Pacjent w stanie krytycznym – jakie są przyczyny kolejnego kryzysu Legii?


Legia Warszawa od kilku lat nieustannie zmaga się z różnego rodzaju kryzysami. W obecnym sezonie sytuacja jest wyjątkowo poważna, ponieważ stołeczny klub znalazł się w strefie spadkowej.

8 grudnia 2025 Pacjent w stanie krytycznym – jakie są przyczyny kolejnego kryzysu Legii?
Zbigniew.H

Legia Warszawa w sobotnim spotkaniu 18. kolejki PKO Ekstraklasy przegrała 0:2 z Piastem Gliwice i znalazła się w strefie spadkowej. To dla stołecznej drużyny drugi tak poważny kryzys w ciągu ostatnich pięciu lat. Oba kryzysy łączy jedna osoba, która odpowiada za nie i w obu przypadkach popełnia niemal identyczne błędy. Poza tym swoje trzy grosze dorzucili również dyrektorzy sportowi. Zapraszam do lektury tekstu, w którym bliżej przyjrzymy się, jakie są przyczyny obecnego kryzysu w stołecznej ekipie.


Udostępnij na Udostępnij na

Porażka z Piastem

Spotkanie Legia-Piast od pierwszych minut było meczem dwóch równorzędnych ekip, co patrząc na kadry obu drużyn, jest groteskowe. Jednak Legii trzeba oddać fakt, że w pierwszej połowie miała ciekawsze okazje i była lepsza. Mimo bezbramkowego remisu, pierwsza część gry była interesująca i zapowiadała ciekawą drugą połowę. Sytuacja była jednak inna. Do 82. minuty i sytuacji Chodyny mecz był wręcz obrzydliwy i można było odnieść wrażenie, że obie ekipy grają na remis. We wspomnianej 82. minucie Kacper Chodyna miał dogodną sytuację sam na sam z bramkarzem Piasta, jednak koncertowo ją zmarnował. Chwilę później Piast zdobył bramkę na 1:0. W doliczonym czasie gry słusznie podyktowaną jedenastkę wykorzystał Jorge Felix i ustalił wynik na 2:0. Dla Legii była to dziewiąta porażka w tym sezonie. Tak źle w warszawskiej drużynie nie było od pamiętnego sezonu 2021/2022, kiedy stołeczny zespół był w podobnej sytuacji. 

Sytuacja w tabeli

Po meczu z Piastem Legia zajmuje 16. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Ma tyle samo punktów, co 17. Termalica i dwa mniej od drużyny z Gliwic, z  którą za tydzień zagra zaległy mecz. Do strefy europejskich pucharów stołeczna drużyna traci dziewięć punktów. Przed sezonem dyrektor sportowy Michał Żewłakow mówił, że brak mistrzostwa będzie katastrofą. Skoro to miało być katastrofą, to trudno znaleźć słowo, które ma określić obecny stan. Słowa o katastrofie nie były przypadkowe, ponieważ wszystko wskazywało na to, że mistrzostwo dla Legii będzie obowiązkiem. Stołeczna drużyna ściągnęła na papierze świetnych graczy, którzy powinni robić różnicę. Niestety kluczowy błąd popełniono dwukrotnie przy obsadzie trenera.

Źródła problemu

Podstawowym źródłem obecnego kryzysu w Legii były złe wybory trenerskie. Michał Żewłakow jeszcze latem chciał postawić na Aleksandara Vukovicia, co wydawało się sensowną opcją, jednak decyzję tę zablokował Dariusz Mioduski. W efekcie Żewłakow musiał szukać innych rozwiązań i ostateczny wybór padł na Iordanescu, który okazał się pomyłką. Kolejnym aktem złego zarządzania była sytuacja związana ze zwolnieniem Iordanescu. Już od 5 października, po meczu z Górnikiem, każdy mający pojęcie o piłce widział, że ten projekt zmierza donikąd. Mimo to przez cały październik Rumun pozostawał na stanowisku.

Gdy po odpadnięciu z Pogonią 28 października podjęto decyzję o jego zwolnieniu, Legia była na to kompletnie nieprzygotowana – klub nie miał żadnego planu. Drużynę powierzono osobie bez doświadczenia, czyli Inakiemu Astizowi. Ta decyzja dopełniła dramatu i doprowadziła do sytuacji, w której Legia, nie mając trenera od dwóch miesięcy, nie wygrała ani jednego meczu i zamiast kursu na mistrzostwo obrała kurs na 1. ligę. W kwestii transferów, gdzie wiele osób również upatruje źródła problemów, ja widzę to inaczej. Legia w większości sprowadziła dobrych piłkarzy, którzy zdążyli pokazać swoje umiejętności. Nawet krytykowany Mileta Rajović potrafił udowodnić wartość na początku sezonu, gdy zdobywał bramki. Obecna forma zawodników wynika przede wszystkim z braku trenera-lidera, który potrafiłby ich odpowiednio poprowadzić. Dlatego z oceną transferów lepiej poczekać do momentu, w którym drużynę obejmie kompetentny szkoleniowiec – najprawdopodobniej Marek Papszun.

Odpowiedzialność

Podstawową odpowiedzialność ponosi Dariusz Mioduski. Przecież w dużej mierze przez jego decyzje ściągnięto Iordanescu. To również on stworzył dziwną strukturę z dwoma dyrektorami sportowymi, co tylko rozmyło odpowiedzialność. Mioduski dopuścił do sytuacji, w której w kryzysowym momencie Legię ponownie prowadzi osoba bez doświadczenia. Reszta odpowiedzialności spoczywa na barkach duetu Żewłakow-Bobić. Oni latem zbyt późno przeprowadzali transfery, a potem zbyt długo zwlekali ze zwolnieniem Iordanescu. Mimo tej zwłoki nie przygotowali odpowiedniego następcy – wszystkie karty postawiono wyłącznie na Papszuna. Również ta sprawa została jednak zawalona, ponieważ negocjacje zakończyły się fiaskiem i, zamiast pojawić się pod koniec listopada, Papszun ma objąć Legię dopiero po zakończeniu rundy. Brak planu awaryjnego sprawił, że stołeczną drużynę przez wiele tygodni prowadzi osoba bez żadnego doświadczenia, pod której wodzą Legia koncertowo przegrywa kolejne mecze. Nieodpowiedzialność wspomnianego tria doprowadziła „Wojskowych” do tak tragicznego położenia.

Nadzieja na przyszłość

Obecnie Legia znajduje się na całkowitym dnie. Decyzje, o których wspomniano wyżej, były jednym z czynników, które ją tam doprowadziły. Jednak na pewno nie wymieniłem wszystkich, bo zabrakłoby miejsca, aby opisać całościowy obraz Legii w stanie ciągłego kryzysu. Obecnie dla stołecznej drużyny nadzieją na lepsze jutro jest tylko Marek Papszun. Bezjajeczna szatnia Legii potrzebuje osoby z jego charyzmą i charakterem, aby w końcu ten projekt zaczął funkcjonować. Wyznacznikiem tego, czy wszystko pójdzie dobrze będzie to, czy Papszun za rok nadal będzie trenerem Legii. Jeśli nawet on podzieli los swoich poprzedników, przyszłość „Wojskowych” może być bardzo trudna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze