Orlęta Michniewicza bez kapitana oskubane z marzeń


Najwięksi wygrani obecnego sezonu – reprezentacja U-21 – stanęli w szranki z Hiszpanią

22 czerwca 2019 Orlęta Michniewicza bez kapitana oskubane z marzeń

Do boju z "La Furia Roja" polski selekcjoner nie mógł niestety wystawić najmocniejszego składu. Z powodu kontuzji na boisku wystąpić nie mógł kapitan polskiej młodzieżówki Dawid Kownacki. Brak zawodnika okazał się niezwykle bolesny, gdyż Polska przegrała, a co za tym idzie – nie uzyskała promocji do półfinału rozgrywek.


Udostępnij na Udostępnij na

Mimo tak poważnego osłabienia polska drużyna narodowa musiała stanąć do boju z niezwykle uzdolnioną i wyżej wycenianą drużyną Hiszpanii, w której aż roiło się od zawodników grających w wielkich klubach, z Realem Madryt i FC Barcelona na czele.

Początek spotkania pokazał zresztą różnice w umiejętnościach oraz kulturze gry. Hiszpanie od samego początku zaatakowali, a Polacy byli jedynie tłem. Szybko taki obrót spraw zamienił się na gola zespołu z Półwyspu Iberyjskiego, a potem kolejne, dzięki czemu już do przerwy mecz był rozstrzygnięty.

Klęska, za jaką trzeba uznać wynik z Hiszpanią, okazała się zatem nie tyle pożegnaniem z mistrzostwami i brakiem awansu na igrzyska olimpijskie, ile nauką, z której należy wyciągnąć wnioski. W przyszłości zawodnicy, którzy dziś zostali zbici przez rywala, mogą zaprocentować, a z tego korzyść może mieć cała piłkarska Polska.

Do przerwy 0:3

Po kapitalnych występach z Belgią oraz Włochami apetyty kibiców zostały rozbudzone. Marzenia o olimpiadzie z udziałem Polaków oraz szanse nawet na medale stały się tak rzeczywiste, że wielu w to uwierzyło. Szybko jednak po raz kolejny ekipa „Biało-czerwonych” została sprowadzona na ziemię. Hiszpania wrzuciła bieg i Polska nagle przestała nadążać.

Skończyło się szczęście, a i o polskim catenaccio nagle ucichło. Jednym słowem rywal z wyższej półki pokazał, gdzie miejsce dla takich jak Polacy. I choć mimo chęci i jakichś tam prób rywalizacji zespół Czesława Michniewicza nie był żadnym rywalem dla zespołu Hiszpanii.

Po przerwie przeciwnik grał spokojniej, kontrolując boiskowe wydarzenia i od czasu do czasu zagrażając bramce strzeżonej przez Kamila Grabarę. Golkiper grający na Wyspach mimo puszczonych kilku bramek i tak okazał się piłkarzem meczu w barwach reprezentacji Polski. Zapewne gdyby nie jego interwencje, drużyna przegrałaby jeszcze wyżej niż tylko 0:5.

Bez Kownasia

Thefinalball.com

Brak kapitana, który z racji swojego statusu jest niezwykle ważnym ogniwem, od samego początku stał się problemem dla selekcjonera Czesława Michniewicza przy wyborze zawodników do pierwszej jedenastki. Ten jednak jakkolwiek patrzeć był dużo wcześniej przewidziany, a to z tego względu, że przed mistrzostwami nie było do końca pewnym, czy Dawid Kownacki w ogóle pojedzie na turniej.

To spowodowało, że reprezentacja zapewne ćwiczyła system gry bez zawodnika, który ostatnie miesiące spędził w niemieckiej Fortunie Düsseldorf.  Już dużo wcześniej było ustalone, kto ma być następcą przy zakładaniu opaski kapitańskiej oraz kto będzie występował w składzie.

W meczu z Hiszpanią pierwszą sprawę rozwiązywał Szymon Żurkowski, który zachwycał polskich kibiców bardzo dobrą dyspozycją podczas mistrzostw w poprzednich meczach. W ostatniej kolejce był on jednak niewidoczny.

Drugi problem rozwiązał się sam, bo już w poprzednich meczach z Belgią czy Włochami za Kownackiego wchodził Adam Buksa. Dla napastnika Pogoni Szczecin zatem zrodziła się okazja do tego, by zabłysnąć bardziej, bo choć wcześniej dostawał szanse, teraz  mógł wystąpić od pierwszej minuty.

Obaj panowie jednak nie byli w stanie nawiązać równorzędnej rywalizacji z rywalem, więc problem, który miał być rozwiązany, przez Hiszpanów był odsłonięty.

Problemy zdrowotne pokonane

O ile sytuacja związana z brakiem występu Dawida Kownackiego nikogo przed meczem napawać optymizmem nie mogła, o tyle powrót nieobecnego w dwóch poprzednich spotkaniach rywalizującego z własnym żołądkiem Roberta Gumnego mógł z pewnością ucieszyć. Obrońca pojawił się w miejsce grającego od początku turnieju Pawła Bochniewicza.

Zawodnik od razu dostał szansę występu przeciwko Hiszpanii i od razu mógł się poczuć jak na najbardziej hardcorowej karuzeli, której nigdy dotąd wcześniej nie dosiadł. Można by wierzyć, że po niedawno wyleczonych problemach zdrowotnych zawodnikowi mogło być niedobrze. Nie było jednak tego po nim widać.

Zawodnik starał się, próbował jakoś powstrzymywać zapędy rywala, lecz poprzeczka była zawieszona zbyt wysoko. Wraz z kolegami był bezsilny przy sobotniej dyspozycji Fabiana Ruiza, Daniego Ceballosa, Oyarzabala czy kilku jeszcze innych.

Rewanż za ’92

Pojedynki z Hiszpanią dla Polski nigdy nie były łatwe i obojętne, czy były to spotkania drużyn młodzieżowych, pierwszej reprezentacji czy klubów. Ostatnie mecze kończyły się porażkami, tym bardziej były to bolesne starcia, że Polska w nich nie zdobywała choćby jednego gola. Najlepiej, a zarazem najgorzej wspominanym meczem z tą reprezentacją był mecz w 1992 roku, gdy wówczas Polacy przegrali 2:3.

Gorycz porażki była pocieszona srebrnymi medalami letnich igrzysk olimpijskich, których od tamtych czasów „Biało-czerwoni” nie potrafili zdobyć ponownie. Pamięć tamtych sukcesów oraz obiecująco się nakładające na siebie wyniki sprawiły, że i tym razem coraz częściej mówiło się o podobnych rezultatach.

Niestety rewanż także nie wyszedł, a co gorsza reprezentacja Polski została doszczętnie rozbita. Mimo to można czuć dumę, bo patrząc z perspektywy, czasu Polacy i tak zrobili dużo więcej, niż ktokolwiek sądził przed samym turniejem.

W pogodzie nic nie ginie

Nie tylko rok 1992 był wspominany w związku ze starciem z Hiszpanią. Warunki pogodowe, które nawiedziły Bolonię, także Polakom przypominały o jednym wydarzeniu. Mianowicie o mistrzostwach świata w 1974 roku i meczu na wodzie z Niemcami. Także i w sobotę, w dzień meczu, nad włoskim miastem lało jak z cebra. Co niektórzy żartowali, że to, co pogoda zabrała w meczu z Niemcami, odda w pojedynku z „La Furia Roja”.

Tak się jednak nie stało. Deszcz, który teraz miał pomóc Polakom i przeszkodzić technicznie grającym Hiszpanom, nie miał większego wpływu, ponieważ podczas meczu nie padał, a woda, która miała pojawić się na boisku, była niezbyt obecna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze