Peter Crouch – „dwa metry śmiechu” zawieszają buty na kołku


Wspominamy jednego z najbardziej barwnych piłkarzy w historii. Przed państwem Peter Crouch

12 lipca 2019 Peter Crouch – „dwa metry śmiechu” zawieszają buty na kołku

Peter Crouch to piłkarz jedyny w swoim rodzaju. Anglik był ewenementem zarówno na boisku, jak i jest poza nim. No właśnie, ewenementem na boisku był, gdyż zdecydował się zakończyć jakże barwną karierę. Karierę przepełnioną momentami zatrważającymi, zabawnymi, jak i słuchaniem obelg na swój temat. Najprawdopodobniej w futbolu nie będzie już drugiego takiego zawodnika jak "Crouchie".


Udostępnij na Udostępnij na

W artykule wspomnimy o momentach, z których najbardziej zapamiętamy dwumetrowego napastnika. Na podstawie jego przeżyć można stworzyć fantastyczny film będący absolutnym hitem. Książka już powstała. Ona też jest jedyna w swoim rodzaju. Idealnie opisuje, jaki jest Peter Crouch. Mistrz szydery, dwa metry dystansu do siebie, ale też wiele trudnych i dziwnych przeżyć. No i przede wszystkim mistrz grania głową!

„Crouchie” je swoje nachosy

Historia „O Crouchim, który je swoje nachosy” w Wielkiej Brytanii stała się wręcz kultowym memem i polem do szydery. Z tej okazji zaczęły powstawać specjalne banery czy koszulki, a social media wręcz kipiały na temat Petera Croucha. Chyba nikt tej historii nie przedstawi jak sam Peter Crouch. Tak więc oddajmy mu głos i zagłębmy się w jego opowieść:

– Jestem sobie w kinie i widzę, że do stoiska z jedzeniem stoi długa kolejka. Nie zamierzam się zniechęcać. Idę na sam przód tej kolejki, patrzę na kolesia stojącego za ladą i rzucam ostro: „nachosy”. Żadnego „proszę”, żadnego „przepraszam” pod adresem tych wszystkich głodnych ludzi, których po prostu ominąłem. Istnieje też wersja tej historii, w której za te nachosy nie płacę, ale co tam.

Gdy podano mi już przekąskę, odwracam się przodem do kolejki i tak stoję, beznamiętnie pakując do ust nachosa za nachosem. Gdzieś z tyłu kolejki ktoś pyta: „Crouchie, co ty wyprawiasz?”, na co ja odpowiadam: „Crouchie je swoje nachosy!”… Dostaję zdjęcia ludzi, którzy mają na koszulkach hasło „Crouchie je swoje nachosy”. Takie transparenty pojawiają się na stadionach. Nie ma tygodnia, żeby ktoś nie podesłał mi na Twitterze swojej fotki z nachosami i znaczącym uśmieszkiem – pisze w swojej biografii już były napastnik.

Gdybyś nie był piłkarzem, to byłbyś…

Prawiczkiem! Takiej odpowiedzi udzielił Peter Crouch jednemu z reporterów. Perfekcyjna riposta na pytanie dziennikarza oraz pokazanie, jak wielki dystans (dosłownie!) ma do siebie Brytyjczyk. Chyba nie ma drugiego takiego cytatu, który by tak idealnie oddawał postać byłego napastnika Liverpoolu czy Tottenhamu. Jednak w sieci można znaleźć równie genialny filmik!

Ogłoszenie transferu Croucha do Burnley zostało wykonane przez „The Clarets” we wręcz mistrzowski sposób. W postać napastnika wcielił się… robocik! Przedstawienie piłkarza jest fantastyczne, mimo że trwa tylko 40 sekund. Oczywiście miejscem akcji jest Barnfield Training Centre, ośrodek Burnley. Zobaczcie sami!

 

Taniec robota

Oczywiście filmik wykonany przez klub nawiązywał do słynnego „robota” wykonanego przez dwumetrowego napastnika. Jak opisuje sam zawodnik w swojej biografii, celebracja po bramce strzelonej Węgrom była w stu procentach instynktowna.

– Strzeliłem gola w meczu Anglii z Węgrami i pomyślałem sobie: tak, będzie robot! Nigdy wcześniej nie wykonywałem tego tańca w kontekście piłkarskim. Kilkakrotnie zdarzyło mi się to po pijaku, w tym podczas wielkiej imprezy wyprawionej przez Davida Beckhama w ramach przygotowań do tamtego mundialu. Reszta chłopaków z reprezentacji zrywała boki ze śmiechu: „Crouchie, musisz odstawić ten numer podczas meczu!”.

Nie sądziłem, że dane mi będzie grać, a nawet gdyby, to nie spodziewałem się strzelania goli, dlatego zgodziłem się w ten charakterystyczny, zbywający sposób, gdy uważamy, że coś nie ma szansy się wydarzyć: „Jasne, nie ma problemu”. No a potem wyszedłem na boisko, strzeliłem gola i to się po prostu stało. Dość szybko zacząłem tego tańca unikać. Wydawał mi się zbyt wykalkulowany, za bardzo się ze mną kojarzył – opowiada w swojej książce piłkarz.

Roy Keane na drodze

Jak twierdzi sam Peter Crouch w swojej biografii, spotkanie na drodze Roya Keana było jednym z najlepszych, choć zarazem brutalnych przeżyć w jego karierze. Peter w swojej książce opisuje, jak zmienił się po sytuacji z byłym piłkarzem Manchesteru United. Crouch jechał wtedy aston martinem z opuszczonymi szybami i muzyką speed garage lecącą z głośników. Oto, co o tym przeżyciu, mówi zawodnik:

– Zatrzymuję się na światłach i obok mnie staje Roy Keane. Wreszcie ktoś, kto mnie rozumie. Znakomity piłkarz, kapitan i podpora Manchesteru United w najlepszym okresie w historii klubu. Kłaniam się głową. Mrugam do niego. Celuję nawet palcem wskazującym i wydaję z siebie odgłos kliknięcia. Wszystko to ma wyrażać myśl: Co tam, Roy? Ty i ja, co? Ten sam poziom. Jedziemy na jednym wózku. Rywale i jednocześnie przyjaciele, którzy jak dotąd się nie spotkali. Co myślisz?

Keane spogląda w moją stronę. Zniesmaczenie na twarzy widzę przez przyciemniane okulary. Wygląda, jakby patrzył na coś, co właśnie wypadło z tylnej części ciała jego psa, Triggsa. Kręci głową, przenosi wzrok z powrotem przed siebie i patrzy na drogę. Zastygam w bezruchu, uśmiech schodzi z twarzy. Keane odjeżdża, nie spoglądając na mnie, a ja dalej stoję z zaciągniętym ręcznym i myślą: O mój Boże, stałem się jednym z tych frajerów. 

Gol z Galatasaray

27 września 2006 roku, Anfield Road. Liverpool na własnym boisku w fazie grupowej Ligi Mistrzów podejmuje tureckie Galatasaray. 52. minuta, wynik 2:0, Steve Finnan przedziera się prawym skrzydłem, po czym dośrodkowuje w pole karne.

Piłka trafia za plecy Petera Croucha, ten się odwraca, wygina ciało na wszystkie strony świata i pakuje futbolówkę do siatki z przewrotki. Dwumetrowy napastnik strzela najpiękniejszą bramkę w swojej dotychczasowej karierze. Obserwujący to z bliska Luis Garcia łapie się za głowę. Peter Crouch strzelił gola z przewrotki! Euforia na Anfield, Liverpool prowadzi już 3:0 z Galatasaray! Co prawda Turcy strzelili potem jeszcze dwie bramki, jednak „The Reds” dowieźli zwycięstwo 3:2.

Gol z Manchesterem City

Anglik twierdzi, że gol z Manchesterem City był najpiękniejszym w jego karierze. Wiele osób po zobaczeniu tej bramki uważa, że padła ona zupełnie przypadkowo, a napastnik Stoke chciał wrzucić piłkę w pole karne.

Nie ma się co dziwić takim teoriom. W końcu rzadko się zdarza, aby dwumetrowy zawodnik przyjął piłkę i uderzył ją zza pola karnego w taki sposób. Wszystko wyszło idealnie. Mierzony półwolej pod kątem ostrym znalazł drogę do siatki. Cały świat w szoku. Peter ponownie strzela piękną bramkę, jedną z najlepszych w historii futbolu. Wszystko w tej akcji zagrało wręcz perfekcyjnie.

Autor genialnej biografii

Książka jest oddaniem tego, jakim człowiekiem jest Peter. Genialna kopalnia anegdot i autoironii. Po przeczytaniu tej lektury odnosi się wrażenie, że została napisana przez genialnego komika. Otóż nie! Chociaż gdyby się nazwało „Crouchiego” piłkarskim komikiem, uznałby takie słowa za komplement.

Jego książka stała się absolutnym bestsellerem nie tylko w Wielkiej Brytanii. Po internecie krąży masa cytatów i anegdot z biografii piłkarza. Przy wielu opowieściach można się popłakać ze śmiechu, jednak nie brakuje też anegdot, z których można wyciągnąć wiele wniosków. Peter oprócz typowej szydery opisuje też, jak się zmieniał na przestrzeni lat i jest bardzo krytyczny wobec siebie. Oczywiście jak to „Crouchie” do krytyki dodaje nutę ironii i szydery.

Jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny Peter Crouch niestety ogłosił zakończenie kariery. Jak napisał sam piłkarz za pośrednictwem mediów społecznościowych, futbol jest dla niego piękną grą, która dała mu wszystko. Decyzja o zakończeniu kariery nie była dla niego łatwa, jednak po dłuższym namyśle stwierdził, że tak będzie najlepiej. Crouch ze swoim poczuciem humoru i wiedzą idealnie nadaje się, by zostać ekspertem telewizyjnym. Miejmy nadzieję, że Peter zostanie przy piłce i wciąż będzie się udzielał w świecie mediów. Będziemy za tobą tęsknić, „Crouchie”!

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze