Paweł Cibicki i jego początki w ekstraklasie. Czy to recepta na problemy Pogoni?


Oceniamy początki Pawła Cibickiego w Polsce

8 marca 2020 Paweł Cibicki i jego początki w ekstraklasie. Czy to recepta na problemy Pogoni?
Łukasz Sobala / Press Focus

Parę lat temu mówiono o nim, że może zagrać w reprezentacji Polski. W tym roku żartobliwie można powiedzieć, że częściowo „karma wróciła”. Bo mimo że wcześniej wybrał Szwecję, to ostatecznie trafił do Polski. Obecnie jest zawodnikiem Pogoni Szczecin w polskiej ekstraklasie. W przeszłości zdobywał mistrzostwo Szwecji, a teraz musi odbudować swoją karierę w ojczyźnie swoich rodziców. Czy Paweł Cibicki może być jednym z czołowych zawodników ekstraklasy? Oceniamy pierwszy kontakt zawodnika „Portowców” z PKO Ekstraklasą.


Udostępnij na Udostępnij na

Przy okazji tego wzmocnienia Pogoni Szczecin na pewno do świadomości większości kibiców wrócił Paweł Cibicki. Był to jeden z nielicznych piłkarzy szwedzkiej ligi, jakich może kojarzyć polski kibic. Wszystko za sprawą wydarzeń sprzed ponad sześciu lat, kiedy był on członkiem młodzieżowej reprezentacji Polski. Zawodnik urodzony w Szwecji miał problemy z integracją w zespole Marcina Dorny. Po namowach szwedzkich selekcjonerów zdecydował się na reprezentowanie kraju, w którym się urodził.

Od tego czasu sprawa gry dla Polski upadła, a sam zawodnik rozwijał się i szykował się powoli do transferu zagranicznego. Niestety w jego przypadku gra poza Skandynawią nie przyniosła sukcesu, a lewonożny piłkarz kariery zagranicznej nie zrobił. Czy ekipa „Portowców” będzie dla niego nowym rajem na ziemi? Jak prezentuje się ogólnie w pierwszych meczach w polskiej lidze?

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Zanim przeanalizujemy jego obecną formę w polskiej lidze, musimy uświadomić polskim kibicom, jakiej klasy zawodnika sprowadziła Pogoń. Niestety jego ostatni okres nie należał do wybitnych, bo grał mało. Ale to nie oznacza, że kolejny polski klub sprowadził jakiegoś bezwartościowego gracza z zagranicy. Piłkarskie nauki zaczynał w Nydal IF, ale stamtąd dość szybko trafił do Malmö FF, które jest jednym z bardziej znanych klubów ze Szwecji. Już w swoim pierwszym seniorskim sezonie zdobył mistrzostwo kraju, ale akurat więcej włożył od siebie w tytuł wywalczony rok później. Mimo sukcesu i przyzwoitych liczb trafił na wypożyczenie do Jönköpingu, gdzie też wyglądał dobrze. W 2017 roku dostał już trzeci złoty medal za wygranie Allsvenskan, ale wtedy grał tylko przez połowę sezonu. Latem został wykupiony przez Leeds United.

W angielskiej drużynie musiał długo czekać na debiut. Dopiero w grudniu udało mu się pojawić na boisku w meczu z QPR. W nim Paweł Cibicki zaliczył asystę, wyglądał przyzwoicie, więc zagrał także w następnym spotkaniu z Norwich. W tym pojedynku też zaliczył ostatnie podanie i to bardzo ważne, bo dzięki niemu Leeds wygrało 1:0. Do końca stycznia był brany pod uwagę przez trenera, ale już ani nie błyszczał na boisku, ani nie zgarniał żadnych liczb. Przez to jego pozycja w drużynie mocno spadła, co poskutkowało wypożyczeniem do Molde latem 2018 roku. W Norwegii dostawał dużo minut i wrócił do rytmu meczowego. Nie podbił tamtejszej ligi, ale za to częściowo pomógł swojemu tymczasowemu klubowi w zdobyciu wicemistrzostwa.

W tym czasie w Anglii pojawił się nowy trener Marcelo Bielsa, który nie skreślał nikogo, kto wcześniej się sparzył w ekipie „Pawi”. Dobrym przykładem tutaj jest Mateusz Klich, który po otrzymaniu szansy od argentyńskiego szkoleniowca wykorzystał ją i dzisiaj jest ważnym elementem Leeds. Gorzej było z reprezentantem Szwecji, który ponownie trafił na wypożyczenie. Tym razem do Elfsborga, więc oznaczało to powrót do Szwecji. Pół roku w Allsvenskan było ponownie dobrym czasem dla niego, ale jego limit szans na Wyspach został wyczerpany. Dlatego właśnie z początkiem sezonu 2019/2020 trafił na wypożyczenie do Den Haag, które było pomyłką. 26-latek w zasadzie nie zaistniał w Holandii. Zimą 2020 roku udało się uwolnić od Leeds i Paweł Cibicki trafił do Polski.

Paweł Cibicki z ostatnią szansą

Do tej pory Paweł Cibicki nie grał dobrze poza Skandynawią. Wszystko mogło mieć związek z tym, że grając w Szwecji, miał blisko siebie rodzinę. Też inaczej się czuł, grając na własnym podwórku, gdzie wyrobił już sobie uznaną markę. W Anglii w Championship było niepowodzenie. W Holandii w Eredivisie wielu piłkarzy potrafiło się odrodzić, ale nie on. Polska to ostatnia szansa dla 26-latka. Jest w optymalnym wieku, żeby wkroczyć na wyżyny swoich umiejętności i udowodnić swoją wartość poza Szwecją. Po pierwszych pięciu meczach w Polsce wygląda dobrze.

W przeszłości pojawiało się kilku zawodników mających umiejętności na podobnym poziomie. Z grupy tych starszych – licząc tych po 30. roku życia – nie wszystkim chciało się jeszcze grać w ekstraklasie. Ala akurat przypadek 26-latka jest trochę inny, bo on jeszcze nie zwojował nic poza Szwecją. Jest cały czas w optymalnym wieku i jak pokazały jego występy w Allsvenskan, jest w nim potencjał na pokazanie czegoś więcej w PKO Ekstraklasie. O odczucia na temat transferu „Portowców” zapytaliśmy Daniela Trzepacza z Pogonsportnet.pl: – Moje odczucia były pozytywne, bo to ciekawe nazwisko jak na warunki PKO Ekstraklasy. Pozostawała jednak niepewność, bo ostatnie zimowe ruchy Pogoni nie sprawdzały się z wysoką skutecznością. Nazwisko i historia piłkarza pozwalały jednak myśleć o tym, że będzie on wartościowym dla Pogoni piłkarzem.

Przez to, że w Den Haag Paweł Cibicki nie grał za wiele (116 minut na boiskach Eredivisie), potrzebne było odpowiednie przygotowanie zawodnika do powrotu do gry na najwyższych obrotach. Dlatego początkowo Kosta Runjaic starał się nie eksploatować mocno nowego nabytku. 26-latek zagrał w pięciu ostatnich meczach, ale dopiero przeciwko Jagiellonii w pełnym wymiarze czasu. Do tej pory występował odpowiednio przez 45, 30, 78 i 45 minut. Widać było po nim, że z meczu na mecz się rozkręca. Jest w nim sporo ochoty do gry, ale jeszcze zdarza mu się popełniać błędy. Sam też stara się grać „do przodu” i oddaje dużo strzałów. Mimo szukania odpowiedniej dyspozycji nowemu zawodnikowi Pogoni udało się już zdobyć trzy gole. Za to docenili go kibice.

Jestem przekonany, że Cibicki pokazał do tej pory około 50% swoich możliwości. On sam mówi, że jeszcze nie jest gotowy do gry na pełnych obrotach przez 90 minut. Z meczu na mecz wygląda lepiej pod względem fizycznym i wydaje mi się, że dopiero w okolicach kwietnia zobaczymy w pełni gotowego do gry piłkarza. Trzeba pamiętać, jak trudny okres ma on za sobą. Same treningi to nie jest to samo co gra w meczach ligowych i potrzeba było mu tej regularności – dodaje Trzepacz.

Cibicki receptą na poprawę skuteczności ofensywy?

Po transferze Adama Buksy do New England Revolution pojawił się problem w Szczecinie. Pogoń straciła kluczowego snajpera, który nawet był monitorowany przez sztab reprezentacji Polski. To też pokazuje, jakiego kalibru zawodnik opuścił „Portowców”. Kosta Runjaic miał duży problem, kto mógłby go zastąpić. Zimą w klubie nie pojawił się żaden nominalny napastnik, a pierwotnie zadanie zastąpienia Buksy otrzymał Michalis Manias. Grek niestety kompletnie zawodzi, bo w dziesięciu meczach tego sezonu jeszcze ani razu nie zapisał się na liście strzelców. Drugą opcją mógłby być Soufian Benyamina, ale on nie cieszy się zbyt dużym zaufaniem trenera. A nawet jak otrzymuje szansę na grę, to nie wykorzystuje okazji do poprawienia swojej sytuacji.

Najlepszym rozwiązaniem wydaje się wystawienie na szpicy nowego nabytku. Paweł Cibicki w przeszłości grywał jako napastnik. W zespole Malmö U-21 sięgnął po koronę króla strzelców rozgrywek młodzieżowych w Szwecji. Dopiero w seniorskim zespole zaczął być ustawiany na skrzydłach. W ostatnich latach grał pół roku, a potem pół nie, więc nie od razu uda się zrobić z niego rasowego napastnika. Sam 26-latek też nie jest takim samolubem w polu karnym, bo potrafi odnaleźć lepiej ustawionych partnerów. Choć na jego pierwszą asystę w ekstraklasie musimy jeszcze poczekać. Dopiero w ostatniej kolejce mogliśmy go oglądać przez 90 minut w roli napastnika. Jak można ocenić go na tej pozycji i czy powinien grać tam częściej?

Myślę, że ostatni mecz z „Jagą”, mimo iż przegrany, pokazał, że w obecnej kadrze to właśnie na szpicy jest miejsce dla Cibickiego. Nie chodzi oczywiście o samego strzelonego gola, ale o „luz”, jaki ma ten zawodnik. Ma świetne uderzenie ze stojącej piłki, potrafi się też odnaleźć w polu karnym. Oby to jak najszybciej zaczęło przekładać się na pozytywne dla drużyny wyniki – odpowiada Trzepacz.

***

Na pełną ocenę Cibickiego musimy jeszcze poczekać. Ten piłkarz już teraz pokazuje wiele dobrego i na pewno już można powiedzieć, że będzie wzmocnieniem składu Pogoni Szczecin. 26-latek dopiero odnajduje rytm meczowy. Nie chcemy też wybiegać za daleko do przodu, ale zanim Vadis Odjidja-Ofoe zaczął błyszczeć w barwach Legii, to też musiało upłynąć trochę wody w Wiśle. Oczywiście Paweł Cibicki to nie ta półka co Belg, ale ma wystarczająco dużo umiejętności, aby pokazać się z bardzo dobrej strony w PKO Ekstraklasie. Może i dla niego Polska będzie dobrym przystankiem i miejscem do ustabilizowania formy przed ponowną próbą zwojowania mocniejszej ligi? Część odpowiedzi dostaniemy na wiosnę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze