Paris Saint-Germain pokonało na wyjeździe Olympique Lyon 1:0 i zapewniło sobie pierwszy od 19 lat tytuł mistrza Francji. Jedynego gola dla stołecznej drużyny zdobył Jeremy Menez.
Stało się, Paris Saint-Germain na dwie kolejki przed końcem sezonu ma siedem punktów przewagi i nikt nie odbierze drużynie tytułu mistrzowskiego. Wszystko to za sprawą dzisiejszego zwycięstwa paryżan na Stade Gerland w Lyonie.
Początek spotkania należał do gospodarzy i nic nie zapowiadało tego, że PSG może ten mecz wygrać. Już w trzeciej minucie formę Doucheza sprawdził Gomis, ale rezerwowy bramkarz paryżan nie miał większych problemów z interwencją. Chwilę później z 25 metrów spróbował Benzia, ale ponownie na posterunku był golkiper gości. Pierwsza połowa meczu nie należała jednak do ciekawych, gdyż na tych dwóch okazjach można zakończyć cały opis. Nie można jednak zapomnieć o dodaniu słowa nuda i to co najmniej trzy razy.
Co gorsza, druga część gry nie była o wiele lepsza. Tuż po zmianie stron dogodną okazję zmarnował Gourcuff. Na nieszczęście fanów Lyonu, niewykorzystane sytuacje się mszczą, ta Gourcuffa zemściła się niezwykle szybko. W 53. minucie Paris Saint-Germain za sprawą Jeremy’ego Meneza wyszło na prowadzenie, którego już nie oddało. Bramka znakomicie opisuje cały sezon w wykonaniu paryżan. Gra bez przekonania i eksplozja indywidualności, w tym przypadku Ibrahimović zagrał do Motty, ten do Meneza, któremu pozostało tylko wpakować futbolówkę do siatki. Gospodarze próbowali nawiązać walkę, ale brakowało koncepcji, sił i doświadczenia, gdyż na boisku znajdowało się wielu młodych wychowanków. W końcówce goście grali na totalnym luzie, dzięki czemu to oni przeważali.
Końcowy gwizdek, rozpoczął wielką fetę. Paryż czekał na ten dzień 19 lat…
W przyszłym sezonie będzie ciekawie w Ligue 1... na
pewno PSG znów zrobi wielkie transfery i wzmocni
się, ale powracające na szczyt AS Monaco może
narobić jeszcze większego szumu - tym bardziej, że
mówi się o 200 mln na transfery a ostatnią
wiadomością jest niemal pewny transfer Falcao do
księstwa... a zapewne to nie koniec. Pojedynki
Ibrahimović - Falcao będą ozdobą Ligue 1... a
liga francuska znów dostanie mocnego powera... dla
mnie o tyle fajnie, że i PSG i AS Monaco bardzo
lubię:)... mam nadzieję, że wojny pomiędzy tymi
klubami, oprócz tej na boisku, nie będzie.