Ławka świadczy o sile zespołu. Pokaż mi rezerwę, a powiem, na co cię stać


Zmiennicy w 1/8 finału Euro 2020 pokazali, jak ważne są jakościowe zmiany

2 lipca 2021 Ławka świadczy o sile zespołu. Pokaż mi rezerwę, a powiem, na co cię stać
scoopnest.com

Trudno uwierzyć, że za nami już cała faza grupowa i 1/8 finału Euro 2020. Do końca turnieju pozostało zaledwie jedenaście spotkań. Coś, na co kilkanaście dni temu czekaliśmy jak na prezent świąteczny, dziś zbliża się ku końcowi. Miejmy nadzieję, że koniec będzie tak samo piękny jak zdecydowana większość rozegranych już meczów. Meczów, w których wiele dobrego swoim zespołom dała ich ławka rezerwowych i piłkarze wchodzący na boisko po przerwie.


Udostępnij na Udostępnij na

Mieliśmy mieć do czynienia z najgorszym turniejem w historii. Piłkarze zmęczeni sezonem, kadry rozbite przez koronawirusa, turniej odbywający się właściwie w całej Europie. Na całe szczęście to wszystko okazało się nieprawdą. Oglądamy fantastyczne mecze i być może na naszych oczach odbywa się najlepszy turniej w historii piłki nożnej, jaką znamy. Ogromny udział w tych widowiskach mają trenerzy i ławki rezerwowych. Spotkania najczęściej wygrywają ci, którzy na ławce mają zwyczajnie dużo piłkarskiej jakości, a trenerzy nosa do tego, kogo na boisko wpuścić.

Zaledwie w dwóch z ośmiu rozegranych w fazie 1/8 finału meczów zmiennicy nie wnieśli na boisko konkretów w postaci gola czy asysty. W pozostałych sześciu piłkarze wpuszczeni z ławki zawsze dawali swojemu zespołowi niezbędny impuls i nieraz prowadzili do zwycięstwa. Oba mecze rozegrane w niedzielę 27 czerwca swoich bohaterów na placu gry miały od początku. Zarówno w meczu Holandii z Czechami, jak i Belgii z Portugalią zmiennicy nie dali bezpośrednich udziałów przy golach.

Spektakl w Amsterdamie

Mecz Dania – Walia przed jego rozpoczęciem wydawał się jednym z potencjalnie najbardziej wyrównanych spotkań, jakie mieliśmy zobaczyć w fazie 1/8 finału. Nic z tego. Los znowu zakpił z przewidujących tutaj piłkarskie szachy. Dania pokazała swoją moc, kolejny raz. Jako jeden z dwóch zespołów na tych mistrzostwach potrafiła zdobyć minimum cztery bramki w dwóch meczach. Gwiazdą początku spotkania był grający w miejsce Yusufa Poulsena Kasper Dolberg. Młody duński napastnik dał popis swoich umiejętności, strzelając dwa gole. Gdy w 69. minucie meczu opuszczał murawę, na tablicy wyników widniało 2:0 dla Danii.

Gdy mecz się kończył, wynik brzmiał już 4:0. Wielka w tym rola zmienników. Wprowadzeni po przerwie Mathias Jensen oraz Andreas Cornelius zanotowali po jednej asyście. Ten pierwszy wydatnie pomógł Maehlemu w strzeleniu gola na 3:0. Kapitalnym podaniem otworzył właściwie całą prawą stronę duńskiemu wahadłowemu, a ten z zimną krwią pokonał bramkarza. Cornelius z kolei kapitalnym zgraniem głową do Braithawaite’a pomógł mu w zdobyciu swojego pierwszego gola na tym turnieju. Bardzo dobre zmiany wykonane przez Kaspera Hjumlanda.

Ławka ratuje Manciniego

Trzeba sobie jasno powiedzieć. Mecz Włochów z Austrią był najgorszym z czterech dotychczas rozegranych przez włoski zespół. Mimo to potrafili doprowadzić do swojego końcowego tryumfu. W tym przypadku, gdyby nie ławka rezerwowych obydwu zespołów, skończyłoby się najprawdopodobniej wynikiem 0:0 i rzutami karnymi po nudnej dogrywce. Nic z tego. Włosi pokazali jakość swojej niezwykle szerokiej kadry, ale Austriacy nie pozostali im dłużni. To był zwyczajnie mecz trzech zmienników.

Najpierw w ekstazę włoskich kibiców wprowadził Federico Chiesa. Zawodnik Juventusu pojawił się na boisku w 84. minucie meczu i długo nie musiał czekać na swój moment chwały na Wembley. Na początku dogrywki, w 95. minucie, dostał kapitalne podanie od Spinazzoli i najpierw doskonałym przyjęciem minął swojego obrońcę, a potem z zimną krwią pokonał bramkarza i mógł na kolanach świętować zdobycie bramki.

Kolejnym z dżokerów w talii włoskiego szkoleniowca okazał się Matteo Pessina. Włoski pomocnik zmienił przed 70. minutą Barellę, ale na swój moment musiał czekać zdecydowanie dłużej. W ostatniej minucie pierwszej części dogrywki kapitalnie odnalazł się w polu karnym Austriaków i strzałem w boczną siatkę pokonał Bachmanna. Młody pomocnik mógł położyć się na plecach i patrzeć w niebo, widząc już oczami wyobraźni zwycięstwo Włochów. Ogromny w tym jego udział.

Na to nie chciał jednak pozwolić trener Austriaków Franco Foda. Zaraz po stracie gola na 0:1 wpuścił na boisko rosłego Sasę Kalajdzicia. Dwumetrowy napastnik rodem z Austrii również zapisał się w protokole sędziego po tym meczu. Mimo swojego ponadprzeciętnego wzrostu pokazał znakomite wygimnastykowanie i wysportowanie oraz grę głową. W 114. minucie strzelił bramkę na 1:2 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wrzutka na wysokości kolan, a Kalajdzić, atakując piłkę poza „piątką”, strzela gola. Tym samym zabrał Włochom czwarte czyste konto na tym turnieju. Niesamowite obrazki, kapitalne zmiany obydwu trenerów.

Mecz turnieju w Kopenhadze?

Faworytem tego spotkania z pewnością była Hiszpania. Choć nikt nie stawiał jej już na tak mocnej pozycji jak kilka lat wcześniej, to wydawało się, że ma większe szanse na zwycięstwo w tym meczu. Nikt też nie spisywał Chorwacji na straty. Oba zespoły zafundowały nam wspaniały spektakl, być może najlepszy na tym Euro 2020. Dziać się zaczęło na poważnie dopiero wraz z wejściem na boisko Mislava Orsicia. Wprowadzenie chorwackiego sprintera na boisko przez Zlatko Dalicia było strzałem w dziesiątkę. Rezerwowy uratował Chorwację przed porażką w regulaminowym czasie gry, strzelając gola na 2:3 i asystując przy bramce na 3:3.

Luis Enrique nie pozostał jednak dłużny. Jego zmiany również przyniosły efekt bramkowy. Hiszpański selekcjoner posłał do boju na boisko Pau Torresa, Mikela Oyarzabala i Daniego Olmo. Każdy z nich zapisał się w protokole meczowym przy zdobyciu którejś z pięciu bramek dla Hiszpanii. Pau asystował przy golu na 3:1, który wydawało się, że dawał już względny spokój Hiszpanom.

Dani Olmo był kluczowy w dogrywce. Dzięki swojej jakości, świeżym siłom i wskazówkom Enrique zanotował dwie asysty, przy czwartej i piątej bramce, co pozwoliło Hiszpanii odetchnąć z ulgą. Oyarzabal dopełnił dzieła i strzelił gola na 5:3. Trzeba przyznać, że gdyby nie zmiennicy, ten mecz byłby zdecydowanie nudniejszy. Hiszpania na ławce ma mnóstwo jakości i pokazała to w poniedziałek. To na pewno zwiększa jej szanse w następnych fazach turnieju.

Ławka ratunkiem dla Szwajcarów

Gdy Paul Pogba cieszył się po zdobyciu fantastycznej bramki dającej Francji prowadzenie 3:1 ze Szwajcarią, wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Z takim podejściem na boisko nie patrzył na pewno selekcjoner Szwajcarów. Szukając rozwiązania trudnej sytuacji swojego zespołu, posłał na boisko Mbabu oraz Gavranovicia. Jak się okazało, były to zmiany trafione w dziesiątkę.

Szwajcarzy zaczęli grać lepiej, odważniej i wielka w tym zasługa obydwu piłkarzy. Mbabu znacząco ożywił prawe wahadło drużyny Petkovicia, a co jeszcze ważniejsze, zanotował asystę przy golu na 2:3 strzelonym przez Seferovicia. Gavranović z kolei stał się jednym z bohaterów narodowych Szwajcarii po tym meczu. Jego bramka na 3:3 pozwoliła „Helwetom” marzyć o awansie i zapewniła dogrywkę, a potem karne. Karne, które Szwajcaria wygrała, i wyrzuciła za burtę mistrzów świata.

Grealish uszczęśliwia Wembley

Jack Grealish na boisko wszedł, gdy na tablicy wyników widniał wynik 0:0, a wydawało się, że bliżej zdobycia bramki są Niemcy. Posłanie na plac gry pomocnika Aston Villi było jak wyciągnięcie z talii kart dżokera. Być może jego statystyki nie wyglądają tak imponująco. Zaledwie siedem kontaktów z piłką w trakcie 21 minut gry. Liczy się jednak jakość tych kontaktów, a ta była z najwyższej piłkarskiej półki.

Najpierw znakomitym podaniem do Luke’a Shawa przyspieszył akcję na 1:0. Gdyby nie jego udział, tego gola najprawdopodobniej by nie było. Był kluczowy nie mniej niż przy golu na 2:0. Przy bramce Kane’a nie zanotował asysty drugiego stopnia jak przy golu Sterlinga. Doskonale dośrodkował na głowę kapitana reprezentacji Anglii, a ten musiał tylko wpakować piłkę do siatki. Kto wie, czy gdyby Grealish nie zagrał w tym meczu, z awansu nie cieszyliby się piłkarze Loewa.

Szewczenko tworzy historię

Ukraina w meczu ze Szwecją wydawała się zespołem lepszym, ale nie było to dla niej łatwe starcie. Remis 1:1 w regulaminowym czasie gry oznaczał konieczność szukania pomocy z ławki. Euro 2020 kolejny raz pokazało, jak istotne są świeże siły. Szewczenko w poszukiwaniu ratunku dla swojej drużyny sięgnął po piłkarza, który do tego meczu na tym turnieju nie rozegrał ani minuty.

Posłał na boisko zawodnika SK Dnipro Artema Dovbyka, wartego zaledwie milion euro napastnika. Trzeba przyznać, że nie był to oczywisty wybór. Tym bardziej że kilka miesięcy wcześniej selekcjoner Ukrainy mówił, że ten piłkarz nie jest gotowy na grę w reprezentacji. Dovbyk miał w tym meczu dwie sytuacje. Jedną zepsuł, przy drugiej już się nie pomylił i pokonał Robina Olsena w 120. minucie meczu, tym samym dając Ukrainie awans i wielkie pokłady dumy i szczęścia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze