Coroczny odpływ piłkarzy z polskich boisk, którzy pełnili wiodące role w poszczególnych formacjach, daje się coraz mocniej odczuć.
Jeśli klub sprzedaje np. środkowych obrońców, to można z dużym prawdopodobieństwem podejrzewać, że mimo zamiany tych, co zostali przeniesieni na innych, trzeba będzie odczekać trochę czasu, zanim się zrozumieją i zaczną prezentować klasę, jaką wcześniej osiągnęli zawodnicy wytransferowani. Gdy pozbywa się napastników, to można podejrzewać, że będziemy mieli problem ze zdobywaniem bramek. Szczególnie, że mecze pucharowe są o wiele trudniejsze aniżeli ligowe. Do klubów przeważnie nie ściąga się piłkarzy lepszych od tych, którzy odeszli, tylko tańszych, więc gorszych już poprzez samą różnicę cenową. Dlatego jakość zespołu, choćby czasowo, ale się obniża, a w pucharach trzeba walczyć od zaraz.
Tworzenie zespołu trwa latami. Jak przez sito selekcjonuje się piłkarzy, zostawia najlepszych, a tych niegwarantujących odpowiedniego poziomu transferuje dalej. Problem w tym, że u nas najczęściej transferuje się nie tych najsłabszych, tylko najlepszych w klubie. Wszyscy udają wtedy zdziwienie, że zespół nie może sobie poradzić. Oceniając realnie po pierwszych meczach, tylko Lech Poznań pozostawił wrażenie. Poznaniacy są w stanie odrobić jedną bramkę straconą do zespołu Sparty na wyjeździe. Wisła Kraków nie tworzy monolitu. Wiele zmian w podstawowej jedenastce spowodowało, że zawodnicy jeszcze nie stanowią zgranej paczki i nie prezentują determinacji, dającej pewność korzystnego wyniku.
Wisła ma jednak potencjał, przez co stać ją na odrobienie straty jednej bramki. Musi jednak zmienić tak wiele w swojej grze, że trudno jest oczekiwać, aby przez tydzień pokazała diametralnie inne oblicze. Ruch Chorzów nie był faworytem w konfrontacji z drużyną z Wiednia. Różnica jakości była ogromna i trudno oczekiwać, że cokolwiek może się zmienić w starciu wyjazdowym. Najbardziej martwi to, że najwięcej dyskutuje się na temat odejścia z klubu dwóch podstawowych graczy Sadloka i Sobiecha.
Jeśli do tego dojdzie, to kolejny klub zdecydowanie obniży swoją jakość szkoleniową. Najbardziej żal jest Jagiellonii, która akurat determinacją w walce o zwycięstwo przewyższała swojego rywala z Grecji, ale stracone na początku meczu bramki powodują, że poprzeczka awansu powędrowała niebywale wysoko. Po raz kolejny zweryfikowane zostało zarządzanie polityką kadrową klubów.
Jedyna droga to inwestowanie w infrastrukturę boiskową, zwiększenie liczby szkolonej młodzieży, zatrudnienie większej liczby trenerów tak, aby jeden szkoleniowiec nie trenował więcej niż 12 zawodników i zaprzestanie ściągania do klubów średniaków z zagranicy zamiast stawiania na najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia.
Porąbane w tym wszystkim jest świadomość tego
że cos jest złe i w to zło się jednak brnie. Taka
jest sytuacja w polskiej piłce. Wszyscy wielcy
eksperci tak uważają i produkują sie na łamach
pras i internetu a i tak jest jak jest. Engel też
niech nie tworzy tu przepisu na sukces bo choćby w
Poloni zamaist wpakować siano w młodych to
ściągają Ebiego. PArodia.