Dziesiąta seria gier w naszej lidze naprawdę zapowiadała się nieźle. Kiedy patrzyliśmy na rozkład gier w 10. kolejce, mogliśmy dostrzec kilka ciekawie zapowiadających się starć. Wydarzeniem weekendu były oczywiście derby Krakowa, ale poza tym zacieraliśmy ręce na takie mecze jak Legia – Lechia, Jagiellonia – Pogoń czy Górnik – Lech. Wymienione przeze mnie spotkania, poza "Świętą Wojną", nie zawiodły i trzymały w napięciu. Co szczególnie cieszy, młodzieżowcy odegrali w tych pojedynkach ważną rolę i spisali się naprawdę dobrze. Jednakże nie wszyscy młodzieżowcy mogą pochwalić się tak udanym występem.
Przypomnijmy, że w tym sezonie młodzieżowcem określamy wszystkich zawodników urodzonych w roku 1998 lub młodszych. W niższych ligach w naszym kraju status młodzieżowca przysługuje jedynie piłkarzom z rocznika 1999 oraz oczywiście również tym młodszym. W przypadku najwyższej ligi decydenci poszli na rękę klubom i uznali, że gracze, którzy w tym roku skończą 21 lat, też mogą być uznani za młodzieżowców.
Każdy zespół naszej ligi musi mieć w swoim składzie co najmniej jednego piłkarza, który spełnia wymóg młodzieżowca. Jeśli więc na boisku w danej drużynie gra tylko jeden taki zawodnik i przykładowo odniesie kontuzję, wówczas musi wejść za niego inny. Wyjątek stanowi sytuacja, w której młodzieżowcem jest bramkarz. Wówczas golkiper, który go zmienia, nie musi spełniać tych warunków. W związku z tym może dojść do tego, że taka ekipa nie będzie spełniała wymogu.
Lech Poznań – tu młodzieżowcy mają szansę na rozwój
Nie od dziś wiadomo, że „Kolejorz” świetnie szkoli młodych zawodników w swojej akademii, a następnie chętnie wprowadza ich do pierwszego zespołu. W Poznaniu nie mają żadnego problemu z przepisem o obowiązkowym młodzieżowcu. W Zabrzu trener Dariusz Żuraw wystawił czterech piłkarzy, którzy spełniają kryterium młodzieżowca, a kolejny wszedł z ławki. Postawa właśnie tych młodych zawodników była kluczowa podczas sobotniego starcia.
Wreszcie w Lechu zafunkcjonowały skrzydła. „Kolejorz” miał wcześniej problem z tą pozycją, ale tym razem skrzydłowi nie zawiedli. Krytykowany przez kibiców Kamil Jóźwiak otworzył wynik tego spotkania. Co prawda miał przy tym dużo szczęścia, bo piłka po jego strzale odbiła się jeszcze od pleców interweniującego Przemysława Wiśniewskiego i zupełnie zmyliła Martina Chudego, ale gol to gol.
Niezwykle ważną bramkę strzelił też Tymoteusz Puchacz. Chwilę po tym, jak Górnik doprowadził do wyrównania i zaczął napierać na zespół gości, Puchacz przeprowadził wzorową kontrę i niczym Arjen Robben zszedł z piłką do środka, a potem uderzył po ziemi, nie dając żadnych szans bramkarzowi gospodarzy. Dla Puchacza było to premierowe trafienie w seniorskim Lechu w meczu o punkty.
https://twitter.com/Marcin_Loboz/status/1178018674617270272
Obaj skrzydłowi rozegrali dobre zawody, ale tym młodzieżowcem z Lecha, który zachwycił najmocniej, jest Jakub Moder. 20-letni pomocnik miał wcześniej łącznie sześć minut rozegranych w ekstraklasie. To właśnie na niego postawił Dariusz Żuraw w obliczu kontuzji Pedro Tiby. Aż trudno w to uwierzyć, ale „Kolejorz” nie odczuł braku Portugalczyka. Jakub Moder świetnie spisał się w roli jego zastępcy. Jest to o tyle zaskakujące, że zarówno w poprzednim sezonie, kiedy grał na wypożyczeniu w Odrze Opole, jak i w obecnej kampanii w drużynie rezerw Lecha Moder nie zachwycał.
Jednakże w sobotę wykorzystał szansę, którą otrzymał. Na początku grał nieco bojaźliwie, ale kiedy poczuł się pewnie, był prawdziwym przywódcą w środku pola. Liczba przechwytów Modera na połowie przeciwnika była naprawdę okazała. W ogóle statystyki 20-latka za mecz z Górnikiem są świetne. Wychowanek „Kolejorza” stoczył 17 pojedynków 1 na 1 i aż z 12 z nich wyszedł zwycięsko.
Do tego miał najwięcej kontaktów z piłką, był najczęściej faulowanym lechitą i oddał najwięcej strzałów w drużynie (5). Do tego może się pochwalić skutecznością podań na poziomie 87 % i co najważniejsze, udało mu się zaliczyć asystę przy szóstym ligowym trafieniu Christiana Gytkjaera.
Dzisiejszy występ Moderka, tylko potwierdza słowa młodych wychowanków, że w rezerwach gra się dużo trudniej niż w jedynce. Fajnie, że mamy tą 2 ligę. #GORLPO
— Grzechu Paw (@grzesiekpaw) September 28, 2019
W zasadzie z całej młodzieży Lecha w Zabrzu zawiódł jedynie ten, którego już miało w Poznaniu nie być. Półtora roku temu Robert Gumny był o krok od transferu do Borussii Moenchengladbach. Do transakcji nie doszło ze względu na problemy ze zdrowiem młodego Polaka. Jednakże co się odwlecze, to nie uciecze. Wydawało się, że tego lata już na pewno opuści Lecha, a tymczasem włodarze nie dogadali się z nikim w sprawie tego transferu i Gumny pozostał w klubie. Czyżby te wszystkie kwestie transferowe miały wpływ na obecną postawę prawego obrońcy „Kolejorza”?
Trudno powiedzieć, ale można odnieść wrażenie, że to całe zamieszanie związane z jego odejściem odbiło się negatywnie na jego psychice, a to z kolei ma przełożenie na postawę na boisku. Ostatnio bowiem Gumny jest wyraźnie pod formą. O ile w ofensywie jeszcze to jakoś w miarę dobrze wygląda, o tyle w defensywie 21-latek nie jest aktualnie wartością dodaną dla zespołu. W Zabrzu Lech stracił trzecią bramkę w tym sezonie, która padła po wrzutce ze strefy Gumnego.
Do tego w sobotę prawy obrońca Lecha kilkukrotnie dał się łatwo minąć zawodnikom Górnika, którzy nawet byli w stanie założyć mu „siatkę”. Był to kolejny z serii słabych występów Gumnego, im więcej takich meczów, tym bardziej oddalać się będzie od niego wymarzony transfer do klubu z TOP 5 lig europejskich.
12 wychowanków strzeliło co najmniej jedną bramkę dla Lecha w ESA w ostatnich 6 sezonach
Dawid Kownacki
Tomasz Kędziora
Marcin Kamiński
Karol Linetty
Jan Bednarek
Kamil Jóźwiak
Paweł Tomczyk
Marcin Wasielewski
Robert Gumny
Tymoteusz Klupś
Filip Marchwiński
Tymoteusz Puchacz— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) September 28, 2019
Skóraś wykorzystuje szansę, Klimala ucisza krytyków
Ciągnąc wątek szkolenia młodzieży w Lechu Poznań, można wspomnieć o Michale Skórasiu. Młody piłkarz Lecha był w poprzednim sezonie wypożyczony do Termaliki. Szału tam nie zrobił, ale już na mistrzostwach świata U-20 był jednym z niewielu polskich zawodników, którzy zaimponowali. Szczególnie w meczu z Włochami. Dlatego dziwić mógł fakt, iż władze Lecha nie chcą przedłużyć z nim kontraktu.
Ostatecznie jednak umowa została przedłużona. Młody zawodnik związał się na dłużej z „Kolejorzem”, ale został też wypożyczony do Rakowa Częstochowa, mimo że okres przygotowawczy przepracował z Lechem. Marek Papszun na początku sezonu niechętnie stawiał na 19-latka. Dopiero w dwóch ostatnich meczach zdecydowanie na niego postawił, a Skóraś od razu odwdzięczył się za to zaufanie. Po niezłym spotkaniu przeciwko Piastowi Gliwice 19-latek zagrał dobre zawody przeciwko Wiśle Płock w miniony weekend. Skóraś zaliczył asystę przy golu Brown Forbesa, ale Raków znów w nieszczęśliwych okolicznościach wypuścił punkty z rąk.
Kilka miesięcy temu Patryk Klimala udzielił wywiadu, który odbił się szerokim echem w polskim środowisku piłkarskim. 21 -latek powiedział wówczas, że jeżeli całą karierę spędzi w ekstraklasie, to znaczy, że coś mu nie wyszło. Były to o tyle zaskakujące słowa, że Klimala nie grał wówczas zbyt dobrze. W związku z tym szybko stał się obiektem kpin.
Jednakże ostatnio jest w niezłej dyspozycji. Oczywiście nie jest to jakaś fenomenalna forma, ale napastnik Jagiellonii ma aktualnie dobry dla siebie okres. Po golu w Poznaniu dołożył asystę przy bramce Juana Camary w niedzielnym meczu przeciwko Pogoni Szczecin. Takimi występami udowadnia, że coś jednak potrafi.
10. kolejka w ogóle była dobrą kolejką dla młodzieżowców. Poza powyższymi nazwiskami, które znalazły w naszych oczach najwięcej uznania, wyróżnić należy także Sebastiana Kowalczyka (gol przeciwko Jagiellonii), Karola Filę (asysta w meczu z Legią) czy Piotra Pyrdoła (gol strzelony Zagłębiu Lubin). Oby jak najwięcej takich występów młodych polskich piłkarzy w przyszłości!