Pavol Stano w niedzielne południe zadebiutował w roli szkoleniowca Wisły Płock. "Nafciarze" pewnie wygrali w Białymstoku z Jagiellonią 1:0 i umilili swojemu nowemu opiekunowi początek pracy na Mazowszu. Pracy bardzo trudnej, której zresztą jest do wykonania bardzo dużo, by nie zawieść.
Dla 44-latka to powrót do naszego kraju po 3,5-rocznej przerwie. Stano jako piłkarz występował w aż pięciu klubach polskiej ekstraklasy: Polonii Bytom, właśnie Jagiellonii Białystok, Koronie Kielce, Podbeskidziu Bielsko-Biała i Bruk-Becie Termalice Nieciecza. W tej ostatniej drużynie pełnił także rolę asystenta trenera. Tę samą funkcję sprawował trochę ponad rok w Żylinie, zanim został w niej desygnowany również na głównego szkoleniowca. Przez dwa lata utrzymywał własny zespół w czołówce i był chwalony za efekty swojej pracy, przez co stanowił łakomy kąsek na polskim rynku trenerskim. I jego nadejście w końcu się ziściło.
🆕 Nowym trenerem Wisły Płock został Pavol Staňo. Szkoleniowiec przejął obowiązki po Macieju Bartoszku i związał się z nami kontraktem ważnym do 30 czerwca 2024 roku. Wraz z nim do klubu przychodzi jego asystent Norbert Guľa. ✍️ ⤵️
— Wisła Płock (@WislaPlockSA) March 7, 2022
Kontrowersyjna zmiana wstępnie się wybroniła
Wisła Płock w zeszłym tygodniu zwolniła trenera Macieja Bartoszka, co spotkało się ze sporym niezawodowoleniem, a wręcz buntem jej kibiców. Szkoleniowiec z charakterystyczną łysiną przychodził z misją specjalną, zrealizował ją z nawiązką, współpraca z nim układała się wzorowo, przez co pozostał na stanowisku. Przez długi czas wydawał się być prawdziwym wybrańcem dla płockiego klubu i zwyczajnie stał się częścią wiślackiej rodziny, w której miał wytrwać lata, osiągając sukcesy.
Jednak inne plany miał zarząd, którego zdanie o Bartoszku, nie wiedzieć czemu, w momencie zmieniło się o 180 stopni. Jak powszechnie uważano, władze Wisły Płock zwyczajnie szukały pretekstu do pożegnania trenera i skutecznie go znalazły – to słuszna ocena sytuacji przez obserwatorów. Głosy o rezygnacji z polskiego trenera pojawiały się już od pół roku i to po drobnych, pojedyńczych porażkach… Pojedyńczych, bo jesienią bieżącego sezonu „Nafciarze” postawili sobie poprzeczkę wyjątkowo wysoko.
I teraz jej po prostu nie przeskoczyli. Jak dobrze pamiętamy, pierwsze cztery tegoroczne kolejki to zaledwie jeden remis i trzy porażki płocczan. Kryzys się przydarzył, ale przydarza się KAŻDEMU. A nietrudno było spostrzec, że „góra” miała już obmyśloną nową strategię i czekała na odpowiedni moment do wprowadzenia jej w życie. Mogliśmy powiedzieć, że to było bardzo nieeleganckie i parszywe zagranie – ale na razie okazało się nad wyraz skuteczne. Najpierw tymczasowy trener Łukasz Nadolski zdobył trzy punkty z Górnikiem Łęczna, a teraz Pavol Stano przywitał się zwycięstwem.
🔚 #JAGWPŁ
Udany debiut trenerski, @WislaPlockSA poprawia statystyki wyjazdowe! pic.twitter.com/fGrAak3PVl
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) March 13, 2022
Lepsze wrogiem dobrego?
Czy stary trener mógł pewne rzeczy zrobić lepiej? Oczywiście. Na pewno nie było tak, że relacje Bartoszek – władze klubu to jedynie konflikt pozasportowy i czynnik decydujący w tej sprawie. Coś w stylu pracy z drużyną musiało prezesowi Marcowi i dyrektorowi Magdoniowi nie pasować. Nawet jeśli doszukiwano się tego na siłę. Coś, co Pavol Stano wykonuje zgodnie z ich oczekiwaniami i standardami. Mówiło się, jak wielką jakość piłkarską Wisła posiada w tym sezonie i jak niezwykłą pakę tam zbudowano. To trochę wyolbrzymione stwierdzenie, w które w Płocku zbyt mocno uwierzyli. I dlatego nie potraktowali tamtych wyników jako rezultaty ponad stan, tylko absolutne minimum.
To minimum niedługo powinni egzekwować także u Słowaka. Pavol Stano to jednak osoba, która w domyśle ma wyciskać całą cytrynę wraz ze skórką. Trzeba wręcz stwierdzić, że nie jest przypadkową osobą, od której by tego nie wymagano. Trudno było w tym czasie ściągnąć bardziej interesującego szkoleniowca z większym uznaniem. Wysoki prestiż to dzisiaj nowość wśród trenerów zatrudnianych w Wiśle Płock – trenerów, którzy długo zdecydowanie nie wytrzymywali na fotelach. Tylko od czasu Jerzego Brzęczka odchodzili stamtąd Dariusz Dźwigała, Kibu Vicuna, Leszek Ojrzyński, Radosław Sobolewski i wreszcie Maciej Bartoszek. Stano jest teraz pewnym symbolem wysokich (oby nie przerośniętych) ambicji i marzeń. Zobaczymy, czy lepsze będzie wrogiem czy przyjacielem dobrego.
Pavol Stano ma (nie)szerokie pole do popisu
Trener z kraju naszych południowych sąsiadów musi wiedzieć, że mimo angażu w nie tak wcale największym klubie nie będzie miał łatwego zadania. Paradoksalnie łatwiej jest próbować swoich sił wśród zespołów poniekąd skazanych na porażki i te porażki ponoszących. Wisła Płock dotychczas jako klub nadal w większości jest skazywana na przeciętność, a jednak pokazywała, że potrafi wychodzić poza jej rejony i nie istnieje specjalnie dużo elementów, które można wprowadzeniem nowej filozofii poprawić lub rozwinąć. Naturalnie wypada traktować nową kadencję jako nowe otwarcie, ale też nie zawsze jest tak, że wszystko wystarczy oddzielić grubą kreską i nie uznawać dawnej rzeczywistości, aby mieć łatwiej.
W słoneczne popołudnie przy Słonecznej współpraca Kristiana Vallo i Marko Kolara układała się idealnie ☀️#JAGWPŁ 0:1 pic.twitter.com/x01HdAZdA1
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) March 13, 2022
Nie znaczy to w żadnym wypadku, że Pavol Stano przyszedł jedynie przejąć gotowca i zbudowaną drużynę przez swojego poprzednika. 44-letni szkoleniowiec deklaruje, że chce widowiskowej gry. Jej zalążki mogliśmy obserwować w spotkaniu z Jagiellonią. „Nafciarze” powinni wygrać to spotkanie więcej niż jedną bramką. Można jednak uznać, że z materiałem, którym mazowszanie dysponują, trudno jest wyczarować inne, jeszcze lepsze oblicze. Bo nikt nie zarzucał im braku determinacji, braku charakteru czy jakichkolwiek wyraźniejszych niedostatków. Wisła Płock ma pewien potencjał, aby stać się poważnym zagrożeniem dla czołowych drużyn, tylko potrzebuje do tego czegoś więcej niż ducha zespołu i sprawnie funkcjonującego modelu gry. Wciąż początkujący trener, jakby nie patrzeć, dopiero wyciąga wnioski. Aczkolwiek widać, że na pewno jest to, co najważniejsze – pomysł z potrzebnym błyskiem.
Pavol Stano nie okazywał szczególnie wielkiej radości po wygranej z Jagiellonią Białystok i jak najbardziej słusznie, na świętowanie efektów pracy dopiero przyjdzie czas, czego słowackiemu trenerowi życzymy. Apelujemy tylko, aby 44-latka w tym całym projekcie i konstruowaniu solidnej drużyny na przyszłość wesprzeć i odpowiednio mu pomóc.