Olimpia Elbląg notuje bardzo nieudany początek sezonu. Po sześciu spotkaniach ma na swoim koncie zaledwie trzy punkty. Jest też jedyną drużyną w II lidze, która jeszcze nie odniosła zwycięstwa. W derbowym pojedynku z Sokołem Ostróda elblążanie do samego końca drżeli o wynik. Dopiero w 93. minucie wyszarpali remis. Czy można już mówić, że Olimpia jest kandydatem do spadku?
Wydaje się, że na takie osądy jest jeszcze za wcześnie. Nie zmienia to faktu, że „Żółto-biało-niebiescy” zaliczają na początku sezonu falstart.
Olimpia Elbląg w II lidze
Drużyna z Elbląga występuje w II lidze od sezonu 2016/2017. Awans uzyskała po wygraniu swojej ligi (III liga podlasko-warmińsko-mazurska) oraz pokonaniu w barażach Motoru Lublin 1:0 i 2:1. To pozwoliło elblążanom wrócić do poziomu centralnego po pięciu sezonach przerwy, kiedy to grali w I lidze. Wcześniej bowiem II liga dzieliła się na wschód oraz zachód.
W swoim pierwszym sezonie Olimpia uzyskała jednocześnie najwyższe miejsce od powrotu do trzeciego poziomu rozgrywkowego. 50 uzyskanych punktów pozwoliło zająć wysokie piąte miejsce, a do czwartego Radomiaka Radom olimpijczykom zabrakło sześciu punktów. Zawodnicy oraz kibice mogli żałować tej straty tym bardziej, że wspomniane czwarte miejsce gwarantowało grę w barażach o I ligę.
Następne lata potwierdzały, że Olimpia zadomowiła się w II lidze. Sezon 2017/2018 to powtórzenie wyniku z poprzedniej kampanii, czyli zdobycie okrągłych 50 punktów. Tym razem jednak wynik ten dał 6. miejsce, a do baraży zabrakło siedmiu punktów. Wypadkiem przy pracy natomiast okazał się sezon 2018/2019, kiedy to elblążanie zdobyli 40 punktów, co dało odległą 13. lokatę. Olimpia wówczas do ostatniej kolejki nie była pewna, czy zostanie w lidze. Zwycięstwo z Elaną Toruń przypieczętowało utrzymanie, a przewaga nad strefą spadkową wyniosła zaledwie jeden punkt.
W międzyczasie w Olimpii następowały zmiany na ławce trenerskiej. Adama Borosa, który prowadził „Żółto-biało-niebieskich” od 2013 roku, we wrześniu 2018 roku po słabym początku sezonu zastąpił były szkoleniowiec Podbeskidzia Bielsko-Biała Adam Nocoń. Jego zadaniem było utrzymać zespół w II lidze, co mu się udało. W sezonie 2019/2020 szło mu jeszcze lepiej. Olimpia zakończyła ubiegły sezon na 8. miejscu, ponownie zdobywszy 50 punktów. Elblążan tym razem dzieliło jedno „oczko” od baraży o I ligę. W czerwcu przybliżaliśmy na łamach naszego portalu drużynę Olimpii.
Sebastian Madejski i Tomasz Lewandowski w jedenastce sezonu @PilkaNozna_pl w drugiej lidze:)
— Michał Libuda (@libudamichal) August 20, 2020
"W czasach, gdy ekipę trenował Adam Nocoń, Olimpia Elbląg grała najrówniejszy futbol"
😀
Zmiana trenera oraz obecne rozgrywki
Wspomnianego sezonu jednakże Nocoń nie dokończył w drużynie Olimpii, w czerwcu rozwiązał bowiem kontrakt za porozumieniem stron. – Nadszedł czas pożegnania i zakończenia mojej pracy w klubie. Był to okres ciężkiej, ale satysfakcjonującej i emocjonującej pracy. Obejmując zespół na ostatnim miejscu w tabeli postawiono przede mną zadanie utrzymania drużyny na szczeblu 2. Ligi. Cel ten został osiągnięty. Niestety w obecnym sezonie nie będzie mi dane dokończyć walki o awans do 1. Ligi, pozostawiając zespół na miejscu barażowym. (…) – napisał Nocoń w pożegnalnym liście.
W jego miejsce na początku lipca zatrudniony został Łukasz Kowalski, który wcześniej prowadził Gryf Wejherowo. Swoją funkcję w nowym klubie zaczął jednakże pełnić od 1 sierpnia, a sezon 2019/2020 Olimpia dograła z trenerem tymczasowym, Dariuszem Kaczmarczykiem. Początek obecnego sezonu pokazuje jednak, że przed Kowalskim jeszcze sporo pracy. W pierwszych trzech spotkaniach olimpijczycy ponieśli trzy porażki, w tym z beniaminkiem, Motorem Lublin. Dopiero od 4. kolejki widać niewielką poprawę w grze elblążan, ponieważ zremisowali ze spadkowiczem oraz głównym kandydatem do awansu, Chojniczanką Chojnice. W piątej kolejce natomiast kolejny raz zremisowali z wyżej notowanym przeciwnikiem, Stalą Rzeszów. Te wyniki mogły napawać niewielkim optymizmem.
Witamy na pokładzie nowego trenera Olimpii Elbląg 🤝
— ZKS Olimpia Elbląg (@ZKSOlimpia) July 2, 2020
Więcej 👉 https://t.co/ex5I2oR3f4 pic.twitter.com/0KBflcUa0x
Starcie derbowe z kolejnym beniaminkiem, Sokołem Ostróda, było więc dla Olimpii dość ważne. Drużyna prowadzona przez Piotra Jacka jednakże zanotowała przyzwoity początek sezonu. Mając na swoim koncie dziewięć punktów, zajmuje 7. miejsce. W przypadku pokonania Olimpii „Sokoły” mogły przesunąć się nawet na 2. lokatę. Pokonanie rezerw Lecha Poznań, Olimpii Grudziądz oraz Znicza Pruszków pokazuje, że zespołu z Ostródy nie można było lekceważyć.
Starcie z Sokołem Ostróda
Przed derbowym spotkaniem największą bolączką elblążan była ofensywa. Dwie strzelone bramki były bowiem najgorszym wynikiem w całej lidze. Jeśli natomiast dodamy do tego fakt, że jedna z nich została zdobyta z rzutu karnego, to tym bardziej pokazuje nam indolencję strzelecką zawodników Olimpii. Cieszyć mogła natomiast defensywa. Sześć straconych bramek nie było wynikiem złym, a dwa czyste konta w ostatnich dwóch meczach mogły dawać nadzieję, że obrona elblążan jest ich najmocniejszą stroną.
Sam mecz z Sokołem Ostróda pokazał jednak, że niekoniecznie jest to prawda. Chociaż to Olimpia wyszła na prowadzenie w 14. minucie za sprawą Janusza Surdykowskiego, to goście odpowiedzieli już dwie minuty później. Dawid Wolny znalazł lukę w obronie olimpijczyków i precyzyjnym, płaskim strzałem pokonał Bartosza Przybysza. Defensorzy Olimpii niejako zlekceważyli Wolnego, ponieważ nie doskoczyli do niego odpowiednio szybko, co bezlitośnie wykorzystał.
W oczy rzucał się problem z przyjęciem w zespole z Elbląga. Podczas spotkania piłka kilkukrotnie odskakiwała zawodnikom, co skutkowało prostą stratą. Powodowało to również, że gra nie zazębiała się, a akcje nie były dynamiczne. Pod koniec pierwszej połowy zawodnicy Łukasza Kowalskiego przyjęli taktykę, aby przyjąć rywala we własnej połowie i szukać okazji do kontry. Wynikało to z tego, że mieli niekiedy problem z powolnym konstruowaniem akcji. Źle wyglądał ich atak pozycyjny, więc woleli poczekać na błąd zawodników Sokoła i szukać swojego szczęścia w kontratakach.
Na początku drugiej części spotkania błędy w obronie doprowadziły do tego, że goście od 55. minuty prowadzili aż 3:1. Najpierw obrona Olimpii kompletnie pogubiła się przy rzucie rożnym, co poskutkowało samobójczym trafieniem 19-letniego Klaudiusza Krasy, a następnie defensorzy „Żółto-biało-niebieskich” dali się zaskoczyć wysokim, prostopadłym podaniem do Dawida Wolnego, który wpisał się na listę strzelców drugi raz. Nadzieję na odrobienie strat w serca olimpijczyków wlał Surdykowski, który w 63. minucie ponownie pokonał golkipera gości. Do samego końca Olimpia starała się doprowadzić do wyrównania, co udało się w 93. minucie za sprawą kapitana, Tomasza Lewandowskiego. Środkowy obrońca wykorzystał niefrasobliwość obrony Sokoła i dał Olimpii „zwycięski” remis. Na osobną pochwałę zasługuje bramkarz gospodarzy Bartosz Przybysz, który pomimo wpuszczenia trzech goli niejednokrotnie uratował swój zespół przed kolejnymi bramkami.
⏱ Koniec meczu | 3:3‼️
— ZKS Olimpia Elbląg (@ZKSOlimpia) September 29, 2020
CO ZA MECZ! Lewandowski strzela bramkę na wagę remisu w ostatniej akcji meczu!
__________
🟡⚪️🔵 #OlimpiaSokol 🔴⚪️🔵 pic.twitter.com/CwGvbjgACl
Trzeba w końcu odnieść zwycięstwo
Chociaż remis wyszarpany w ostatnich minutach może napawać niejako optymizmem, fakt jest taki, że Olimpia jest ostatnią drużyną w II lidze, która nadal czeka na swoją pierwszą wygraną. Personalnie Olimpia nie odstaje od swoich rywali. Można wręcz stwierdzić, że z Bartoszem Przybyszem w bramce czy Januszem Surdykowskim na szpicy elblążanie powinni spokojnie pozostać w lidze. Potrzebny jest jednak pewnego rodzaju impuls. Możliwe, że bramka Lewandowskiego pod koniec spotkania takim była. Następna okazja do przełamania będzie 3 października, kiedy to do Elbląga przyjedzie drużyna Hutnika Kraków. Będzie to rywal wręcz wymarzony, ponieważ beniaminek odniósł tylko jedno zwycięstwo w pierwszej kolejce. W następnych meczach natomiast raz zremisował oraz czterokrotnie przegrał. Jeśli Olimpia chce poważnie myśleć o utrzymaniu, musi pokonać Hutnika.