Kamil Wilczek wraca do Piasta Gliwice. Napastnik po ponad sześciu latach ponownie zagra przy Okrzei. Ze swoim byłym klubem podpisał kontrakt do czerwca 2024 roku. Wiele wskazuje na to, że może on pomóc rozwiązać problemy „Piastunek” ze zdobywaniem bramek.
Dla urodzonego w Wodzisławiu Śląskim napastnika przełomowy był sezon 2014/2015. Zdobył 20 bramek w ekstraklasie, został królem strzelców i odebrał nagrodę dla najlepszego piłkarza ligi. Te sukcesy były przepustką do zagranicznych wojaży. Wybór padł na włoskie Carpi, grające wówczas w Serie A.
Eksplozja formy w Danii
Pobyt we Włoszech nie należał do udanych. Po pół roku Polak trafił do duńskiego Broendby Kopenhaga i tam pokazał nieprzeciętną łatwość zdobywania bramek. Strzelił dla tego klubu łącznie 92 gole w 163 meczach. Był to bilans, który w normalnych okolicznościach zapewniłby mu status legendy. Transfer do Turcji kibice duńskiego klubu z pewnością by zrozumieli, ale następny krok w karierze Wilczka przekreślił wszystko. Nasz rodak zdecydował się na przejście do FC Kopenhaga, czym wywołał olbrzymie i negatywne emocje.
Kamil Wilczek 🇵🇱 hizo doblete ante sus ex del Bröndby en el último partido de #Superliga 🇩🇰 anotando por segunda jornada consecutiva con el Copenhague.
El ariete polaco no está siendo titular pero aún así efectivo con 8 goles en 827 minutos#fcklive #sldkpic.twitter.com/eiow14Z2ML
— Eugenio González Aguilera (@Eugeniogonza2) April 15, 2021
Z drugim duńskim klubem nawet nie zbliżył się do wyczynów z poprzedniego pobytu w tym kraju. O przyczyny takiej sytuacji zapytaliśmy Toke Theilade – redaktora naczelnego strony kibiców Broendby:
– Wilczek został kupiony przez Stale Solbakkena, obecnego trenera reprezentacji Norwegii, jako gwiazda. Solbakken został zwolniony na początku zeszłego sezonu, a Wilczek stracił miejsce w wyjściowym składzie. Obecny trener Kopenhagi, Jess Thorup, wolał bardziej dynamicznych napastników i nie stawiał na Kamila. Co więcej, Wilczek był jednym z najlepiej opłacanych piłkarzy w kadrze, więc od pewnego czasu priorytet dla Kopenhagi stanowiło pozbycie się go, aby zrobić miejsce dla nowych graczy. Podsumowując, był za drogi i nie pasował do systemu.
Spisywał się w Kopenhadze przyzwoicie. Zaczął bardzo dobrze zeszły sezon, ale po tym, jak Solbakken został zwolniony, był głównie rezerwowym. Mimo to strzelał gola średnio co 140 minut, a to całkiem niezły wynik. Zdobył kilka ważnych bramek w ubiegłym sezonie, w tym jednego przeciwko FC Midtjylland i trzy przeciwko Broendby (w ciągu dwóch meczów), więc zdecydowanie strzelał dla Kopenhagi, kiedy miał szansę grać – zauważa Thelaide.
Przyczyny gorszej formy
Kibice Piasta mogą zastanawiać się nad przyczynami niepowodzenia Wilczka w drugim duńskim klubie. A zapewne jest ich kilka. Główną może być olbrzymia presja, jaką napastnik nałożył na siebie, przechodząc w szeregi największego wroga. Wiele wskazuje na to, że ruch ten wytworzył masę negatywnych emocji, których napastnik nie dźwignął. Nasz rozmówca zwraca również uwagę na inne czynniki:
– Wiele rzeczy było przeciwko niemu, ale biorąc pod uwagę jego poprzednie osiągnięcia w Danii i jego pensję, oczekiwano od niego więcej. Fakt, że nie zdobył tytułu z FC Kopenhaga, był również zawstydzający, biorąc pod uwagę, że podkreślił to jako główny powód przejścia do rywala. Wilczek całkowicie zrujnował swoją reputację w Danii. Był legendą klubu w Broendby, zanim dołączył do FC Kopenhaga, ale teraz jego reputacja w Broendby została zniszczona na zawsze, pomimo wszystkich zdobytych tam bramek. Ze względu na jego przeszłość fani Kopenhagi też go nie akceptowali, a on nigdy nie zrobił wystarczająco dużo na boisku, by zdobyć ich miłość lub szacunek. Więc niestety nie będzie go brakowało w żadnym z klubów, które reprezentował – kończy nasz ekspert.
Piłka nożna zawsze wiąże się z dużymi emocjami. Kibice nie akceptują pewnych zachowań i wymagają od piłkarzy identyfikacji z klubem i jego wartościami. Gdyby jednak w przypadku Wilczka nie kierować się emocjami, to wyszłoby na to, że jego zagraniczna kariera była całkiem udana.
– Jeśli jednak spojrzymy obiektywnie i usuniemy emocje kibiców, Wilczek zostanie zapamiętany jako jeden z największych napastników duńskiej Superligi w historii. Jest dziesiątym najlepszym strzelcem wszech czasów z 82 golami w 157 meczach, a jego występy na boisku, zwłaszcza dla Broendby, w którym również jest najlepszym strzelcem w historii, były po prostu niesamowite. Wilczek to także sympatyczna osoba, która naprawdę wydawała się dobrze czuć w Danii, co wiele osób doceniło – podsumowuje Thelaide.
Czy Wilczek będzie wzmocnieniem Piasta?
Całkiem niedawno Piast Gliwice zdobywał tytuł mistrza Polski. Dzisiejsza rzeczywistość jest dla klubu bardziej bolesna. Zawodnicy Waldemara Fornalika po rundzie jesiennej zajmują rozczarowującą 12. lokatę. W 19 rozegranych spotkaniach zdobyli zaledwie 26 bramek. Żadnemu z piłkarzy „Piastunek” nie udało się zastąpić Jakuba Świerczoka. Brak skutecznego napastnika to spory problem zespołu. Wystarczy wspomnieć, że najlepszym strzelcem Piasta z dorobkiem pięciu trafień był Patryk Sokołowski, czyli… defensywny pomocnik.
Kamil Wilczek wrócił do Piasta Gliwice! ✍️🔵🔴
Więcej ➡️ https://t.co/fCzsxsLWjs#JestemPiastem pic.twitter.com/gaOkQ0ydYF
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) January 31, 2022
Klub z Górnego Śląska nie ma nic do stracenia. Wilczek rozwiązał kontrakt z Kopenhagą, więc nie trzeba za niego płacić. Jego instynkt strzelecki nie podlega żadnej wątpliwości. Sprowadzenie byłego zawodnika jest ciekawym ruchem, który powinien dodać jakości naszej lidze. Warto przypomnieć, że jego klubowym kolegą będzie Rauno Sappinen, a więc kolejny bardzo bramkostrzelny zawodnik.
Wszystko jasne! 👕🔵🔴 pic.twitter.com/rdzveAONdU
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) February 1, 2022
– Za każdym razem, kiedy wracałem do Piasta, zespół był co najmniej poziom wyżej. Kiedy przychodziłem po raz pierwszy, Piast był w zupełnie innym miejscu. Teraz wracam po siedmiu latach gry za granicą i wyraźnie widać, że klub jest dużo wyżej i w ostatnich latach napisał naprawdę wielką historię, więc tym bardziej cieszę się, że wracam – powiedział Wilczek dla oficjalnej strony internetowej klubu.
Kibicom Piasta oraz obserwatorom naszej ligi pozostaje mieć nadzieję, że Wilczek choćby nawiąże swoją formą do występów w Broendby. Wtedy wszyscy będą zadowoleni, może z wyjątkiem ligowych bramkarzy.