Patologie pierwszej ligi przed startem rundy wiosennej


2 marca 2015 Patologie pierwszej ligi przed startem rundy wiosennej

Już w najbliższy weekend grę wznawia pierwsza liga. Okres przygotowawczy wielu klubów mógł nas, delikatnie mówiąc, mocno zaskoczyć. Kibice niektórych zespołów jeszcze przed startem rundy wiosennej często łapali się za głowę. Królowały Flota Świnoujście, Stomil Olsztyn i Sandecja Nowy Sącz.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsze niepokojące wiadomości dotarły do nas z Olsztyna. Zajmujący obecnie wysokie piąte miejsce w lidze Stomil złożył wniosek o upadłość. Wiązało się to głównie z tym, że 9 stycznia główny sponsor wypowiedział klubowi umowę, która miała obowiązywać do 2017 roku. Dlaczego sponsor zrezygnował? Głównym powodem podobno było niedokładne rozliczanie finansowe klubu. Galeria Warmińska, bo o niej tu mowa, chciała dokładnie wiedzieć, na co przeznaczane są dawane przez nią pieniądze. W styczniu zadłużenie klubu wynosiło ok. 500 tys. złotych.

Kolejny cios zadał drużynie prezes Stomilu, który 19 lutego zrezygnował z pełnienia tej funkcji. – Robię to dla dobra zawodników oraz sztabu trenerskiego – mówił na swojej pożegnalnej konferencji Robert Kiłdanowicz. Po jego odejściu sytuacja wcale się jednak nie poprawiła i nie ułatwiło to klubowi znalezienia nowego sponsora. Co będzie dalej z Flotą, na razie nie wiadomo. W rozgrywkach rundy wiosennej drużyna raczej zagra, ale czy będzie w stanie funkcjonować finansowo, trudno powiedzieć. 5 marca zaplanowano walne zgromadzenie członków, na którym mają zostać podjęte jakieś dalsze decyzje. Warto zaznaczyć, że do tej pory drużyna była rewelacją rozgrywek i zajmuje obecnie wysokie piąte miejsce w tabeli.

W całej tej niełatwej sytuacji na pewno trzeba jednak pochwalić kibiców Stomilu, którzy wsparli klub w trudnym czasie i zorganizowali zbiórkę finansową na najpotrzebniejsze rzeczy dla piłkarzy.

https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10947274_10152577277617691_2827993456294059898_n.jpg?oh=3a188f8321bca2d7760a8b75c77d9023&oe=55822A97&__gda__=1434428289_836ad4ad978bfa983f2b6797018e94a7

Patologia w Świnoujściu

Z problemami finansowymi zmaga się też Flota Świnoujście. Tam jednak klub postanowił sobie poradzić w najbardziej z możliwie upokarzających sposobów. Wszystko wskazuje bowiem na to, że Flota ustawiała swoje sparingi. PZPN wszczął już postępowanie w tej sprawie. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, to klub będzie w bardzo dużych tarapatach. My o całej tej sytuacji pisaliśmy dokładniej TUTAJ.

Na razie piłkarze Floty szykują się do startu rundy wiosennej. Kibice nadal jednak nie mają pewności, czy ich drużyna przystąpi do gry w kolejnej części sezonu. Klub jest zadłużony na ponad 1,5 miliona złotych. Drużyna straciła tajemniczego inwestora z Izraela, a na dofinansowanie miasto się nie zgodziło. W sobotę Flota ma zmierzyć się u siebie z Olimpią Grudziądz, ale tu też jest problem, bo wciąż nie ma zgody na organizację imprezy masowej. Możliwe, że jeśli więc w ogóle dojdzie do tego spotkania, będzie to ostatni mecz Floty w pierwszej lidze.

„Nieoczekiwana” zmiana trenera w Sandecji

Po historiach w Olsztynie i Świnoujściu wydawać by się mogło, że już nic nas bardziej nie może zaskoczyć. Nic jednak bardziej mylnego. Tuż przed startem rundy wiosennej trener Sandecji Nowy Sącz złożył rezygnację. Może nie dla wszystkich była to aż taka dziwna sytuacja, ponieważ takich akcji w polskiej piłce mieliśmy mnóstwo, ale były trener drużyny z Nowego Sącza udzielił po całym zdarzeniu bardzo ciekawego wywiadu.

W rozmowie z 2×45.info Piotr Stach wyjawił dokładne przyczyny swojej rezygnacji. Cała sprawa rozpoczęła się od niedomkniętego transferu do drużyny młodzieżowca Kamila Kurowskiego, który 16 lutego, jak poinformował sam klub, podpisał z Sandecją kontrakt. Po powrocie z obozu piłkarz dowiedział się jednak, że w drużynie nie zagra, bo prezes klubu nie podpisze umowy.

Kurowski podpisał, ale my nie podpiszemy – miał powiedzieć do trenera prezes Sandecji Andrzej Danek.

http://sf3.s3.amazonaws.com/photos/54ef27ce116078_13019471.jpg

Na zdjęciu Kami Kurowski z prezesem Dankiem (po lewej) i dyrektorem Pawłem Cieślickim/Fot. Sandecja.com.pl

Trener Stach podkreślał, że zrezygnował z pracy przede wszystkim dlatego, że po tej sytuacji miał grać w lidze 18 zawodnikami, co według niego jak na pierwszoligowy klub było zdecydowanie za małą liczbą. Pikanterii całej sytuacji dodała jednak ta wypowiedź:

Zasadnicza sprawa: Kamil Kurowski to młodzieżowiec, a ja w kadrze miałem 20-letniego zawodnika o nazwisku Danek.

Chodzi oczywiście o Adriana Danka, syna prezesa klubu z Nowego Sącza. Po tych słowach trenera Stacha w mediach już kompletnie zawrzało:

Dotychczas Danek junior był 2.-3. młodzieżowcem w hierarchii, po zatrudnieniu Kurowskiego byłby numerem 3 lub 4. Myślę, że może to zabolało prezesa. Klub ma hasło, że promujemy swoich, wszystko pięknie, a Kamil pochodzi z miejscowości oddalonej kilka kilometrów od Nowego Sącza. Swój chłopak i do tego dobry zawodnik – kontynuował swoją wypowiedź trener Stach.

Klub na razie do tych przesłanek oficjalnie się nie odniósł. Na Twitterze rzecznik Sandecji Michał Śmierciak napisał, że prezes rozważa wejście na drogę sądową.

http://i57.tinypic.com/3502ixd.jpg

Co do niepodpisania umowy z Kamilem Kurowskim klub bronił się mówiąc, że Legia Warszawa nie wiedziała o tym, że jej wychowanek trenuje w Nowym Sączu, i ponadto Sandecję nie byłoby jednak ostatecznie stać na płacenie pensji Kurowskiemu, która w przypadku przedłużenia umowy miałaby być dwukrotnie wyższa. Inne zdanie w tej kwestii ma jednak menedżer piłkarza Tomasz Kaczmarczyk, do którego wypowiedzi dotarliśmy na stronie Sportowefakty.pl:

Powiem szczerze, że nie chciałbym już takich ludzi spotykać w życiu prywatnym ani w piłce. Prezesi obiecali Kamilowi, że podpiszą umowę i mnie odeślą skan, a jemu przywiozą na obóz jego egzemplarz. Stało się inaczej. Kiedy dyrektor sportowy Legii Warszawa Jacek Mazurek dowiedział się o tym, był zaskoczony, bo klub wysłał pismo potwierdzające chęć wypożyczenia zawodnika do Sandecji.

W całej tej sytuacji oprócz samej drużyny, która na pewno na tym ucierpi, przede wszystkim rozbraja na łopatki sytuacja Kamila Kurowskiego. Nikt chyba nie chciałby przechodzić przez coś takiego. Wracasz z drużyną z obozu przygotowawczego i nagle dowiadujesz się, że jednak nie będziesz grał, bo prezes postanowił sobie nie podpisać kontraktu. Nic innego jak słowo PATOLOGIA nie przychodzi nam tutaj do głowy, żeby opisać tę sytuację.

Nowym trenerem Sandecji na kilka dni przed startem rundy wiosennej został Dariusz Wójtowicz, który drużynę prowadził w latach 2009-2010. Do tej pory był szkoleniowcem Puszczy Niepołomice. Za jego kadencji Sandecji udało się zdobyć trzecie miejsce w pierwszej lidze. W pierwszym sparingu pod jego wodzą klub przegrał z Limanovią 1:2. Na boisku nie zabrakło jednak Adriana Danka…

Jak widać na powyższych przykładach, po raz kolejny w zarządzaniu klubami znikają nam sens i piękno samej piłki nożnej. Takich sytuacji niestety w polskiej piłce nigdy nie brakowało i wciąż nie brakuje. Nasz profesjonalizm nadal jest na bardzo niskim, żeby nie powiedzieć katastrofalnym, poziomie. Początek rozgrywek pierwszej ligi w sobotę 7 marca.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze