Personifikacja „Koniczynek”. Panathinaikos wraca do żywych


Utytułowany klub wreszcie wychodzi na prostą

18 października 2022 Personifikacja „Koniczynek”. Panathinaikos wraca do żywych
to10.gr

Nie ma na świecie drugiego zagranicznego klubu, który tak wiele zawdzięcza Polakom. Panathinaikos zwłaszcza w pamięci poprzedniego pokolenia jawi się jako polski klub. Sukcesy w roli szkoleniowca odnosili tutaj śp. Kazimierz Górski czy Jacek Gmoch. Absolutną legendą nie tylko zespołu, ale całej ligi greckiej jest Krzysztof Warzycha. Wiele lat w Atenach spędzili również Józef Wandzik, Emmanuel Olisadebe, a wpadkę z dopingiem zaliczył Jakub Wawrzyniak. W pewnym momencie klub znalazł się o krok od bankructwa – dzisiaj kolos wreszcie staje na nogi.


Udostępnij na Udostępnij na

Panathinaikos Ateny już w poprzednim sezonie sięgnął po Puchar Grecji. W obecnej kampanii „Koniczynki” mają ochotę na znacznie więcej. Cel jest jeden – odzyskać tron mistrza Grecji, na którym ostatni raz zasiadali w sezonie 2009/2010. Początek sezonu pokazuje, że Panathinaikos stać na wiele. W dotychczas rozegranych ośmiu spotkaniach ligi greckiej klub zanotował komplet zwycięstw.

Misja ratunkowa

Problemy organizacyjne w greckich klubach nie są niczym nowym. Nie inaczej sytuacja wyglądała w Panathinaikosie, który zarządzany był wówczas przez grupę biznesmenów, których do klubu sprowadził Giannis Vardinogiannis. Pod presją kibiców właściciele zainwestowali spore pieniądze w transfery – i tak do klubu trafił mistrz świata z 2002 roku Gilberto Silva, a także zdobywca pucharu Ligi Mistrzów – Djibril Cisse.

Pokaźne inwestycje zbiegły się z kryzysem ekonomicznym w kraju. Biznesmeni, mimo satysfakcjonujących rezultatów klubu, postanowili się wycofać. Długi klubu narastały w zastraszającym tempie. W 2012 roku władzę nad klubem przejął Giannis Alafouzos, grecki biznesmen. W maju Alafouzos ogłosił swój plan utworzenia publicznej spółki piłkarskiej. Spółka miała zarządzać klubem poprzez odebranie większości akcji posiadanych przez rodzinę Vardinogiannis oraz rejestrację członków.

Niemniej jednak długi nie malały, a wręcz rosły. Było to pokłosie braku doświadczenia biznesmena w prowadzeniu klubu. Wyniki były przyzwoite, bo Panathinaikos zasiadał na podium, aczkolwiek problemem wciąż były pieniądze. Zobowiązania wobec piłkarzy narastały z każdym miesiącem, a klub funkcjonował według prostego schematu – sprzedać kogo się da, by utrzymać klub na powierzchni.

W pewnym momencie wydawało się, że sytuacja jest nie do odratowania. Władze ligi greckiej karały klub kolejnymi ujemnymi punktami, UEFA wykluczyła Panathinaikos z europejskich pucharów na trzy sezony. Nie było epiki, nie było liryki – był dramat. Nawet prezydent klubu myślał o ucieczce z tonącego okrętu. Wygląda na to, że zmienił swój punkt widzenia i klub zmierza ku lepszemu.

– Panathinaikos zwiększa budżet do 20 milionów euro, dług jest spłacany, a warunki finansowe wewnątrz organizacji są idealne. W najbliższy poniedziałek Rada Ateńska zatwierdzi aukcję naszego nowego stadionu w Votanikos, słynnym starożytnym miejscu w naszej stolicy. Oznacza to, że w 2026 roku przenosimy się z Leoforos na luksusowy stadion z kilkoma obiektami i zyskiem dla zespołu – mówi Labros Garaganis, grecki dziennikarz doskonale zorientowany w sprawach Panathinaikosu.

Panathinaikos pragnie mistrzostwa Grecji

Od lipca 2021 roku szkoleniowcem zespołu jest Ivan Jovanović. Serba doskonale znają polscy kibice, to on prowadził APOEL Nikozja w pamiętnym dwumeczu przeciwko Wiśle Kraków w sezonie 2011/2012. Później prowadził jeszcze Al-Nasr SC, klub ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, oraz reprezentację tego kraju.

W poprzednim sezonie po 26 kolejkach Panathinaikos zajął nieco rozczarowujące piąte miejsce w lidze greckiej. Na ich szczęście w Grecji rozgrywane są jeszcze play-offy. Tam „Koniczynki” pokazały, na co je stać, w dziesięciu spotkaniach przegrali tylko raz i potrafili dwukrotnie pokonać Olympiakos, przynosząc im dwie z trzech porażek w sezonie. Niestety wystarczyło to zaledwie na czwartą lokatę na koniec sezonu, aczkolwiek pozwoliło klubowi powrócić do europejskich pucharów.

Panathinaikos przed obecnym sezonem wyczuł szansę na włączenie się do walki o mistrzostwo. Pomóc w osiągnięciu celu mają zawodnicy sprowadzeni w letnim okienku transferowym. Reprezentanci Słowenii – Andraz Sporar, Adam Gnezda Cerin i występujący niedawno w Legii Warszawa Benjamin Verbić. Do tego reprezentant Islandii Hordur Magnusson i brazylijska gwiazda występująca w przeszłości w Szachtarze Donieck i Evertonie – Bernard.

Niekwestionowaną gwiazdą zespołu jest jednak Aitor – wychowanek FC Barcelona, który w siedmiu spotkaniach zdobył osiem bramek, do których dołożył dwie asysty. – Po niedzielnym meczu z Lamią Panathinaikos i Aitor omówią warunki ewentualnego nowego kontraktu. Dla klubu ważne jest, aby podpisać nową umowę, ponieważ jego kontrakt kończy się w czerwcu 2023 roku – mówi Labros Garaganis.

Wykorzystać słabość rywali

Olympiakos to najbardziej utytułowany klub w Grecji. Dominacja drużyny z Pireusu jest wręcz niebywała. W poprzednim sezonie również nie mieli konkurencji – zdobyli mistrzostwo z przewagą aż 19 punktów nad wicemistrzem. W tym sezonie kibice Olympiakosu nie mają powodów do dumy. Klub w żenujący sposób odpadł z kwalifikacji do Ligi Mistrzów, trafił do fazy grupowej Ligi Europy, pokonując Slovana Bratysława i Apollon Limassol w serii jedenastek. A gdyby tego było mało, zbiera baty od każdego kolejnego rywala.

James Rodriguez po nieudanej przygodzie z Al-Rayyan, Marcelo, który wreszcie opuścił Real Madryt, dodatkowo tacy zawodnicy jak Cedric Bakambu, Sime Vrsaljko, Konrad de la Fuente, Diadie Samassekou – latem Olympiakos dokonał 28 transferów. – Myślę, że zmiany w zarządzie i współwłasność z Nottingham Forest to ważne powody. Prezydencja OSFP chce bardziej dbać o Forest pomimo wspomnianych transferów. Marcelo i James to oczywiście świetni gracze ze świetnymi umiejętnościami, ale w tym momencie szczególnie Marcelo jest u schyłku swojej kariery – komentuje Labros Garaganis.

Swoje problemy ma również AEK Ateny, w którym nasz ekspert upatruje głównego rywala w walce o mistrzostwo Grecji, oraz PAOK Saloniki. Wyśmienity początek sezonu pozwala kibicom Panathinaikosu marzyć. Marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia i dobra postawa na boisku udowadnia, że legendarny klub powoli wraca na szczyt. I bardzo dobrze, wszyscy Grecy życzyliby sobie powrotu do czasów, kiedy greckie kluby potrafiły walczyć w europejskich pucharach. Powrót tak utytułowanego klubu do życia cieszy – szczególnie tych, którzy jeszcze pamiętają wielkie sukcesy Panathinaikosu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze