Oceny po meczu Legia – Gaziantepspor


Legia pokonała turecki Gaziantepspor i zagra w kolejnej fazie Ligi Europy. Mimo wygranej rywalizacji w dwumeczu trudno mówić o bardzo dobrej grze stołecznej drużyny. Gołym okiem widać, że Legia jest ciągle w fazie zgrywania się.


Udostępnij na Udostępnij na

Bramkarski pojedynek

Po obu stronach tego dnia najlepsi byli bramkarze. O ile Wojciech Skaba nie miał zbyt dużo pracy, a tylko w najważniejszym momencie udowodnił, że warto na niego stawiać, broniąc stuprocentową sytuację Iwelina Popowa, o tyle Żydrunas Karcemarskas miał pełne ręce roboty. Litwin bronił jak natchniony i być może właśnie jego osoba, a nie słaba skuteczność Legii, zadecydowała o zakończeniu starcia bezbramkowym remisem.

Defensywa Legii prezentowała się wyjątkowo nierówno. Z jednej strony raczej pewnie grający Jakub Rzeźniczak i Michał Żewłakow, z drugiej ogrywani nieco częściej Marcin Komorowski i Jakub Wawrzyniak. Na plus tego ostatniego na pewno działa fakt, że dość często włączał się do akcji ofensywnych. Komorowski również zapisze się w pamięci fanów stołecznej drużyny, bo jego desperacka interwencja w doliczonym czasie gry uratowała Legię przed stratą bramki.

Solidny Radović, zaskakujący Manu

W drugiej linii warszawskiej drużyny prym wiedli skrzydłowi. Zarówno ci nominalni, Manu i Maciej Rybus, jak i ten, który ostatnio grywa bardziej w środku, czyli Miroslav Radović. Serb nie strzelił wprawdzie bramki, ale przytomnymi zagraniami kilkakrotnie uruchamiał swoich kolegów. Zadziwiała zwłaszcza postawa bardzo aktywnego Manu, który poprawił celność dośrodkowań, a w dodatku zaliczył kilka bardzo ważnych odbiorów na połowie rywala.

Środkowa strefa boiska to przeciętny tego dnia Ariel Borysiuk i nieco lepszy Ivica Vrdoljak. Chorwat miał ciężki życie z graczami Gaziantepsporu, raz po raz bywał zaczepiany i prowokowany, co zauważył trener Skorża, nie wypuszczając go na drugą część gry. Wprowadzony po przerwie Janusz Gol był kompletnie niewidoczny i w dużej mierze odpowiedzialny za oddanie inicjatywy walczącemu o bramkę rywalowi.

W linii ataku nieporadnie biegał szukający formy Daniel Ljuboja. Serb nigdy nie był typem snajpera i być może błędem jest uporczywe wystawianie go na środku ataku. Były piłkarz PSG nie mógł pokazać swoich atutów, również mając partnera w linii ataku, bo wtedy już wyraźnie doskwierało mu zmęczenie.

Turecka przeciętność

W tureckiej drużynie wyraźnie brakowało płynności i zrozumienia. Pojedynczymi, najczęściej nieudanymi szarżami próbowali rozruszać ataki Iwelin Popow i Ismael Sosa. Wyraźnie brakowało im jednak wyczucia przy podejmowaniu decyzji, co często kończyło się zaprzepaszczonymi szansami na groźne ataki. Na tle drużyny mógł się podobać ofensywnie grający Cenk Tosun i kameruński obrońca Dany Nounkeu. Być może zbyt późno na placu gry pojawił się Wagner. 15 minut, jakie spędził na boisku przy Łazienkowskiej, były kompletnie bezbarwne w jego wykonaniu. Podobnie jak gra Yasina Pehlavina, który miał ogromne szczęście, że nie został wyrzucony z boiska już w pierwszej połowie, kiedy w niesportowy sposób atakował Vrdoljaka.

Oceny w skali 1 – 6:

Legia Warszawa:

Wojciech Skaba – 4
Jakub Rzeźniczak – 3,5
Michał Żewłakow – 3,5
Marcin Komorowski – 3
Jakub Wawrzyniak – 3
Manu – 4
Ivica Vrdoljak – 3,5
Ariel Borysiuk – 3
Miroslav Radović – 4
Maciej Rybus – 3,5
Daniel Ljuboja – 2,5

Janusz Gol – 1,5
Michal Hubnik i Artur Jędrzejczyk grali za krótko, by ich ocenić.

Gaziantepspor:

Żydrunas Karcemarskas – 4,5
Murat Ceylan – 2,5
Emre Gungor – 2,5
Serdar Kurtulus – 2,5
Dany Nounkeu – 3,5
Ivan de Souza – 2,5
Olcan Adin – 2,5
Cenk Tosun – 3,5
Yasin Pehlivan – 2,5
Iwelin Popow – 3
Ismael Sosa – 3 

Ozan, Alper i Wagner grali za krótko, by zasłużyć na ocenę.

Więcej zdjęć: www.legia.net

Komentarze
~Marcin77 (gość) - 13 lat temu

Powiem krótko...LEGII potrzeba meczów o punkty,aby
się zgrać!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze