Derby bez polotu. Piast Gliwice – Górnik Zabrze 0:0


Małe derby Śląska nie zachwyciły. Obecny mistrz Polski zremisował bezbramkowo z ekipą Górnika Zabrze

9 czerwca 2020 Derby bez polotu. Piast Gliwice – Górnik Zabrze 0:0
www.piast-gliwice.eu

W pierwszym spotkaniu po powrocie do gry obecni mistrzowie Polski roznieśli "Białą Gwiazdę". Dwie kolejki później na Stadion Miejski w Gliwicach zawitał rywal zza miedzy – Górnik Zabrze, który kilka dni wcześniej zremisował z Lechią i już niemal na pewno stracił szanse na miejsce w górnej ósemce. Gliwiczanie to najlepiej grająca u siebie drużyna w ekstraklasie, obie ekipy nie przegrały jeszcze meczu po przerwie spowodowanej pandemią.


Udostępnij na Udostępnij na

Wszystko zapowiadało emocjonujące starcie i faktycznie zawodnicy już od początku narzucili wysokie tempo. Oba zespoły musiały zgodzić się na pewne kompromisy w swoich jedenastkach. Nie zagrał lider drużyny z Gliwic, Jorge Felix, który zmaga się z kontuzją. Erik Janża zaś po obejrzeniu żółtego kartonika w meczu przeciwko Lechii był zmuszony pauzować i nie pojawił się na murawie podczas derbów.

Niekonsekwencja szkoleniowca

W obliczu pauzy, jaką odbyć musiał defensor Górnika Zabrze, trener Marcin Brosz zmuszony był szukać alternatywy na pozycję lewego obrońcy. W meczu z Lechią swoją szansę otrzymał Michał Koj, który w tym sezonie więcej czasu spędził na boiskach III ligi niż ekstraklasy. To właśnie jego spodziewaliśmy się ujrzeć w pierwszej jedenastce Górnika. Tymczasem trener zabrzan postawił na młodziutkiego Adriana Gryszkiewicza.

W poprzednim sezonie 20-latek był jednym z podstawowych zawodników „Trójkolorowych”, młody Polak stracił jednak miejsce w składzie na rzecz Janży. W obecnym Gryszkiewicz wystąpił zaledwie w kilku spotkaniach zabrzańskiej drużyny rezerw, a na boiskach ekstraklasy nie zobaczyliśmy go nawet przez minutę. Brosz zdecydował się jednak na wystawienie młodego Polaka w pierwszej jedenastce na mecz w Gliwicach.

Zmiany, jakich przed kilkoma dniami w Zabrzu dokonywał szkoleniowiec Górnika, odbiły się szerokim echem wśród fanów. Michał Koj, Szymon Matuszek oraz Kamil Zapolnik już od jakiegoś czasu prezentują bardzo przeciętny poziom. Wiadomo przecież, że ostatni z wymienionej trójki na pewno latem odejdzie z ekipy Górnika Zabrze. Kibice zarzucają trenerowi niestawianie na zawodników młodych, odejście od polityki, dzięki której klub po wielu latach znów zagrał w europejskich pucharach. Na ławce znajdowali się przecież David Kopacz czy właśnie Gryszkiewicz.

Chudy – bohater Górnika

W sezonie 2019/2020 słowacki golkiper nie raz miał okazję pokazać klasę. Czy to podczas meczu z Jagiellonią, czy nawet w poprzednim spotkaniu Górnika przeciwko Lechii. Dobra forma Chudego wielokrotnie „ratowała” punkty. Słowak już w Łodzi pokazał, że mimo przerwy nadal znajduje się w świetnej dyspozycji. Gdyby nie dobra postawa bramkarza, zabrzanie o górnej ósemce mogliby zapomnieć już w Łodzi.

Chudy podobnie spisywał się w Gliwicach. Piast naciskał od samego początku, często zamykał Górnika na ich własnej połowie, kreował akcje. Po kilkunastu minutach swoją skocznością mógł się popisać Piotr Parzyszek, który wzbił się w powietrze w polu karnym i oddał świetny strzał głową. Kiedy wszyscy już widzieli piłkę w siatce, Słowak popisał się fantastyczną interwencją.

Kilka chwil później Martin Konczkowski zakończył rajd mocnym uderzeniem po krótkim słupku i znów Martin Chudy popisał się refleksem. Choć po pierwszych 45 minutach mieliśmy bezbramkowy remis, to Piast dominował na boisku i był bliższy strzelenia bramki. Tylko świetna dyspozycja golkipera dała Górnikowi nadzieję na wywiezienie z Gliwic punktów.

Wciąż nieznana jest jednak przyszłość bramkarza. Jego kontrakt kończy się wraz z końcem czerwca. Zabrzanie muszą więc już niebawem rozpocząć próby negocjacji nowej umowy, na którą Słowak zdecydowanie zasłużył. Na takiego bramkarza jak Chudy ostrzyć sobie zęby może wiele zespołów, dlatego zdobycie podpisu Chudego z pewnością nie będzie prostym zadaniem.

Pakiet zmian

Drugą połowę lepiej rozpoczął Górnik, który zaczął naciskać na zespół gospodarzy. Chudy znów miał okazję, aby uratować swój zespół, ale tym razem piłkę w kierunku bramki skierował jeden z graczy z Zabrza. Po przerwie niezwykle słabo prezentował się Adrian Gryszkiewicz, który bardzo szybko zarobił „żółtko”.

Zobaczyliśmy nawet bramkę ze strony ekipy z Zabrza. Po drobnym zamieszaniu przed polem karnym Plach, naciskany przez Giakoumakisa, niecelnie piąstkował piłkę. Jesus Jimenez uderzył na bramkę Piasta, jednak nie trafił dobrze w piłkę. Ta trafiła wprost pod nogi Igora Angulo, a doświadczony snajper po prostu wturlał futbolówkę do bramki. Hiszpan znalazł się jednak na pozycji spalonej, dlatego w Gliwicach wciąż mieliśmy bezbramkowy remis.

Obie drużyny próbowały zagrozić bramce rywala dośrodkowaniami. Po nieuznanej bramce do ataku ruszył Piast. Widać, że podopieczni trenera Fornalika ćwiczyli pewne schematy. Co chwilę widzieliśmy akcje oskrzydlające na skraju pola karnego ze strony gliwiczan, zakończone wrzutką na głowę. Szczęśliwie dla Martina Chudego większość tych dośrodkowań była zbyt mocna, niedokładna.

Warto odnotować, że po raz pierwszy w tym sezonie pełne 90 minut rozegrał napastnik Piasta Gliwice Piotr Parzyszek. Nie zdołał jednak strzelić bramki. Końcówka spotkania to także mały „jubileusz” dla snajpera drugiej ze stron. Igor Angulo już od ponad 500 minut nie zdobył gola w meczu ekstraklasy.

Lider odjedzie Piastowi?

W pierwszej jedenastce Piasta Gliwice zabrakło Jorge Felixa, który zmaga się z urazem, którego nabawił się w Kielcach. W jego miejsce do składu wskoczył Patryk Tuszyński. Ten w Kielcach zaprezentował się z nie najlepszej strony, marnując jedną z bardzo dogodnych okazji. Mimo to właśnie na niego zdecydował się postawić Waldemar Fornalik.

Tuszyński przez większość meczu był jednak niewidoczny – udowodnił jedynie, że lider z Hiszpanii jest nie do zastąpienia. Na kilkanaście minut przed końcem Tuszyński opuścił murawę. Nieco lepiej zaprezentował się na boisku Kristopher Vida, który w drugiej połowie został zmieniony przez szkoleniowca Piasta. Dobrą zmianą okazało się podmienienie Manneha na Filipa Bainovicia.

Serb pojawił się na murawie na kwadrans przed końcem spotkania i od razu rozruszał grę Górnika Zabrze. Dał kilka dobrych podań, z jednego z nich nie skorzystał jednak Jesus Jimenez. Jeden z najskuteczniejszych zawodników obecnego sezonu ekstraklasy zachował się egoistycznie – zamiast poszukać partnerów w polu karnym uderzył niecelnie z ostrego kąta.

U graczy z Zabrza widać było niezadowolenie. Górnik stracił już niemalże wszelkie szanse na zajęcie miejsca w górnej ósemce. Przed zabrzanami ostatni mecz fazy zasadniczej przeciwko liderowi – Legii Warszawa. Humory po spotkaniu nie mogły także dopisywać graczom Piasta. Bezbramkowy remis oznacza, że Legia stanie przed doskonałą szansą, aby odskoczyć Piastowi przed końcem rundy zasadniczej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze