Paulo Sousa i zmiennicy. Mariaż idealny?


Paulo Sousa w każdym meczu udowadnia, że potrafi dać odpowiedni impuls z ławki

13 października 2021 Paulo Sousa i zmiennicy. Mariaż idealny?
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Nie zawsze jest to kwestia nietrafionych decyzji w kwestii wyjściowego składu reprezentacji na kolejny mecz. Nie raz jest to zwyczajnie kwestia taktyki na konkretne fazy spotkania. Mówienie, że Paulo Sousa zawsze nie trafia ze składem, jest błędem. Portugalczyk potrafi planować mecz i rozgrywać go na własną modłę.


Udostępnij na Udostępnij na

Selekcjoner reprezentacji Polski już nie raz wszystkim udowodnił, że zna się na swojej robocie. Nikt nie twierdzi, że jest bezbłędny. Co to to nie. On sam przyznawał w wywiadach, gdzie popełnił błędy. Zdarzało mu się mówić konkretnie, personalnie, rzucać nazwiskami. Tego wcześniej w polskiej kadrze nie było.

Potwierdzeniem słów Sousy są efekty, jakie dają zmiennicy tej reprezentacji. Nawet jeśli popełni błąd przy wyborze „wyjściowego garnituru”, potrafi skorygować swoje pomyłki w trakcie meczu – jednym słowem przyznając się do błędu. Co też niewątpliwie jest sztuką. Nie każdy z trenerów potrafi przyznać się, że zrobił coś źle.

Sousa potrafi, zarówno czynami, jak i słowami. Reprezentacja Polski pod wodzą Sousy rozegrała już 13 spotkań. Strzeliła w nich 32 gole, z czego aż 12 z nich zdobyli zmiennicy. Żadna reprezentacja w Europie nie zdobyła tylu goli po wejściach swoich rezerwowych. Co ważne, zwykle te bramki dawały konkretne zdobycze punktowe.

Początek w Budapeszcie

Wszyscy doskonale pamiętamy wyjściowy skład reprezentacji Polski na pierwszy mecz eliminacji do MŚ 2022. Paulo Sousa zdecydował się na pierwszą kontrowersyjną decyzję już w spotkaniu z Węgrami. Uważał, że Kamil Glik nie pasuje mu do systemu, który chce implementować w naszej reprezentacji, i kosztem doświadczonego stopera postawił na Michała Helika. Nie była to dobra decyzja.

Potrafił przyznać się do błędu już w drugiej połowie. W okolicach 60. minuty zdjął z boiska właśnie Helika i wpuścił na nie przez wiele lat filar polskiej kadry – Kamila Glika. Tłumaczył to wówczas w ten sposób: – Glik ma charyzmę, osobowość, ale teraz chcieliśmy postawić na wysokich piłkarzy. Eksperyment nieudany, Glik znowu jest szefem defensywy reprezentacji Polski.

W tym samym meczu na boisku pojawili się z ławki Kamil Jóźwiak oraz Krzysztof Piątek. Obaj odegrali kluczową rolę w wywiezieniu trzech punktów z trudnego terenu w Budapeszcie. Zmiennicy pojawili się na murawie razem z Kamilem Glikiem. Dosłownie dwie minuty później Paulo Sousa mógł już uznać, że wykonane po przerwie ruchy personalne były bezwzględnie udane.

Piątek minutę po wejściu z ławki wpisał się na listę strzelców, dając reprezentacji Polski kontakt z węgierskim przeciwnikiem. Polski napastnik znakomicie odnalazł się w polu karnym, a całą akcję zapoczątkował… Jóźwiak, który wrzucił piłkę w pole karne. W następnej akcji to właśnie skrzydłowy/wahadłowy naszej kadry pokonał bramkarza reprezentacji Węgier, dając nam tym samym gola na 2:2. Meczu nie wygraliśmy, ale gdyby nie zmiany, punktu by nie było.

Ze słabszymi też działa

Większość meczów kadra Sousy rozegrała z niżej notowanymi rywalami, jednak na pewno nie wszystkich możemy wrzucić do grona słabeuszy. Za takich uznajemy Andorę oraz San Marino. Rozegraliśmy z tymi rywalami już trzy mecze, pozostał jedynie wyjazd do Andory. W każdym z tych spotkań Sousa zmianami dawał jakość.

Zacznijmy od pierwszego meczu kadry Sousy rozegranego na polskiej ziemi. Spotkanie z Andorą, delikatnie mówiąc, wybitne nie było. Mimo wszystko w żadnym momencie nasze zwycięstwo nie wydawało się zagrożone. Również z Andorą Sousa dał swojej ekipie impuls z ławki. Wejście na boisko Grosickiego i Świderskiego dało gola na 3:0. Asystował Kamil, strzelał Karol. Od tamtego spotkania Świderski stał się absolutnym jokerem portugalskiego szkoleniowca.

Jesienią nasza reprezentacja mierzyła się dwukrotnie z San Marino. Najpierw na wyjeździe, potem u siebie. W obu tych meczach zmiennicy mieli bardzo znaczący wkład w zwycięstwa kadry Sousy. We wrześniu hat-tricka po wejściu z ławki zanotował Adam Buksa, a przy jednym z goli asystował mu wpuszczony w drugiej połowie Nicola Zalewski. Całkiem nieźle.

W październiku na Stadionie Narodowy gole po wejściu z ławki strzelali z kolei Buksa i Piątek. Tym razem skończyło się „tylko” na dwóch udziałach przy bramce w wygranym 5:0 meczu. Jednak kolejny raz piłkarze wprowadzeni z ławki zrobili różnicę i strzelili gole. Można chyba wręcz stwierdzić, że dla Sousy rezerwowi są tak ważni jak pierwsza jedenastka.

Albania również poznała siłę ławki

I to dwukrotnie. W obu spotkaniach z naszym największym rywalem do gry w barażach o MŚ 2022 Paulo Sousa bardzo dobrze czytał mecz. Chcąc uspokoić trochę grę w Warszawie, do środka pola wpuścił Karola Linettego, który zmienił bardziej ofensywnego Przemysława Frankowskiego.

Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry na murawie pojawił się również Karol Świderski, który zmienił grającego bardzo dobry mecz Adama Buksę. To również okazał się być dobry wybór selekcjonera reprezentacji Polski. Wymieniona dwójka wypracowała gola na 4:1. Świderski zanotował bardzo inteligentną asystę, a Linetty pokonał bramkarza mocnym strzałem pod poprzeczkę bramki. Tym samym Polska dobiła rywala.

Oddzielna historia to już mecz na wyjeździe w Tiranie. Zmiany Paulo Sousy w rewanżowym spotkaniu z Albanią były zdecydowanie istotniejsze niż we wrześniowym pojedynku. Tam jedynie pozwoliły dobić rywala, w Tiranie dały niezwykle ważny komplet punktów dla reprezentacji Polski. Bez tego kompletu Sousy mogłoby już na stanowisku selekcjonera naszej kadry nie być.

Gol Karola Świderskiego to kolejne autorskie trafienie Paulo Sousy dla tej reprezentacji. Po pierwsze, sam Świderski w wywiadzie dla Weszlo.com  stwierdził, że bez zmiany selekcjonera najprawdopodobniej nie byłoby go w tej kadrze. Sousa Karola zbudował i sprawił, że stał się ważnym członkiem grupy, jaką jest reprezentacja Polski.

Po drugie, Sousa na boisko od razu po przerwie posłał Mateusza Klicha, który zmienił mocno przeciętnego Jakuba Modera. To również nie była tak oczywista zmiana, równie dobrze mógł zdjąć Krychowiaka, a wówczas Klich mógłby dostać inne zadania. Wyszło dobrze. Kolejny raz.

Klich dośrodkował idealną piłkę wprost na nogę Karola Świderskiego. Młody napastnik ze stoickim spokojem pokonał bramkarza reprezentacji Albanii i wprawił cały naród w euforię.

Paulo Sousa i jego bohater

A imię jego Damian, nazwisko Szymański. Nie po tym Szymańskim oczekiwaliśmy bramek, ale tego drugiego – Sebastiana, nie było nawet na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Nazwisko to same, walory zupełnie inne. Jeden piłkarz stricte defensywny, drugi zdecydowanie bardziej ofensywny.

Mało kto spodziewał się, że to właśnie Damian Szymański stanie się bohaterem narodowym Polaków w momencie, gdy wbiegał na murawę Stadionu Narodowego. Oczekiwaliśmy od niego raczej pracy w defensywie, a pokazał, że także w ofensywie potrafi dać konkretne liczby naszej reprezentacji.

Jednocześnie Szymański pokonując Pickforda, zapewnił sobie wywiady przed następnymi meczami z Anglią już po zakończeniu kariery. Co jednak zdecydowanie ważniejsze, dał reprezentacji Polski niezwykle ważny punkt w kontekście walki o baraże. Każda zdobycz przeciwko Anglii jest jak as serwisowy w siatkówce. Nieoczekiwany bonus, który pomoże w potencjalnym awansie.

***

Awansie, do którego Polska po październikowych meczach się przybliżyła. Choć na razie będzie to jedynie awans do baraży rozgrywanych w marcu. Patrząc realnie, taki cel był postawiony przed naszą reprezentacją.

Prawie CZTERDZIEŚCI PROCENT bramek zdobytych przez naszą reprezentację to gole strzelone przez rezerwowych. Łącznie te bramki dały nam pięć na zdobytych 17 punktów. To naprawdę są liczby, które mogą imponować. Trzeba także pamiętać o asystentach i zmianach jakościowych. Paulo Sousa znakomicie czyta mecze i dokonuje bardzo dobrych wyborów z ławki rezerwowych. To na pewno jest nasza siła.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze