Pierwsza po przerwie świątecznej kolejka Ligue 1 przyniosła starcie, które zelektryzowało kibiców w całej Francji. Zajmująca trzecie miejsce w tabeli drużyna Bordeaux podjęła na swoim obiekcie spisującą się nadspodziewanie dobrze w tym sezonie ekipę PSG.
Przed meczem jedno nie ulegało wątpliwości – gracze obu zespołów dadzą z siebie wszystko, by to właśnie na koncie ich teamów po dzisiejszym spotkaniu pojawiły się kolejne trzy punkty. Przed tą potyczką dość ciężkie było jednoznaczne wskazanie faworyta. Teoretycznie więcej szans na wygraną dawano podopiecznym Laurenta Blanca, którzy ostatni raz z boiska pokonani zeszli pierwszego listopada. Jednak w ostatnich czterech latach to paryżanie częściej wygrywali na Stade Chaban Delmas. Ta statystyka, jak i możliwość odrobienia części strat do Lyonu tylko umotywowały „Żyrondystów” do dobrej gry.
Gospodarze od samego początku narzucili swój styl, nie pozwalając przyjezdnym na zbytnie rozwinięcie skrzydeł. Twardość i nieustępliwość bardzo szybko przyniosły pożądany efekt. Miejscowi potrzebowali zaledwie dziesięciu minut, by objąć prowadzenie, a wynik meczu otworzył Senegalczyk Souleymane Diawara. Gol ten podciął skrzydła gościom, którzy się zdekoncentrowali i nie mieli pomysłu na rozegranie akcji pod bramką Ulricha Rame. Podopieczni Laurenta Blanca przeważali i z każdą chwilą byli bliżsi zdobycia kolejnej bramki. Na 600 sekund przed końcem pierwszej połowy paryscy defensorzy nie upilnowali Fernando Cavenaghiego. Argentyńczyk z tego skorzystał i pokonał golkipera rywali, czyniąc to po raz 12. w sezonie. Gdy ta część meczu dobiegła końca, na tablicy świetlnej widniał wynik 2:0 dla gospodarzy.
Również to oni wyszli bardziej skoncentrowani na drugą połowę. Grali uważnie, zarówno w ataku, jak i w obronie, starając się nie doprowadzić do większych spięć w polu karnym Rame i przerywając ataki przeciwników. Przyjezdni starali się jak mogli, ale defensorzy ze Stade Chaban Delmas umiejętnie sobie z nimi radzili. Również napastnicy trenera Blanca spisywali się lepiej, niż ich vis a vis, konstruując groźniejsze akcje, sprawiające więcej problemów blokowi obronnemu paryżan. Z każdą chwilą marzenia gości o dobrym rezultacie stawały się coraz mniej realne, a całkowicie rozwiał je Yoann Gourcouff, podwyższając na 3:0. Bezsilni goście czekali tylko na gwizdek kończący tę potyczkę. Na ich nieszczęście 240 sekund przed nim Fernando Menegazzo dobił przeciwników, zdobywając czwartą bramkę.
Ostatecznie „Żyrondyści” rozgromili Paris Saint-Germain 4:0. Wynik ten w pełni odzwierciedla przebieg spotkania i daje kibicom zespołu prowadzonego przez byłego mistrza świata i Europy realną nadzieję na pierwszą od ośmiu lat detronizację Lyonu. Gracze z Bordeaux pokazali, że są w bardzo dobrej formie, co stawia ich w pozycji zdecydowanego faworyta przed przyszłotygodniowym pojedynkiem z FC Nantes. Paryżanie będą musieli poszukać punktów w starciu z Sochaux.
Mimo tak dużego zwycięstwa, to PSG nie miało w
niektórych sytuacjach szczęścia. Słupek, nie
podyktowany karny przez Stephana Lannoya. No ale,
mimo wszystko, jak najbardziej zasłużone zwycięstwo
Żyrondystów.