Obrońca daje zwycięstwo Koronie


Walcząca o oddalenie się od strefy drużyn zagrożonych spadkiem Korona pokonała u siebie bytomską Polonię 1:0. Po raz kolejny zwycięstwo kielczanom dał słowacki obrońca, Pavol Stano.


Udostępnij na Udostępnij na

Wybiegających na boisko piłkarzy Korony i Polonii przywitała całkiem pokaźna warstwa śniegu na murawie, która miała sprawić, że o prawdziwym piłkarskim widowisku w piątkowe popołudnie można było zapomnieć. Jakby na przekór tym słowom oba zespoły w pierwszych minutach stworzyły sobie doskonałe okazje do objęcia prowadzenia. Pierwszą bramkę w barwach Korony zdobył Maciej Tataj, ale nie została ona uznana przez sędziego. Wedle arbitra piłkarz Korony faulował bramkarza Wojciech Skabę, gdy ten wypuścił futbolówkę z rąk. Polonia bardzo szybko ocknęła się po tej sytuacji i mogła za sprawą Grzegorza Podstawka skarcić gospodarzy. Najskuteczniejszemu zawodnikowi bytomian zabrakło jednak zimnej krwi. Obie sytuacje miały miejsce w pierwszym kwadransie spotkania i dostatecznie rozgrzały kibiców zgromadzonych na Arenie Kielce. Okazało się, że były to miłe złego początki, gdyż w kolejnych minutach nie oglądaliśmy zbyt wielu akcji ze strony obu zespołów. Raz w środku pola dominowała Polonia, następnie inicjatywę przejmowała Korona, ale nic z tego nie wynikało. Szans na zobaczenie bramki trzeba było upatrywać w drugiej połowie.

W poprzednim spotkaniu kielczan – z Jagiellonią – swój były zespół pogrążył Pavol Stano, dlatego trener Korony, Marcin Sasal, wprowadził na drugie 45 minut Michała Zielińskiego, który jeszcze w ubiegłej rundzie reprezentował barwy Polonii. To jednak nie dynamiczny napastnik, a wspomniany Stano otworzył wynik meczu. Była 67. minuta – słowacki stoper otrzymał precyzyjną piłkę z rzutu wolnego od Ediego i niepilnowany, bez żadnych problemów umieścił piłkę w siatce. Pavol Stano – notabene także ekspolonista – zdobył bramkę w podobny sposób, jak przed tygodniem i w tej chwili defensor ze Słowacji jest najskuteczniejszym zawodnikiem Korony tej wiosny. Końcówka spotkania nie należała do żadnej z ekip – do akcji wkroczył ten, który widoczny być nie powinien, czyli sędzia. Piotr Siedlecki zaczął popełniać błędy, który zaważyły o losach spotkania. Najpierw nie odgwizdał rzutu karnego dla Polonii po faulu Stano na Bykowskim, a następnie pokazał czerwoną kartkę Michałowi Zielińskiemu, który faulował Marcina Radzewicza, ale w tej sytuacji więcej było aktorstwa ze strony zawodnika Polonii niż brutalności w zagraniu napastnika. Do końca meczu sytuacja nie uległa zmianie i Korona wygrała drugi mecz tej wiosny, robiąc kolejny duży krok w kierunku utrzymania.

Komentarze
Michał Wiśniewski (gość) - 15 lat temu

Brawo dla Korony. Po raz kolejny swoje duże
umiejętności pokazał Edi Andradina.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze