Kraje Beneluksu od zawsze słynęły ze znakomitej pracy z młodzieżą. Wzorem dla wszystkich przez lata była akademia Ajaksu Amsterdam. Jej zasady wprowadzały także inne holenderskie zespoły, takie jak Feyenoord i PSV, oraz belgijscy giganci – Anderlecht i Brugge. W ramach naszego cyklu „O nich będzie głośno” tym razem gościmy w stolicy Unii Europejskiej – Brukseli – gdzie dla miejscowego Anderlechtu gra 18-letni Dennis Praet.
Wenger, Anderlecht i inne przypadki
Praet urodził się 14 maja 1994 roku w Leuven. Młody Belg swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Racingu Genk już w wieku ośmiu lat. Przez lata wspinał się po kolejnych szczeblach klubowej kariery, uczestnicząc w międzyczasie w wielu silnie obsadzonych turniejach krajowych i międzynarodowych, m.in. Aegon Future Cup i NextGen Series. Sześć razy wybierano go na najlepszego gracza turnieju. Jako 16-latek dostał zaproszenie na testy do Arsenalu. Wengerowi młodego piłkarza polecił legendarny Liam Brady. Francuski menedżer „The Gunners”, Arsene Wenger, oprowadził zdolnego Belga po centrum treningowym i wyraził zainteresowanie sprowadzeniem go na Emirates Stadium. Wenger nalegał na szybką decyzję, bo w kolejce po podpis reprezentanta belgijskiej młodzieżówki stały takie firmy, jak: Barcelona, Chelsea, Liverpool, Lille, Ajax i włoski Inter.
Belgowi wizja rozwoju w Arsenalu, który od lat nie boi się stawiać na młodzież, bardzo się spodobała, ale po rozmowach z rodzicami Dennis zdecydował jednak, że lepiej będzie, jeżeli zdobędzie doświadczenie na krajowym podwórku i dopiero wtedy wyruszy w szeroki świat. Po kilku tygodniach przyszło zaproszenie na testy z Anderlechtu. Praet długo się nie zastanawiał i przystał na propozycję „Fiołków” z dwóch powodów. Po pierwsze wybór najbardziej utytułowanego belgijskiego klubu nie powinien dziwić, a po drugie z rodzinnego Leuven do Brukseli jest stosunkowo blisko. Jak sam Praet mówił w wywiadzie: – To idealne miejsce dla mnie na kilka najbliższych lat. 16-latek dostał trzyletni kontrakt, który kończył się w tym roku. Pod koniec marca działacze Anderlechtu przekonali Praeta do parafowania kolejnego na taki sam okres, aby w przypadku zmiany klubu nie zostali z niczym. Praet długo się nie zastanawiał i związał się nową umową, mówiąc jednocześnie, że cieszą go szanse, jakie dostaje w pierwszym zespole. – Obdarzono mnie zaufaniem i dostałem kilka szans w tym roku. Ponadto zapewniono mnie, że klub wiąże ze mną duże nadzieje i nie zostanę wypożyczony do innego zespołu. Nie dostałem gwarancji regularnej gry, ale jestem cierpliwy. Wierzę, że dzięki Anderlechtowi rozwinę się jeszcze bardziej – zakończył Praet.
Udane debiuty
W pierwszym zespole Anderlechtu debiutował w zeszłym roku w Pucharze Belgii. Klub z Brukseli pokonał Lommel United, a Praet asystował przy dwóch bramkach swojej drużyny. Po tym spotkaniu zawodnik pierwszego zespołu, Tom de Sutter, powiedział na łamach „La Derniere Heure”, że Praet przypomina mu Andresa Iniestę. Może i 27-latek nieco przesadził, ale bez wątpienia zadatki, aby w przyszłości prezentować poziom Hiszpana, młody Praet posiada.
Po wysokim zwycięstwie Anderlechtu nad Ekranasem Poniewież 5:0 w III rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów klub z Brukseli wystawił w meczu wyjazdowym bardzo młody zespół. Jednym z debiutantów w tych rozgrywkach był Praet. Nie dość, że dowodził linią pomocy jak doświadczony generał i rozprowadzał piłki po profesorsku, to jeszcze udało mu się zdobyć gola, a przy innym asystować. Niezwykłe. Brukselska młodzież zaaplikowała Litwinom sześć bramek.
Rozwój i przyszłość
Co ciekawe, Praet zaczynał swoją karierę jako boczny obrońca, lecz w wyższych kategoriach wiekowych kolejni trenerzy przesuwali go coraz bardziej do przodu. Wiele wskazuje, że pozycja, jaką znalazł dla niego szkoleniowiec juniorów Anderlechtu, Rene Peeters – czyli ofensywny pomocnik bądź skrzydłowy – jest najlepszym rozwiązaniem dla wątłej budowy piłkarza. Znakomity drybling, przegląd pola, szybkość, precyzyjne podania i bardzo dobre uderzenie z dystansu to główne zalety młodego Belga. Co bardzo ważne, klubowi trenerzy chwalą Praeta także za to, że nie miewa wahań formy, na co narzeka wielu innych młodych zawodników.
Praet to wciąż bardzo młody gracz, a już bardzo wiele potrafi. Jeśli nadal będzie z takim rozmachem wykorzystywał szanse, jakie dostaje od klubowych trenerów, może stać się kolejną młodą belgijską gwiazdą po Hazardzie, Fellainim, Vertonghenie czy Mirallasie, która trafi na Wyspy Brytyjskie i narobi niezłego bałaganu w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Do tego jeszcze długa droga, ale potencjał tego zawodnika jest ogromny. Jeśli wszystko będzie przebiegało zgodnie z planem i nic nie zakłóci rozwoju 18-latka, prawdopodobnie jeszcze o nim usłyszymy.