Po spadku z ekstraklasy Zagłębie Sosnowiec miało się bić o szybki powrót do elity. W zeszłym sezonie zamiast gonić czołówkę, do ostatniej kolejki sosnowiczanie drżeli o utrzymanie. Pandemia nie pomogła na pewno od strony ekonomicznej, bo miasto wstrzymało finansowanie klubu. Jednak mimo to klub był aktywny na rynku transferowym. Po słabej poprzedniej kampanii teraz miało być inaczej. Ale po 10 rozegranych meczach Zagłębie zajmuje 15. miejsce w tabeli. Co się dzieje z drużyną z Sosnowca?
Słabo po spadku
Zagłębie Sosnowiec po spadku z ekstraklasy w sezonie 2018/2019 utrzymało trzon drużyny i większość ekspertów stawiało je w gronie kandydatów do powrotu na salony. Jednak szybko okazało się, że nici z wielkich planów. Sosnowiczanie znajdowali się na miejscu barażowym tylko raz, po pierwszej serii gier. Do końca jednak musieli drżeć o utrzymanie i zapewnili je sobie dopiero zwycięstwem w ostatniej kolejce nad ostatnią w tabeli drużyną Wigier Suwałki 2:0.
Wiadomo, że swoje zrobiła pandemia koronawirusa. Jednak był to okres, kiedy można było nadrobić przede wszystkim trening typowo fizyczny. Zagłębie kiepsko wykorzystało tę przerwę, co posadą przypłacił trener Dudek, ponieważ od czerwca, kiedy ruszyła liga, punktowało bardzo słabo. Wszystko miało się zmienić w kolejnym sezonie. Mimo braku dotacji z miasta, które zostały wstrzymane, klub był aktywny na rynku transferowym.
Bez pompowania balona
– Od marca przygotowywaliśmy się do tego okna transferowego, choć pandemia nam nieco przeszkodziła. […] Chcieliśmy wzmocnić drużynę od strony mentalnej, by była głodna sukcesów, powinna cieszyć się grą. Dla tych młodych ludzi to praca marzeń, a nie konieczny obowiązek. 8. miejsce to dla nas minimum przyzwoitości – tak przed sezonem wypowiedział się prezes Zagłębia Marcin Jaroszewski. Sześć drużyn ma szansę na walkę o awans. To na pewno dawało nadzieje dla sosnowiczan, aby skutecznie bić się o promocje do ekstraklasy. Teraz bardziej cieszą się z tego, że tylko jedna drużyna w tym roku spada do 2. ligi.
Prezes po ostatnim sezonie był ostrożny i sceptyczny w przedsezonowych wypowiedziach. 8. miejsce miało być absolutnym minimum. Wiadomo natomiast, że transfery były po to, aby powalczyć o awans. Zagłębie Sosnowiec dwa lata temu zasmakowało ekstraklasy i na pewno chciałoby tam jak najszybciej wrócić i poprawić słabe wrażenie, jakie po sobie w elicie zostawiło. Przede wszystkim kilku piłkarzy, na czele z Szymonem Pawłowskim.
Fatalny początek
Plany klubu szybko zweryfikowała pierwszoligowa rzeczywistość. W 10 spotkaniach Zagłębie Sosnowiec tylko dwa razy wygrało, w drugiej kolejce 3:0 z GKS Tychy oraz w siódmej kolejce też 3:0 z czerwoną latarnią ligi – Sandecją Nowy Sącz. Siedem zgromadzonych punktów i 15. miejsce w tabeli nie napawają optymizmem. Tym bardziej że sosnowiczanie przegrali mecze z GKS-em Bełchatów, a w ostatnią środę z Resovią Rzeszów. Są to drużyny, które miały bić się o uniknięcie ostatniego miejsca w tabeli.
Wiadomo, że do rozegrania zostało jeszcze wiele spotkań, jednak jesteśmy po prawie 1/3 kolejek. Zagłębie Sosnowiec nie jest wysoko w tabeli, nie jest tuż za strefą barażową. Co tu dużo mówić, nie jest nawet w środku tabeli, a pięć punktów straty do 10. miejsca naprawdę nie napawa optymizmem. Najbliższy rywal, jakim będzie Radomiak Radom, wydaje się poza zasięgiem sosnowiczan, jednak potem Zagłębie czekają dwa bardzo ważne mecze. Najpierw z Chrobrym Głogów, który też miał walczyć o baraże, a ma tylko dwa punkty więcej o Zagłębia. Następnie mecz z GKS-em Jastrzębie, które jest przedostatnie w tabeli, i o uniknięcie tego właśnie miejsca w tabeli może być to mecz dla piłkarzy z Sosnowca.
Fortuna 1 Liga: Zagłębie Sosnowiec – Apklan Resovia. Wszystkie bramkihttps://t.co/o1MmpkmK19
— Zagłębie Sosnowiec (@zaglebie_eu) November 4, 2020
Co się dzieje z Szymonem Pawłowskim?
Był gwiazdą ekstraklasy i Lecha Poznań. Czekał na kolejne powołania do reprezentacji Polski. Jednak kontuzje pokrzyżowały jego plany. W 2017 roku został wypożyczony z „Kolejorza” do Niecieczy. Jednak po roku i skończonym wypożyczeniu nie wrócił już do Poznania. Trafił do Zagłębia Sosnowiec. Po spadku z obecnym klubem z ekstraklasy wszyscy wróżyli mu szybki powrót na salony poprzez awans z Zagłębiem lub transfer do lepszego klubu. Spędził jednak cały rok w 1. lidze. Dla działaczy klubu był ważniejszy od jakichkolwiek pieniędzy.
Pierwsze miesiące po spadku miał bardzo dobre. Raz za razem asystował, zdobywał również bramki. Potem podobno popadł w konflikt z trenerem Dariuszem Dudkiem, co miało zły wpływ nie tylko na niego, lecz także na cały zespół i jego wyniki. W przerwie spowodowanej pandemią pożegnano się w Sosnowcu z trenerem skonfliktowanym z zawodnikiem. Wtedy Pawłowski odżył i pomógł drużynie utrzymać się na drugim szczeblu rozgrywkowym.
Wszyscy liczyli, że siedemnastokrotny reprezentant Polski podtrzyma dobrą formę i również w tym sezonie pociągnie ten wózek. Jednak wszyscy niestety się przeliczyli. Kapitan Zagłębia wystąpił w dziewięciu meczach, w których nie zdobył żadnego gola i nie zanotował żadnej asysty. To jego dyspozycja często decyduje o grze ekipy z Sosnowca, więc patrząc na liczby Pawłowskiego i miejsce w tabeli drużyny, wszystko łączy się w jedną całość.
Dostaną skrzydeł?
Patrząc w przyszłość w przypadku Zagłębia Sosnowiec, musimy rozglądać się na boki. Siłą napędową na pewno mieli być doświadczeni, ograni na ekstraklasowych boiskach skrzydłowi – Szymon Pawłowski i Patryk Małecki. Obaj jednak zawodzą i aby w Sosnowcu znów zaczęli cieszyć się ze zwycięstw, obaj muszą wrócić do formy z czasów, kiedy grali w Lechu Poznań czy Wiśle Kraków. Jednak czy to możliwe?
W Zagłębiu nie ma też zawodnika, który byłby w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność i dać nadzieje na lepsze jutro kolejnymi trafieniami. Najlepszy strzelec drużyny – Goncalo Gregorio – ma trzy zdobyte bramki. Jednak czego wymagać od napastnika zespołu, który w 10 meczach zdobył dziewięć bramek.
Najbliższe mecze pokażą, czy dla Zagłębia Sosnowiec jest jeszcze nadzieja, czy jednak znów do końca będzie drżeć o utrzymanie. Ciekawe, jak zachowają się działacze. Będą mieli chłodną głowę czy zimą nastąpi rewolucja i zostanie wymienione pół składu? Ci piłkarze mieli być głodni sukcesów, a na razie grają, jakby mieli anoreksję.