Piłkarze Arki Gdynia mają sporo powodów do radości po sobotnim meczu z Lechem. Nie dość, że zremisowali z mistrzem Polski na jego terenie, to dodatkowo udowodnili wszystkim, że są drużyną.
Po spotkaniu swojego zadowolenia nie krył trener Dariusz Pasieka. Dumny szkoleniowiec znów pokazał, jak wiele można zdziałać, gdy uwierzy się w swoje umiejętności.
– Mieliśmy plan nie przegrać i on wypalił. Graliśmy konsekwentnie, zawodnicy pomagali sobie na boisku, asekurowali się. W końcówce mieliśmy swoje sytuacje i ten mecz mógł się zakończyć inaczej. Wiemy, jak ciężko gra się na Lechu. Na ten punkt sobie zasłużyliśmy. Zagraliśmy dobry mecz i jestem zadowolony z postawy zespołu. Cały czas mamy natomiast problem ze skutecznością i to martwi. Przyjdą jednak mecze, w których wreszcie zaczniemy wygrywać.
Radości nie ukrywali również piłkarze gdyńskiego klubu. Wszyscy przecież świetnie spełnili założenia taktyczne nakreślone przez trenera. Warto zaznaczyć, że Arka była bardzo blisko ogrania „Kolejorza”.
– Przed meczem powiedzieliśmy sobie, że musimy grać blisko siebie i być agresywni w środku pola. Powinniśmy wygrać ten mecz, mieliśmy 200% sytuację do zdobycia bramki. W Krakowie mieliśmy kilka sytuacji, dziś było podobnie, musimy nad tym dalej pracować. Lech nie stworzył sobie groźnej sytuacji. Jesteśmy drużyną i kolektywem. To nasza siła! – powiedział pomocnik gości, Filip Burkhardt.
Piłkarze Arki wracali do Gdyni w szampańskich nastrojach. Lech natomiast znów zawiódł, a następnym rywalem będzie niezwykle silne Dnipro Dniepropietrowsk. Szkoda tylko, że nikt w Lechu nie jest w stanie powiedzieć tego co mówią zawodnicy Arki – jesteśmy drużyną.