Paweł Brożek to absolutny fenomen sportowy i socjologiczny. Napastnik „Białej Gwiazdy” już dawno przez wielu był wysyłany na emeryturę. Pewnie też znaleźliby się tacy, którzy by myśleli nad epitafium dla niego i jego piłkarskiej kariery. Memy o młodym i perspektywicznym Pawle Brożku przeszły do historii internetu. Jednak ten w tym sezonie świetnie wszedł w buty Zdenka Ondraska i pokazuje, że mimo upływu lat wciąż potrafi czarować. Jest jak wino. Im starszy tym lepszy. Momentami można odnieść wrażenie, że odnalazł on receptę na długowieczność.
Jeszcze latem zeszłego roku głośno mówiło się o zakończeniu kariery przez polskiego snajpera. Pawłowi wygasał kontrakt z Wisłą Kraków, a ciężko było znaleźć na horyzoncie konkretne oferty z innych klubów. Przynajmniej z Polski, bo jak sam Brożek przyznał dostał oferty ze Stanów Zjednoczonych i kierunków egzotycznych. Dodatkowo w pożegnalnym meczu przeciwko Lechowi Poznań strzelił wyrównującą bramkę w ostatniej minucie meczu przy ul. Reymonta. Jednak dlaczego zdecydował się na powrót do „Białej Gwiazdy”?
– Trener Maciej Stolarczyk i dyrektor sportowy Arkadiusz Głowacki musieli do mnie przez pewien okres podzwonić. Na początku w ogóle nie kwapiłem się do powrotu. Po takim odejściu faktycznie myślałem, że gra dla Wisły Kraków to już dla mnie zamknięty rozdział. Potrzeba chwili była jednak taka, bym wrócił, bo Wisła jest w trudnej sytuacji. Chcę jej po prostu pomóc – powiedział w wywiadzie z Michałem Trelą. Całość znajdziecie TUTAJ.
Jak to jest, że lata mijają, a Brożek wciąż strzela?
2 września 1999 roku Paweł Brożek zadebiutował w dorosłej drużynie Wisły Kraków w meczu przeciwko Ruchowi Radzionków. Wówczas 16-letni napastnik stał się czwartym najmłodszym debiutantem w historii „Białej Gwiazdy”. Dla zobrazowania, jak dawno to było, w tamtym roku obyła się premiera filmu „Killer-ów 2-óch”, Aleksandra Buksy nie było zapewne nawet w planach, a Michał Listkiewicz został prezesem PZPN.
To naprawdę fajne, że w Wiśle gola strzela Brożek i Buksa, który urodził się jakieś dwa lata po pierwszym golu Brożka w Ekstraklasie.
— Sebastian Chabiniak (@sebchabiniak1) August 23, 2019
Natomiast jak to się dzieje, że snajper, który teoretycznie powinien być już po drugiej stronie rzeki strzela, jak na zawołanie i bawi się w rodzimej lidze? Cytując Przemysława Cecherza: Bo jest kurcze blade słaba! Zapewne taki tok myślenia obrało wielu kibiców i obserwatorów Ekstraklasy. W końcu w innych ligach tacy zawodnicy by zostali zjedzeni! Otóż nie do końca. Wystarczy spojrzeć na klasyfikacje strzelców TOP 5 lig z ubiegłego sezonu. W Premier League Glenn Murray ubiegłą kampanię zakończył z 13 bramkami na koncie. Serie A? Królem strzelców 36-letni Fabio Quagliarella. La Liga? 37-letni Jorge Molina jest motorem napędowym Getafe i na przestrzeni całego sezonu strzela 14 goli. Nie tędy droga.
Musimy docenić umiejętności Pawła Brożka i to ile jest w stanie dać drużynie. Akurat to, że strzela nie świadczy o słabości Ekstraklasy, a o tym jak wraz z szeregiem ludzi potrafi się przygotować do sezonu. Paweł Brożek to bardzo inteligentny zawodnik świetnie znający swoje ciało. Zdaje sobie sprawę ze swoich mankamentów piłkarskich, jak i atutów. Dodatkowo w ofensywnej i radosnej Wiśle Kraków czuje się jak ryba w wodzie, a napastnicy są tam świetnie promowani. Nawet przez chwilę w ubiegłej kampanii się nabraliśmy na to, że Kamil Drzazga potrafi dobrze grać w piłkę.
Jednak połączenie jego przygotowania fizycznego z doświadczeniem okazały się mieszanką wybuchową. Snajper krakowskiej Wisły mimo upływu lat wciąż jest w stanie ciężko pracować na boisku, cofać się do głębi pola i jako pierwszy ruszać do pressingu. Oprócz tego świetnie wygląda pod względem szybkościowym. Jest w stanie wejść w pojedynek z wieloma stoperami z których często wychodzi zwycięsko. Dodatkowo świetnie pracuje dla zespołu, kreując wiele sytuacji swoim kolegom. Paweł Brożek to idealny przykład, jak wykorzystać boiskowe doświadczenie i cwaniactwo.
Najlepsi w ostatniej kolejce przed przerwą na mecze reprezentacji, gratulacje dla wyróżnionych! 👏 pic.twitter.com/ALYhz8WFXI
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) September 2, 2019
Stara przyjaźń nie rdzewieje
Kolejny jakże piękny i romantyczny epizod dla Pawła Brożka otworzył się w momencie powrotu Jakuba Błaszczykowskiego do Wisły Kraków. Kuba i Paweł znają się od dawien dawna niczym łyse konie jeszcze z czasów, gdy ten pierwszy nie wyjechał z polskiej ligi.
https://twitter.com/TomekSzczygiel/status/1168162637936582656
Ci dwaj jakże ikoniczni dla polskiego futbolu piłkarze obecnie stanowią o sile Wisły Kraków, ciągnąc ją ku utrzymaniu w PKO Ekstraklasie. Ten duet ponownie połączył ze sobą siły i obyśmy mogli oglądać ich jak najdłużej w akcji. Określając ich jednym słowem: niezniszczalni. Chyba nic nie oddaje tak dobrze charakteru tych piłkarzy i co musieli przejść w swojej karierze piłkarskiej.
Rekordy w jego zasięgu
Lata upływają, kolejne sezony w Wiśle Kraków lecą, więc co naturalne zbliżają się kolejne klubowe rekordy. Paweł Brożek obecnie ma na swoim koncie aż 147 goli w najwyższej klasie rozgrywkowej i w meczu z Zagłębiem Lubin prześcignął Jana Liberdę na liście strzelców wszech czasów. Dodatkową motywacją dla niego we wspinacze w tej tabeli może się okazać piłkarz znajdujący się obecnie nad nim, Kazimierz Kmiecik. Legenda „Białej Gwiazdy” ma na swoim koncie tylko 6 bramek więcej i w takiej formie Paweł szybko go prześcignie.
Co ciekawe, nawet piąte miejsce na tej zaszczytnej liście jest jak najbardziej osiągalne. Brożek traci tylko 10 goli do 5. w klasyfikacji Teodora Petereka. Jeżeli Polak wciąż będzie grał na tak wysokim poziomie, kto wie czy jeszcze w tym sezonie nie uda mu się przeskoczyć Petereka. Paweł Brożek mimo że jest postacią memogenną, jest również postacią, co by nie mówić, ikoniczną. Tyle lat na wysokim poziomie to nie lada wyczyn. Powinniśmy doceniać 36-latka i to ile osiągnął, zwłaszcza w Ekstraklasie. Oby strzelał jak najdłużej i jak najdłużej nie spuszczał z tonu!