, to musicie się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności i możliwości. A przecież nieraz już udowadnialiście, że możecie…
Ale żygowiny ???
Co za skład? Co za ustawienie?
Krychowiaka trzecia liga.
Grosik z Płachetą koło siebie.
Trzech napastników?
Ja pier... co się dzieje?